Index
www nie com pl 3
Zimmer Bradley Marion Mgly Avalonu
Wybuch (2)
wiedza i zycie2
Błękitny horyzont
88 (4)
129 06 (5)
Abracham Cohen Talmud
KRWAWBOG.TXT
Koontz Dean R Polnoc
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • vina.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .- To nie ma nic wspólnego z tym, co wydarzy³o siê zesz³ej nocy? - zapyta³a.Widzia³em, ¿e szaman wzywa mnie gestem.- Wyjaœniê póŸniej.Muszê ju¿ iœæ.Ale bardzo proszê, aby karetka by³a tutajmo¿liwie jak najszybciej.- Pospiesz siê! - ponagla³ mnie George Tysi¹c Mian.- Nie mamy chwili dostracenia!- Muszê koñczyæ.Tu œwiat szaleje - i rzuci³em s³uchawkê.Potem poszed³em zaIndianinem wzd³u¿ galerii.- Co chcesz, bym zrobi³?- Tylko trzymaj siê w pobli¿u.I cokolwiek bêdzie siê dzia³o, nie panikuj.Je¿eli Kujot wci¹¿ jest tam na górze, to napêdzi ci takiego stracha, ¿ezg³upiejesz.Ale mimo to trzymaj siê.Jeœli przezwyciê¿ysz lêk, prze¿yjesz.Po raz ostatni spojrza³em na rozci¹gniêtego na dywanie i krwawi¹cego Jima, naciemn¹, kud³at¹ Pannê NiedŸwiedzi¹ i poszed³em w œlad za Indianinem do drugichschodów.By³y jeszcze mroczniejsze i bardziej odpychaj¹ce ni¿ pierwsze.Chodnikna nich by³ wytarty i popruty.Z góry ci¹gnê³o duszne powietrze.Czu³em tenzapach.Cuchnê³o psem.George Tysi¹c Mian szed³ powoli do góry, zatrzymuj¹c siê co chwila inas³uchuj¹c.Tam, na trzecim piêtrze, panowa³ taki mrok, ¿e z trudemwidzieliœmy, gdzie idziemy t mog³em siê jedynie posuwaæ wzd³u¿ podgni³ej porêczyz jednej strony i wilgotnej tapety z drugiej.Psi zapach gêstnia³, gdywchodziliœmy wy¿ej i wy¿ej, a na drugim pó³piêtrze a¿ mdli³.- O tak, Kujot tu jest - zaszepta³ Indianin.- Pewnie skry³ siê na strychu,czekaj¹c nocy.Ale jest tutaj.Przeszliœmy galeri¹, patrz¹c na sufit w poszukiwaniu wejœcia na strych.GeorgeTysi¹c Mian powiedzia³ nieg³oœno: - Wie, ¿e tu jesteœmy.S³yszysz, jak cichosiedzi? Czeka, ¿eby zobaczyæ, co zrobimy teraz.Czu³em siê wyraŸnie Ÿle i ba³em siê strasznie.- Gdyby to ode mnie zale¿a³o, tozwiewa³bym st¹d, gdzie pieprz roœnie.Ciii! S³uchaj!Znieruchomia³em i wytê¿y³em s³uch.Pocz¹tkowo nie s³ysza³em niczego, ale pochwili dobieg³ mnie wyraŸny odg³os drapania.Wydawa³o siê wszêdzie.ale George Tysi¹c Mian uniós³ palec i wskaza³ na sufit.- Co robimy teraz? - zapyta³em ochryple.Indianin przywo³a³ mnie.Podeszliœmy jeszcze kilka kroków w g³¹b mrocznegokorytarza, a¿ stanêliœmy pod klap¹ na strych, bejcowan¹ na d¹b.Wzd³u¿ œcianyzwisa³ postrzêpiony sznurek.Uœwiadomi³em sobie, ¿e za jego poci¹gniêciemotwiera³a siê klapa i spuszcza trap.- No tak - mrukn¹³ cicho stary Indianin.- Mamy demona w norze.Chrz¹kn¹³em i z obaw¹ popatrzy³em na klapê.Drapanie trwa³o: nieg³oœne,powtarzaj¹ce siê, napawaj¹ce lêkiem niczym beznadziejne drapanie paznokciem wwieko trumny przez kogoœ, kto zosta³ ¿ywcem zakopany.- George, ja wcale nie chcê tam wejœæ.Zmarszczy³ czo³o, patrz¹c na mnie.- Musimy.Czy nie rozumiesz, kto to jest? ToKujot! Moby Dick szamanów! Móg³bym mieæ jego skalp na porêczy mojego balkonu,obok skórek i butów œniegowych! Skalp Kujota - Pierwszego, Który U¿y³ S³Ã³w dlaSi³y!- George - powiedzia³em zaniepokojony - ja nie polujê na skalpy.Da³em siê w towci¹gn¹æ, poniewa¿ zgin¹ niewinni ludzie, je¿eli my czegoœ nie zrobimy.- Nie jesteœ œwiêtym i wcale nie musisz udawaæ, ¿e nim jesteœ - sarkn¹³, a wjego g³osie zabrzmia³o coœ wiêcej ni¿ jedna z³oœliwa nuta.- Nie jestem - odpowiedzia³em - ale te¿ nie szukam ³upów.- Wiedzieliœmy, co siêdzieje.Na ostatniej wielkiejnaradzie szamanów w Tawaoc, w rezerwacie górskim Ute, wielu twierdzi³o, ¿ewidzieli znaki i odczuli ostrze¿enia.Obserwowano szare ptaki i s³yszano stareg³osy na Górze Tajemnic, g³osy, które milcza³y od czasu, gdy na wiecznyspoczynek u³o¿ono Czerwon¹ Chmurê.A kujoty i psy by³y tak niespokojne, jakbyzbiera³o siê na burzê.- Wiedzieliœcie, ¿e Kujot nadchodzi? Dlaczego nikt o tym nie wspomnia³?- Nie wiedzieliœmy.Domyœlaliœmy siê.Lecz na mnie sp³ynie wieczna chwa³a, gdyzwyciê¿ê Kujota.Stanê siê najwiêkszym cudotwórc¹, najwiêkszym wœród wielkich zprzesz³oœci i przysz³oœci.I zrobiê coœ, o czym marzy³em od lat.Zjednoczêwszystkich szamanów w jedn¹ siln¹ i mocarn¹ radê, przywrócê magii indiañskiejniegdysiejsz¹ chwa³ê, któr¹ cieszy³a siê w zamierzch³ych czasach, gdy trawy by³ywolne, a plemiona ros³y w dostojeñstwo i si³ê.Znaki mówi³y, ¿e Kujot nadejdziew Miesi¹cu, Gdy Gêsi Trac¹ Pióra, i nadszed³.Patrzy³em na twarz George'a w bladym œwietle korytarza i zrozumia³em, o co muchodzi³o.W tych czasach szaman nie mia³ okazji do udowodnienia swoich talentów,do czynów godnych magii, któr¹ posiad³.Czy¿ mog³a byæ u¿yteczna umiejêtnoœæmesmeryzowania bawo³Ã³w w krainie, gdzie zwierzêta te ¿y³y tylko w zoo? Jakwykorzystaæ sztukê nadawania nadzwyczajnie prostego lotu dzidom wspo³eczeñstwie, które u¿ywa³o broni palnej i gazu ³zawi¹cego? Dlatego GeorgeTysi¹c Mian delektowa³ siê wyzwaniem Kujota, bez wzglêdu na to, jak wstrêtny istraszny by³ ten demon.Kujot by³ przeciwnikiem godnym nie wykorzystanychtalentów George'a.- Dobra - powiedzia³em.- Zabierajmy siê do tego.Wyci¹gn¹³ sw¹ starcz¹, zrogowacia³¹ d³oñ i œcisn¹³ moje ramiê.- Je¿eli wielkiduch zechce nas zabraæ, przyjacielu, to pamiêtajmy jedynie dobre s³owa, nie tegorzkie.- W porz¹dku, masz to u mnie.Poci¹gn¹³em za sznurek, który zwisa³ z klapy.Wydawa³o siê, ¿e uwi¹z³ gdzieœ,ale poci¹gn¹³em mocniej i klapa otworzy³a siê ciê¿ko wydaj¹c przy tymzardzewia³y jêk.Pierwsze szczeble drabiny opad³y niechêtnie.Z ciemnego otworu,ziej¹cego nad nami, sp³yn¹³ gor¹cy zaduch i dochodzi³y niespokojne drapania iszmery, jakby coœ oczekiwa³o nas niecierpliwie.- Pozwól, ¿e pójdê pierwszy - nalega³.- Potrafiê powstrzymaæ najgorsze.- Nie chcia³bym, abyœ sobie pomyœla³, ¿e sam siê zg³osi³em.Szaman uj¹³ drabinkê, która zahuœta³a, zatrzeszcza³a i wreszcie opad³a napod³ogê korytarza.Potem, szczebel po szczeblu, wchodzi³ powoli na górê, odczasu do czasu zatrzymuj¹c siê, aby nas³uchiwaæ i obserwowaæ.Jego g³owa iramiona niknê³y w mroku.- Na litoœæ Chrystusa, nie wykrêæ mi numeru w stylu Bryan Corder - wymamrota³em.- Jest tu.Jest na tym strychu.Czy widzisz na dole kontakt? Wyczuwam go.Poznajê jego zapach.Poœwieæ mi!Rozejrza³em siê woko³o i zauwa¿y³em stary bakelitowy pstryczek na przeciwleg³ejœcianie.Poci¹gn¹³em w dó³ i marna zakurzona ¿arówka, podwieszona pod krokwiami,zap³onê³a na strychu.Nagle George Tysi¹c Mian wrzasn¹³ i spad³ z drabiny.Jego stare cia³o dziwacznie uderzy³o o pod³ogê.Przez sekundê myœla³em, ¿enie ¿yje, ale rykn¹³: - Zamknij drzwi! Zamknij drzwi! Zamknij drzwi, zanimbêdzie za póŸno!Chwyci³em dó³ drabinki i usi³owa³em wepchn¹æ j¹ na górê, ale zaklinowa³a siêjedn¹ stron¹ w otworze w suficie.Wdrapa³em siê po kilku szczebelkach i ca³¹si³¹ szarpn¹³em, aby j¹ uwolniæ.I wtedy ujrza³em Kujota.Niewiele widzia³em [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.