Index
Solski Paweł Ujawnienie Roberta Cavaliera Sieur de la Salle juniora
Anderson John Robert Uczenie się i pamięć integracja zag (3)
Szmidt Robert J Apokalipsa wedlug pana Jana
Robert A. Heinlein Drzwi do lata
Kowalczyk Magdalena Kwestia czasu
czasu (2)
ENTER.1996 2001
abc.com.pl 7
Nauka o fotografii
J K Rowling Sorcerer's Stone
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • materaceopole.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Rand zignorowa³ Lana.Ból w boku sprawia³, ¿e nadal mia³ ochotê zgi¹æ siê w pó³, ale jakoœ udawa³o mu siê ustaæ prosto, nie mia³ zamiaru okazywaæ wobec niej jakichkolwiek s³aboœci.- Jeœli ci siê wydaje, ¿e wydobêdê od Mata tê g³owê lisa, to radzê ci dwa razy siê zastanowiæ, zanim o to poprosisz.Ten medalion w jakiœ niewiadomy sposób sprawi³, ¿e Moiraine nie mog³a przenosiæ.A w ka¿dym razie nie by³a w stanie oddzia³ywaæ Moc¹ na Mata, kiedy go dotyka³a.- Zap³aci³ za niego wysok¹ cenê i teraz nale¿y do niego.- Przypomniawszy sobie, jak obi³a mu ramiona, u¿ywaj¹c Mocy, doda³ sucho: - Czasem bêdê móg³ poprosiæ, ¿eby mi go po¿yczy³.Odwróci³ siê od niej.By³o jeszcze coœ, co musia³ sprawdziæ, aczkolwiek nie by³o ju¿ powodów do poœpiechu, do tej pory Psy Czarnego zd¹¿y³yby ju¿ zrobiæ wszystko, co chcia³y.- Proszê, Rand - powiedzia³a Moiraine i ta jawnie b³agalna nuta w jej g³osie kaza³a mu siê zatrzymaæ w pó³ kroku.Nigdy dot¹d nie s³ysza³ proœby z jej ust.Lan natomiast poczu³ siê ura¿ony.- Myœla³em, ¿e jesteœ ju¿ mê¿czyzn¹ - powiedzia³ oschle Stra¿nik.- Czy to tak postêpuje mê¿czyzna? Bo ty siê zachowujesz jak arogancki ma³y ch³opiec.Lan uczy³ go miecza - i lubi³, zdaniem Randa - ale zapewne wystarczy³oby jedno s³owo Moiraine, ¿eby spróbowa³ go zabiæ.- Nie bêdê ci towarzyszy³a wiecznie - powiedzia³a Moiraine z przejêciem.D³onie jej dr¿a³y, tak mocno œciska³a fa³dy spódnic.- Mogê zgin¹æ podczas nastêpnego ataku.Mogê spaœæ z konia i z³amaæ sobie kark, albo zostaæ trafiona strza³¹ Sprzymierzeñca Ciemnoœci w samo serce, a œmierci wszak Uzdrowiæ siê nie da.Poœwiêci³am ca³e ¿ycie, ¿eby ciê odnaleŸæ, a potem pomóc.Nadal nie wiesz, jaka jest twoja si³a, nawet w po³owie jej nie znasz.Ja.proszê.najpokorniej, abyœ mi wybaczy³ wszelkie przykroœci z mojej strony.Te s³owa - s³owa, których siê nigdy nie spodziewa³ us³yszeæ z jej ust - pada³y jakby wbrew niej, ale ostatecznie pada³y, a nie mog³a wszak k³amaæ.- Pozwól, ¿ebym ci pomog³a, na ile potrafiê, dopóki jeszcze mogê.Proszê.- Trudno ci ufaæ, Moiraine.- Zlekcewa¿y³ Lana, ca³¹ uwagê skupi³ na niej.- Traktowa³aœ mnie jak kukie³kê, zmusza³aœ, bym tañczy³, jak ty grasz, od dnia naszego poznania.Uwalnia³em siê od ciebie tylko wtedy, kiedy znajdowa³aœ siê gdzieœ bardzo daleko albo kiedy ciê ignorowa³em.Nawet teraz.trudno ci ufaæ.Jej œmiech by³ srebrzysty jak ksiê¿yc na niebie, ale skazi³a go gorycz.- To bardziej przypomina³o zapasy z niedŸwiedziem ni¿ poci¹ganie za sznurki kukie³ki.Czy chcesz mojej obietnicy, ¿e ju¿ wiêcej nie bêdê tob¹ manipulowa³a? Dajê ci j¹.- Jej g³os stwardnia³, staj¹c siê podobny do kryszta³u.- Przysiêgam nawet, ¿e bêdê ci pos³uszna jak jedna z Panien, jak gai'shain, jeœli zechcesz.tylko musisz.- Zrobiwszy g³êboki wdech, zaczê³a raz jeszcze, ciszej.- Proszê ciê pokornie, byœ pozwoli³ sobie pomagaæ.Lan zagapi³ siê na ni¹ zdumiony, Rand natomiast odniós³ wra¿enie, ¿e oczy zaraz mu wyskocz¹ z orbit.- Przyjmê tw¹ pomoc - odpar³ powoli.- I ja te¿ przepraszam za okazywane ci grubiañstwo.- Podejrzewa³, ¿e nadal siê nim manipuluje - zawsze, kiedy bywa³ nieuprzejmy, to mia³ ku temu powody - ale ona nie mog³a.k³amaæ.Napiêcie wyraŸnie j¹ opuœci³o.Podesz³a bli¿ej, by spojrzeæ mu w twarz.- To, czego u¿y³eœ do wybicia Psów Czarnego, nazywa siê p³omieniem stosu.Nadal wyczuwam tutaj jego osady.On te¿ to czu³, podobne do zapachu, jaki pozostaje po œwie¿o upieczonym cieœcie wyniesionym z izby, albo do wspomnienia po czymœ, co zosta³o nagle zabrane z zasiêgu wzroku.- Od czasu Pêkniêcia Œwiata nie wolno u¿ywaæ p³omienia stosu.Bia³a Wie¿a zabrania nam siê tego uczyæ.Nawet Przeklêci i Pomiot Cienia u¿ywali go niechêtnie podczas Wojny o Moc.- Zabronione? - spyta³ Rand, unosz¹c brew.- Widzia³em raz, jak go u¿y³aœ.- Œwiat³o ksiê¿yca by³o blade, wiêc nie móg³ byæ tego pewien, ale wyda³o mu siê, ¿e jej twarz okry³a siê rumieñcem.Przynajmniej raz to ona zosta³a zbita z tropu.- Czasami trzeba robiæ to, co jest zabronione.- Jeœli nawet straci³a g³owê, jej g³os tego nie zdradza³.- Jeœli coœ zostaje zniszczone przez p³omieñ stosu, to przestaje ju¿ istnieæ przed momentem swojego zniszczenia, niczym nitka, która pali siê, zanim dotknie jej p³omieñ.Im wiêksza jest si³a p³omienia stosu, tym g³êbiej w czas siêga owo nieistnienie.Najsilniejszy, jaki ja potrafiê utworzyæ, usuwa coœ ze Wzoru na zaledwie kilka sekund wczeœniej.Ty jesteœ silniejszy.O wiele silniejszy.- Ale skoro to coœ przestaje istnieæ, zanim je zniszczysz.- Rand przeczesa³ w³osy palcami, kompletnie skonsternowany.- Nie widzisz jeszcze, jakich to mo¿e przysporzyæ k³opotów, jakie spowodowaæ niebezpieczeñstwa? Mat pamiêta jak widzia³ Psa Czarnego, który przegryz³ siê przez drzwi, a przecie¿ w drzwiach nie ma ¿adnego otworu.Mat ju¿ by nie ¿y³, zanim bym do niego dotar³a, gdyby pies rzeczywiœcie opryska³ go œlin¹, tak jak to zapamiêta³.Od momentu, od którego wymaza³eœ tego stwora z Wzoru, wszystko, co zrobi³ potem, ju¿ siê nie zdarzy³o.Pozostaj¹ tylko wspomnienia w pamiêci tych, którzy coœ widzieli albo czegoœ doœwiadczyli.Realne jest tylko to, co stworzenie to zrobi³o wczeœniej.Kilka œladów po zêbach na drzwiach i jedna kropla œliny, która pad³a na rêkê Mata.- To mi siê podoba - powiedzia³ jej.- Dziêki temu Mat ¿yje.- To jest straszne, Rand.- W jej g³os wkrad³ siê natarczywy ton.- Jak myœlisz, dlaczego nawet Przeklêci bali siê go u¿yæ? Pomyœl, jaki to mo¿e mieæ wp³yw na Wzór.jeœli pojedyncze pasmo, jeden cz³owiek, zostanie usuniêty z wszystkich godzin albo dni, które ju¿ siê utka³y, niczym nitka czêœciowo wypruta z kawa³ka tkaniny.Fragmenty manuskryptów, które ocala³y z Wojny o Moc powiadaj¹, ¿e kilka miast uleg³o ca³kowitemu zniszczeniu pod wp³ywem dzia³ania p³omienia stosu, zanim obie strony uœwiadomi³y sobie, czym to grozi.Setki tysiêcy nitek wyci¹gniêtych z Wzoru, które zniknê³y z dni ju¿ minionych, a cokolwiek ci ludzie zrobili, pozosta³o nie zrobione, podobnie zreszt¹ jak wszystkie wydarzenia i czyny innych bêd¹ce skutkiem ich dzia³añ.Pozosta³y wspomnienia, ale nie zdarzenia.Nie da siê zliczyæ zmarszczek na powierzchni Wzoru.Sam Wzór omal siê nie rozplót³.To mog³o wywo³aæ destrukcjê wszystkiego, co istnieje.Œwiata, czasu, samego Stworzenia.Dreszcz, który przeszy³ Randa nie mia³ nic wspólnego z otaczaj¹cym go ch³odem.- Nie mogê ci obiecaæ, ¿e ju¿ wiêcej go nie u¿yjê.Sama powiedzia³aœ, ¿e bywaj¹ takie sytuacje, kiedy trzeba zrobiæ to, co jest zakazane.- Bynajmniej nie oczekiwa³am, ¿e mi obiecasz - odpar³a ch³odno.Jej podniecenie opada³o, powraca³a równowaga.- Ale musisz byæ ostro¿ny.Wróci³a do s³owa „musisz”.- Dysponuj¹c takim sa'angrealem jak Callandor, móg³byœ zniszczyæ ca³e miasto za pomoc¹ p³omienia stosu.We Wzorze mog³yby powstaæ zak³Ã³cenia siêgaj¹ce wielu lat w przód.Kto wie, czy nadal tka³by siê wokó³ ciebie, mimo ¿e jesteœ ta'veren, do czasu a¿ by siê wszystko nie uspokoi³o? Fakt, ¿e jesteœ ta'veren i to silnym, mo¿e byæ dodatkowym atutem, niezbêdnym do odniesienia zwyciêstwa, nawet podczas Ostatniej Bitwy.- Mo¿e i tak bêdzie - oznajmi³ ponuro.Bohaterowie kolejnych opowieœci g³osili, ¿e interesuje ich tylko zwyciêstwo albo œmieræ.Wygl¹da³o na to, ¿e najlepszym, na co móg³ liczyæ, by³o zwyciêstwo i œmieræ.- Muszê sprawdziæ, co siê sta³o z pewn¹ osob¹ - powiedzia³ cicho.- Zobaczymy siê rano.Gromadz¹c w swym wnêtrzu Moc, ¿ycie i œmieræ w wiruj¹cych warstwach, utworzy³ w powietrzu otwór wy¿szy od niego, wejœcie do czerni, przy której œwiat³o ksiê¿yca przypomina³o dzieñ.Asmodean nazywa³ to bram¹.- Co to jest? - wykrztusi³a Moiraine.- Jak ju¿ coœ raz zrobiê, to potem pamiêtam, jak tego dokona³em.W wiêkszoœci przypadków.Nie by³a to ¿adna odpowiedŸ, ale nadszed³ czas na sprawdzenie wartoœci przysi¹g Moiraine.Nie mog³a k³amaæ, ale z kolei Aes Sedai potrafi³y doszukiwaæ siê szczelin nawet w litym kamieniu.- Zostaw dzisiaj Mata w spokoju.I nie próbuj odebraæ mu medalionu.- Medalion powinna zbadaæ Wie¿a, Rand.To na pewno jakiœ ter'angreal, ale nie znaleziono dot¹d ¿adnego, który [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.