Index Pedagogika Pilch Tadeusz Zasady Badań Pedagogicznych(txt) Asimov Isaac Science Fiction (Opowiadania).Txt MODELNR2.TXT DROGA (2).TXT WIEZAJ~1.TXT MOCPODSW.TXT ANDRZE~1 (2).TXT LEKCJA46.TXT MALYBCHL.TXT DZIKUS.TXT |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Niebezowocny, jak siê za chwilêmogliœmy przekonaæ.- Meldujê, obywatelu pu³kowniku, ¿e próby zbli¿enia doposterunku powoduj¹ doznawanie zaburzeñ orientacji.Bez wsparcias³u¿b specjalistycznych nie jestem w stanie okreœliæ ichmechanizmu.W ka¿dym razie wœród ¿o³nierzy s³u¿by zasadniczejwywo³a³y one panikê.Rambo prezentowa³ takie opanowanie i pewnoœæ siebie, ¿eprzez chwilê nawet ja omal nie uwierzy³em w jego proste ioczywiste jak z "M³odego Technika" wyjaœnienie faktów.- Nie mogê wykluczyæ, obywatelu pu³kowniku, ale jeœli by³ tojakiœ gaz czy coœ w tym rodzaju, to w ka¿dym razie sytuacja jestw tej chwili opanowana.Tak, jestem pewien, obywatelupu³kowniku.Moi podchor¹¿owie nie boj¹ siê duchów.Ostatnie s³owa, wypowiedziane jakby odrobinê g³oœniej, by³yskierowane bardziej do nas, ni¿ do dowódcy brygady.Mimoniepowodzenia z wartownikami, Rambo nadal konsekwentnie stosowa³najskuteczniejsz¹ w swoim przekonaniu metodê wychowawcz¹, czyliodwo³ywanie siê do mêskiej ambicji.- Tak jest, koñczê inspekcjê wart i zaraz ich odsy³am.Odmeldowujê siê, obywatelu pu³kowniku.Nie trzeba by³o wielkiego znawcy ludzkiej psychiki, by posposobie, w jaki Rambo od³o¿y³ s³uchawkê i odwróci³ siê do nas,odgadn¹æ stan jego ducha.Ostatni raz widzieliœmy go takiego,gdy na naszych oczach wystrzela³ 46 na 50 z broni krótkiej.- Wartownicy na posterunek i idziemy.I liczê - zawiesi³ nachwilê g³os dla zaznaczenia, ¿e to, co teraz powie, bêdzie wa¿ne- liczê, ¿e mnie podchor¹¿owie nie skompromituj¹ przed dowódc¹brygady.Ale na wszelki wypadek przypomnê jeszcze, jak siêwartownik ma zachowaæ, gdyby mu coœ w y l a z ³ o.Najpierw mapowiedzieæ: "Stój, s³u¿ba wartownicza, kto idzie".Gdyby to niewystarczy³o, ma powtórzyæ: "Stój, bo bêdê strzelaæ".Potem oddaæstrza³ w powietrze, a potem do tego, co wylaz³o.I pod ¿adnympozorem nie ruszaæ siê z posterunku, bo nogi.- zakoñczy³wymownym gestem i odczekawszy, a¿ sformujemy kolumnê dwójkow¹ruszy³ stan¹æ na jej czele.- Obywatelu poruczniku, szeregowy podchor¹¿y Dacynicz meldujesiê z zapytaniem! - wyklepa³ regulaminow¹ formu³kê S³oniu.- Walcie, podchor¹¿y.- My byœmy z Perszingiem wrócili na wartowniê.Bo jak tenfenomen fizyczno-przyrodniczy, i naszego posterunku nie ma, tomyœlê, ¿e.Poczciwy kretyn zacytowa³ go w najlepszej wierze, ale Rambouzna³, ¿e sobie kpi.Widaæ nie by³ a¿ tak pewny udzielonychpu³kownikowi wyjaœnieñ, jak na to wygl¹da³o.- Myœleæ to bêdziecie, jak zostaniecie genera³em! A teraz tojesteœcie na warcie, zrozumiano?- Rozkaz!- No dobra - w stu procentach regulaminowa odpowiedŸ niecoudobrucha³a oficera.- Zostañcie tutaj i bêdziecie z tym drugimpatrolowaæ do posterunku czwartego i z powrotem.I wszystko wtym temacie!Tym sposobem obsada posterunku czwartego powiêkszy³a siê doczterech osób.Patrzyliœmy przez chwilê, jak prowadzona przezRambo zmiana znika w mroku œcie¿ki, w kierunku ostatniego,bliskiego ju¿ wartowni posterunku.Kilka minut potem ostatniszweje do³¹czyli do swoich kolegów na skrzyni ciê¿arówki ipojechali razem z nimi do koszar, gdzie oczekiwa³ ju¿ na nichdowódca brygady z oficerami dy¿urnym i operacyjnym orazwiadomoœci¹ o œmierci Gicy.¯o³nierzom nie pozwolono wróciæ doswojego pododdzia³u: od razu z marszu zaczêto œledztwo.Niedlatego, ¿eby dowódca brygady nie móg³ siê doczekaæ przyjazduWSW z Gi¿ycka - œmiertelne wypadki na warcie zdarza³y siê natyle rzadko, ¿e mo¿na siê tego by³o spodziewaæ z samego rana.Chodzi³o w³aœnie, wrêcz przeciwnie, o to, by byæ na ten przyjazdprzygotowanym i zawczasu wiedzieæ, czego siê trzymaæ.Ju¿ wtedy musia³a zapaœæ decyzja, ¿e winnym zostanie Gorg.Ktoœ musia³ byæ winnym, wojsko ma swoje prawa, a Gorg nadawa³siê do tego doskonale: u wszystkich oficerów mia³ przer¹bane, az ¿o³nierzy te¿ chyba nikt go nie lubi³.Przes³uchania zmieni³ysiê w kolekcjonowanie oskar¿eñ, które mo¿na by mu przedstawiæ.Wymuszenie przejêcia dowództwa od starszego stopniem, przywykorzystaniu jego chwilowej niedyspozycji i zastosowaniuprzemocy fizycznej; nieudzielenie nale¿ytej pomocy rannemudowódcy, co sta³o siê bezpoœredni¹ przyczyn¹ jego œmierci;wprowadzenie w b³¹d oficera dy¿urnego co do charakteru zdarzeniaprzez z³o¿enie niew³aœciwego meldunku; niezapobie¿enie ucieczcez warty dwóch szeregowych, jakkolwiek jeden z nich oznajmi³otwarcie swój zamiar oskar¿onemu, w chwili, gdy ten samowolnie ibezprawnie pe³ni³ obowi¹zki dowódcy warty.Tego postanowiono siê trzymaæ po tej pierwszej, nocnejturze przes³uchañ.Potem, od nastêpnego dnia, przez d³ugietygodnie trwaæ mia³o na brygadzie starcie dwóch potê¿nych woli:pu³kownika Czachorskiego z jednej, a kieruj¹cego komisj¹ WSWmajora Brony z drugiej strony.Major Brona przyjecha³ doWêgorzewa ze swoj¹ wersj¹ wydarzeñ, któr¹ potem uparcie stara³siê przeforsowaæ: podwójna dezercja wskazywa³a mu jednoznaczniena przeprowadzony z premedytacj¹ zamach na podoficera, zapewnepo³¹czony z rabunkiem.Na takie za³atwienie sprawy oczywiœciedowódca brygady nie móg³ pozwoliæ, i mia³ w rêku silne atuty.Wprawdzie lawina kontroli, jaka spad³a potem na Park Magazynowyujawni³a w nim obfitoœæ wszelkiego rodzaju braków, w tymniektóre datuj¹ce siê jeszcze z czasów marsza³ka Spychalskiego,ale nie brakowa³o akurat niczego takiego, co mogli by po zabiciuGicy wynieœæ dezerteruj¹cy Ociec z Kargulem.Ten pierwszy, nadodatek, przed opuszczeniem warty odda³ broñ i prawie ca³yekwipunek.W ¿aden te¿ sposób nie móg³ major Brona obaliælekarskiego orzeczenia o niepoczytalnoœci Chlaptuska.Z ka¿dymdniem d³ugiego œledztwa górê bra³a zaimprowizowana przez Ramboteoria fenomenu fizyczno-przyrodniczego i spowodowanej nimpaniki wœród wartowników, której skutki spotêgowa³o ze wszechmiar naganne postêpowanie Gorga.I oczywiœcie, koronnym argumentem na rzecz tej tezy zdo³anotak¿e uczyniæ to, jak zakoñczy³a siê nasza alarmowa warta.To,co sta³o siê pomiêdzy pozostawieniem nas przez Rambo naposterunku VI a œwitem.Patrzyliœmy w milczeniu za odchodz¹cymi, a¿ zniknêli wmroku [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||