Index
19 (350)
Stefan Żeromski Ludzie bezdomni
Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody badania (10)
start (17)
Szklarski Alfred 2 Tomek na Czarnym Ladzie
Quo vadis Henryk Sienkiewicz
Clancy Tom Niedzwiedz I Smok
wiedza i zycie2
krewelfow
operat (3)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Marino: - Cay tydzie nie byo ci w miecie, mieszkae na uczelni.Ja na twoim miejscu miabym ochot.- Ale ja nie.Lori bya dla mnie wszystkim.Nigdy jej nie zdradzaem.Marino: - Nie podobaa ci si adna z dziewczt, z którymi grae w przedstawieniu?- Nie.Marino: - Widzisz, chodzi mi o to, e wszyscy jestemy tylko ludmi i wszyscy mamy mae grzeszki na sumieniu.Jeste przystojny.Kobiety pewnie rzucay ci si na szyj.Kto mógby mie do ciebie pretensje, gdyby skorzysta z okazji? Ale jeeli si z kim spotykae, musimy o tym wiedzie.To mogoby mie jaki zwizek z t spraw.Nieomal niesyszalnie: - Nie.Powiedziaem ju przecie, e nie.Nie ma adnego zwizku, chyba e mnie o co oskaracie.Becker: - Nikt ci o nic nie oskara, Matt.Odgos czego przesuwanego po blacie stou; pewnie popielniczki.I znowu Marino: - Kiedy ostatni raz kochae si z on, Matt?Cisza.- Jezu Chryste.- Gos Petersena dra bardzo wyranie.Marino: - Wiemy, e to twoja prywatna sprawa.ale musisz nam powiedzie.Mamy swoje powody.- W niedziel rano.Tydzie temu.Marino: - Wiesz, e musimy przeprowadzi ca seri testów.Patolodzy bd bada próbki krwi i wszystkiego innego, bymy mogli je porówna.Potrzebujemy próbek twojej krwi i chcielibymy zdj ci odciski palców, ebymy potem mogli spokojnie rozdzieli, co naley do ciebie, co do niej, a co do.Tama skoczya si raptownie.Zamrugaam gwatownie powiekami i usiowaam skupi wzrok na Marino.Sign do magnetofonu, wyczy go i wsadzi kasety do kieszeni.- Po tym zabralimy go do szpitala i pobralimy próbki.Podejrzewam, e w tej chwili Betty przeprowadza testy.Skinam gow i zerknam na zegar wiszcy na cianie; byo ju prawie poudnie.le si czuam.- Nieze, co? - Marino stumi ziewnicie.- Syszaa? Mówi ci, e ten facet to wir.Chodzi mi o to, e kady go, który potrafi mówi o takich rzeczach z takim spokojem, musi by wirnity.Zazwyczaj, po znalezieniu ciaa, ludzie niewiele mówi, tylko wpatruj si w sufit.A on terkotaby do Boego Narodzenia, gdybym mu nie przerwa.Mnóstwo gadkich sówek i dramatu.Jeeli chcesz zna moje zdanie, to on jest trefny.Facet jest tak popieprzony, e a mnie to przeraa.Zdjam okulary i rozmasowaam skronie.Bolaa mnie gowa, a minie karku wydaway si nieco za krótkie.Jedwabna bluzka, któr miaam na sobie pod laboratoryjnym fartuchem, bya ju przepocona.Miaam tak do wszystkiego, e chtnie wyrzuciabym Marino za drzwi, podpara si rkoma i zasna na biurku.- Jego wiat skada si ze sów, Marino - powiedziaam spokojnie.- Artysta namalowaby ci obraz; Matt zrobi to za pomoc sów.On tak wanie yje, tak wyraa swe emocje.poprzez odpowiednio dobrane sowa.Dla ludzi takich jak on myli i sowa s ze sob nieodwracalnie powizane.Woyam z powrotem okulary i spojrzaam na Marino; patrzy na mnie ze zdumieniem wypisanym na misistej, zaczerwienionej twarzy.- A co z tym kawakiem o nou, pani doktor? Na ostrzu s jego odciski palców, cho twierdzi, e to jego ona uywaa go od miesicy.Na rkojeci znalelimy t sam wiecc substancj, któr mia na rkach.Ponadto nó znajdowa si w jego szufladzie w komodzie, zupenie jakby kto go tam schowa.Czy to ci nie zastanawia?- Uwaam, e jest prawdopodobne, by nó znajdowa si na biurku Lori, tak jak on twierdzi.Moliwe, e uywaa go bardzo rzadko, a otwierajc listy, wcale nie musiaa dotyka ostrza.- Widziaam to przed oczyma tak wyranie, e nieomal byam pewna, tak wanie to wygldao.- Uwaam, e jest bardzo prawdopodobne, i morderca zobaczy nó lecy na blacie i uy go.- Dlaczego?- A dlaczego nie? - spytaam.Wzruszy ramionami.Zasugerowaam: - Moe po to, bymy mieli si nad czym zastanawia.Moe z czystej perwersji.Przecie nie mamy zielonego pojcia, co si tam wydarzyo.Móg j zapyta o ten nó.móg j nim terroryzowa i drczy.wszak bro naleaa do jej ma.Jeeli z nim rozmawiaa, a przypuszczam, e tak wanie byo, sama moga mu o tym powiedzie.Dra móg pomyle: Posu si nim, a potem wrzuc go do komody, gdzie policja na pewno go znajdzie.Z drugiej strony, równie dobrze móg wcale o tym nie myle.Moe jego powody byy czysto utylitarne? Innymi sowy, moe nó Petersena by wikszy od tego, który morderca przyniós ze sob? Wpad mu w oko, spodoba si, lecz po uyciu nie chcia go bra ze sob, wic ukry w szufladzie?- Albo moe to jednak Matt j zaatwi? - odpar sztywno Marino.- Matt? Zastanów si nad tym.Czy m mógby zwiza i zgwaci on? Czy mógby zama jej ebra i palce? Czy mógby powoli j zadusi? Lori bya kim, kogo kocha.Spa z ni, jad, rozmawia, y z ni pod jednym dachem.Bya dla niego osob, sierancie, a nie zdepersonalizowanym obiektem podania.I jak chcesz poczy zabójstwo ony z trzema pierwszymi ofiarami?Marino najwyraniej ju wczeniej si nad tym zastanawia.- Pierwsze trzy morderstwa zostay popenione tu po pónocy, w nocy z pitku na sobot, czyli mniej wicej w czasie, gdy Matt wraca do domu z Charlottesville.Moe ona zacza go podejrzewa z jakiego powodu i postanowi j zaatwi? A moe zabi j w ten sposób, by upozorowa kolejn robot seryjnego mordercy? Albo moe to j chcia zabi przede wszystkim, a trzy pierwsze zaszlachtowa po to, bymy sdzili, e to seryjna robota jakiego anonimowego zabójcy?- Wspaniay spisek rodem z powieci Agathy Christie.- Odsunam si od biurka i wstaam z fotela.- Ale jak zapewne wiesz, w prawdziwym yciu morderstwa s zazwyczaj przygnbiajco proste.Uwaam, e te uduszenia take s proste.S dokadnie tym, czym si wydaj: anonimowymi zabójstwami popenianymi na chybi trafi przez kogo, kto dostatecznie dugo ledzi swe ofiary, by si przekona, e mieszkaj same, i uderzy w odpowiednim momencie.Marino take si podniós.- Taak, ale w prawdziwym yciu, doktor Scarpetta, ciaa nie maj na sobie dziwacznych byszczcych gwiazdeczek, cakiem przypadkiem pasujcych do byszczcego wistwa, jakie znalelimy na rkach ma, który znalaz ciao swej ony i zostawi odciski palców w caym pokoju.W prawdziwym yciu ofiary nie maj za mów lalusiowatych aktorów, którzy pisz dysertacje o przemocy, seksie, kanibalizmie i pedaach.Ot co.- A ten zapach, o którym wspomnia Petersen? - spytaam spokojnie.- Czy gdy pojawie si na miejscu, poczue co podobnego?- Nie.Zupenie nic nie czuem.Prawd mówic, co mi si zdaje, e on poczu tylko pyn nasienny i nic wicej.- A moe sobie przypominasz, czy przy poprzednich zabójstwach kto wspomina co o dziwacznym zapachu?- Nie, askawa pani.A to tylko potwierdza moje podejrzenia, e albo Mattowi si przywidziao, albo zmyli to sobie, by zmyli tropy.Wtedy co sobie uwiadomiam.- Ale przecie w trzech pierwszych sprawach ciaa nie zostay znalezione tak szybko.w kadym przypadku upyno co najmniej dwanacie godzin.Marino zatrzyma si w drzwiach, a na jego twarzy zagocio zdumienie.- Chcesz powiedzie, e Matt wszed do domu zaraz po tym, jak morderca wyszed, i e dra ma jaki charakterystyczny zapach ciaa?- Mówi tylko, e to prawdopodobne.Skrzywi si ze zoci, a gdy szed ju korytarzem, usyszaam, jak mruczy pod nosem:- Niech szlag trafi baby [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.