Index sienkiewicz ogniemimieczem Sienkiewicz Henryk Listy z podróży do Ameryki Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem Isaac Asimov Nastanie nocy Pani Jeziora appendixc (2) abc.com.pl 5 Jordan Robert Kolo Czasu t 4 cz 2 Ten Ktory Przychodzi Ze Switem Ptak Słońca new (3) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Chilo zsun¹³ siê z mu³a i skin¹wszy na wyrostka, który szed³ obok, rzek³ mu:- Jestem kap³anem Chrystusa i biskupem.Potrzymaj nam mu³y, a dostaniesz moje b³ogos³awieñstwo i odpuszczenie grzechów.Potem, nie czekaj¹c odpowiedzi, wsun¹³ mu w rêkê cugle, sam zaœ przy³¹czy³ siê wraz z Winicjuszem do id¹cej gromady.Po chwili weszli do podziemia i posuwali siê przy md³ym blasku latarek ciemnym korytarzem, póki nie dotarli do obszernej jaskini, z której widocznie wybierano poprzednio kamieñ, albowiem œciany utworzone by³y z œwie¿ych jego od³amów.By³o tam widniej ni¿ w korytarzu, gdy¿ prócz kaganków i latarek p³onê³y pochodnie.Przy ich œwietle ujrza³ Winicjusz ca³y t³um ludzi klêcz¹cych z rêkoma wyci¹gniêtymi do góry.Ligii, Piotra Aposto³a ni Linusa nie móg³ nigdzie dojrzeæ, natomiast naokó³ otacza³y go twarze uroczyste i wzruszone.W niektórych widoczne by³o oczekiwanie, trwoga, nadzieja.Blask odbija³ siê w bia³kach wzniesionych oczu, pot sp³ywa³ po bladych jak kreda czo³ach; niektórzy œpiewali pieœni, inni powtarzali gor¹czkowo imiê Jezus, niektórzy bili siê w piersi.Po wszystkich znaæ by³o, i¿ lada chwila oczekuj¹ czegoœ nadzwyczajnego.Wtem pieœni umilk³y i nad zgromadzeniem, we framudze powsta³ej po wyjêciu ogromnego g³azu, ukaza³ siê znajomy Winicjuszowi Kryspus, z twarz¹ jakby na wpó³ przytomn¹, blad¹, fanatyczn¹ i surow¹.Oczy zwróci³y siê ku niemu jakby w oczekiwaniu s³Ã³w pokrzepienia i nadziei, on zaœ prze¿egnawszy zgromadzenie pocz¹³ mówiæ g³osem œpiesznym i prawie do krzyku zbli¿onym:- ¯a³ujcie za grzechy wasze, albowiem chwila nadesz³a.Oto na miasto zbrodni i rozpusty, oto na nowy Babilon Pan spuœci³ p³omieñ niszcz¹cy.Wybi³a godzina s¹du, gniewu i klêski.Pan zapowiedzia³ przyjœcie i wraz ujrzycie Go! Ale nie przyjdzie ju¿ jako Baranek, który ofiarowa³ krew za grzechy wasze, jeno jako sêdzia straszliwy, który w sprawiedliwoœci swej pogr¹¿y w otch³añ grzesznych i niewiernych.Biada œwiatu i biada grzesznym, albowiem nie bêdzie ju¿ dla nich mi³osierdzia.Widzê Ciê, Chryste! Gwiazdy spadaj¹ deszczem na ziemiê, s³oñce siê zaæmiewa, ziemia otwiera siê w przepaœci i zmarli powstaj¹, a Ty idziesz wœród dŸwiêku tr¹b i zastêpów anio³Ã³w, wœród gromów i grzmotów.Widzê i s³yszê Ciê, o Chryste!Tu umilk³ i podniós³szy twarz zdawa³ siê wpatrywaæ w coœ dalekiego i strasznego.A wtem w podziemiu ozwa³ siê g³uchy grzmot, jeden, drugi i dziesi¹ty.To w p³on¹cym mieœcie ca³e ulice przepalonych domów jê³y siê waliæ z ³oskotem.Lecz wiêkszoœæ chrzeœcijan wziê³a owe odg³osy za widom¹ oznakê, i¿ straszliwa godzina nastaje, albowiem wiara w rych³e powtórne przyjœcie Chrystusa i w koniec œwiata by³a i tak miêdzy nimi rozpowszechniona, teraz zaœ wzmocni³ j¹ jeszcze po¿ar miasta.Tote¿ trwoga Bo¿a ogarnê³a zgromadzenie.Liczne g³osy poczê³y powtarzaæ: "Dzieñ s¹du!.Oto idzie!" Niektórzy zakrywali d³oñmi twarze w przekonaniu, ¿e wnet ziemia zatrzêsie siê w posadach i z jej czeluœci wyjd¹ bestie piekielne, by rzuciæ siê na grzesznych.Inni wo³ali: "Chryste, zmi³uj siê! Odkupicielu, b¹dŸ mi³oœciw!." - inni wyznawali g³oœno grzechy, inni na koniec rzucali siê sobie w objêcia, by w przera¿aj¹cej chwili mieæ jakieœ bliskie serca przy sobie.Lecz byli i tacy, których twarze, jakby wniebowziête, pe³ne nadziemskich uœmiechów, nie okazywa³y trwogi.W kilku miejscach rozleg³a siê glosa: to ludzie w uniesieniu religijnym poczêli wykrzykiwaæ niezrozumia³e s³owa w niezrozumia³ych jêzykach.Ktoœ z ciemnego k¹ta pieczary zawo³a³: "ZbudŸ siê, który œpisz!" Nad wszystkim górowa³ krzyk Kryspa:- Czuwajcie! Czuwajcie!Chwilami jednak zapada³o milczenie, jak gdyby wszyscy, zatrzymuj¹c dech w piersiach, czekali na to, co siê stanie.A wówczas s³ychaæ by³o daleki grzmot zapadaj¹cych siê w gruzy dzielnic, po którym odzywa³y siê znów jêki, modlitwy, g³osy i wo³ania: "Odkupicielu, zmi³uj siê!" Chwilami Kryspus zabiera³ g³os i krzycza³:- Wyrzeczcie siê dobra ziemskiego, albowiem wkrótce nie stanie wam ziemi pad nogami! Wyrzeczcie siê ziemskich mi³oœci, albowiem Pan zatraci tych, którzy, wiêcej ni¿ Jego mi³owali ¿ony i dzieci.Biada temu, kto umi³owa³ stworzenie wiêcej ni¿ Stworzyciela! Biada mo¿nym! Biada zbytkownikom! Biada rozpustnym! Biada mê¿owi, niewieœcie i dziecku!.Nagle silniejszy od poprzednich huk wstrz¹sn¹³ kamienio³omem.Wszyscy padli na ziemiê, wyci¹gaj¹c ramiona w krzy¿, aby kszta³tem tym broniæ siê od z³ych duchów.Nasta³a cisza, w której s³ychaæ tylko by³o przyœpieszone oddechy, pe³ne przera¿enia szepty: "Jezus, Jezus, Jezus!", i gdzieniegdzie p³acz dzieci.A wtem ponad t¹ le¿¹ca czerni¹ ludzk¹ jakiœ spokojny g³os rzek³:- Pokój z wami!By³ to g³os Piotra Aposto³a, który przed chwil¹ wszed³ do pieczary.Na dŸwiêk jego s³Ã³w strach przeszed³ w jednej chwili, jak przechodzi strach trzody, miêdzy któr¹ zjawi³ siê pasterz.Ludzie popodnosili siê z ziemi, bli¿si poczêli garn¹æ siê do jego kolan, jak by szukaj¹c pod jego skrzyd³ami opieki, on zaœ wyci¹gn¹³ nad nimi rêce i mówi³:-Czemu trwo¿ycie siê w sercach? Kto z was odgadnie, co, go mo¿e spotkaæ, zanim godzina nadejdzie? Pan pokara³ ogniem Babilon, ale nad wami, których obmy³ chrzest i których grzechy odkupi³a krew Baranka, bêdzie mi³osierdzie Jego i pomrzecie z imieniem Jego na ustach waszych.Pokój z wami!Po groŸnych i niemi³osiernych s³owach Kryspa s³owa Piotrowie spad³y jak balsam na obecnych.Zamiast trwogi Bo¿ej ow³adnê³a duszê mi³oœæ Bo¿a.Ludzie ci odnaleŸli takiego Chrystusa, jakiego pokochali z opowiadañ apostolskich, a zatem nie bezlitosnego sêdziego, ale s³odkiego i cierpliwego Baranka, którego mi³osierdzie stokroæ przewy¿sza³o z³oœæ ludzk¹.Uczucie ulgi ogarnê³o ca³e zgromadzenie i otucha w po³¹czeniu z wdziêcznoœci¹ dla Aposto³a przepe³ni³a serca.G³osy z ró¿nych stron poczê³y wo³aæ: "My owce twoje, paœ nas!" Bli¿si zaœ mówili: "Nie opuszczaj nas w dniu klêski!" I klêkali u jego kolan, co widz¹c Winicjusz zbli¿y³ siê, chwyci³ kraj jego p³aszcza i pochyliwszy g³owê rzek³:- Panie, poratuj mnie! Szuka³em jej w dymie po¿aru i w t³oku ludzkimi, a nigdzie znaleŸæ nie mog³em, ale wierzê, ¿e ty mo¿esz mi j¹ wróciæ.Piotr zaœ po³o¿y³ mu rêkê na g³owie.- Ufaj - rzek³ - i pójdŸ ze mn¹.Rozdzia³ XLVIMiasto p³onê³o ci¹gle.Wielki Cyrk zapad³ w gruzy, potem zaœ w dzielnicach, które pierwsze zaczê³y p³on¹æ, zapada³y ca³e zau³ki i ulice.Po ka¿dym takim upadku s³upy p³omienia wzbija³y siê przez chwilê a¿ pod niebo.Wiatr zmienia³ siê i wia³ teraz z niezmiern¹ si³¹ od strony morza, nios¹c na Caelius, na Esquilinus i na Viminalis fale ognia, g³owni i wêgli.Pomyœlano ju¿ jednak o ratunku.Z rozkazu Tygellina, który trzeciego dnia nadbieg³ z Ancjum, poczêto burzyæ domy na Eskwilinie, aby ogieñ trafiwszy na puste miejsca zgas³ sam przez siê.By³ to jednak czczy ratunek, przedsiêwziêty dla ocalenia resztek miasta, albowiem o ocaleniu tego, co ju¿ p³onê³o, nie by³o co i myœleæ.Nale¿a³o przy tym zapobiegaæ i dalszym nastêpstwom klêski.Wraz z Rzymem ginê³y niezmierne bogactwa, ginê³o ca³e mienie jego mieszkañców, tak ¿e wokó³ murów koczowa³y teraz setki tysiêcy samych nêdzarzy.Drugiego ju¿ dnia g³Ã³d pocz¹³ doskwieraæ tej ci¿bie ludzkiej, niezmierne bowiem zapasy ¿ywnoœci nagromadzone w mieœcie gorza³y z nim razem, w powszechnym zaœ zamêcie i rozprzê¿eniu urzêdów nikt dot¹d nie pomyœla³, aby sprowadziæ nowe.Dopiero po przybyciu Tygellina posz³y do Ostii odpowiednie rozkazy, ale tymczasem ludnoœæ poczê³a przybieraæ coraz groŸniejsz¹ postawê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||