Index
Daniken Erich Dzien w ktorym przybyli bogowie
Roland Topor Nowo przybyły
C. J. Cherryh Region węża
fakty i mity 2
Dick Philip K Blade Runner (3)
WIEZAJ~1.TXT
34 (111)
Opowiesci Pielgrzyma
Ptak Słońca
waitadd
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • urodze-zycie.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Skin¹³ d³oni¹ na Brena, który resztê schodów pokona³ biegiem, maj¹c nadziejê, ¿e ca³a scena rozegra³a siê w miejscu uniemo¿liwiaj¹cym turystom dostrze¿enie powodu jego nag³ego przyp³ywu energii.- Nand’ paidhi - rzek³ surowo Tano.- Mia³eœ korzystaæ z tylnego holu.- Nikt mi nie powiedzia³, nadi! - By³ wœciek³y.I powstrzyma³ wybuch.Winnym by³ Banichi, wszystkim tu zarz¹dzaj¹cy, a drug¹ odpowiedzialn¹ za to osob¹ by³ najwyraŸniej on sam.- Muszê siê umyæ.Obieca³em im.- Wst¹¿ki, nand’ paidhi.Zajmê siê tym.Poœpiesz siê.Mimo bólu min¹³ Tano biegiem i puœci³ siê pêdem do swego apartamentu.Nie mia³ czasu na k¹piel.Umy³ siê tylko z grubsza, narzuci³ œwie¿¹ koszulê i spodnie, w³o¿y³ czysty kaftan i przeci¹gn¹³ d³oñmi zwil¿onymi wod¹ koloñsk¹ po w³osach, które wiatr wypl¹ta³ mu z warkocza.Nastêpnie wyszed³ z pokoju, przeszed³ korytarz i w bardziej ju¿ cywilizowany sposób zszed³ schodami ku ustawionym w kolejce turystom.W holu przed kominkiem czeka³o na niego miejsce przy stole z p³on¹cym stoczkiem, wst¹¿kami, niewielkimi kartami oraz niespokojnymi atevimi - dla ka¿dego podpisaæ kartê, przy³o¿yæ wst¹¿kê i przypieczêtowaæ j¹ woskiem.Pierwszy podpis i pieczêæ, pierwszy zadowolony i zdenerwowany turysta, który otrzyma³ nagrodê za swoj¹ wycieczkê, a w kolejce czeka³o jeszcze trzydziestu, zerkaj¹c sobie nad g³owami na jedyn¹ ludzk¹ twarz, jak¹ prawdopodobnie kiedykolwiek widzieli, chyba ¿e zapuœcili siê a¿ do Shejidan.Paidhi by³ przyzwyczajony do spojrzeñ doros³ych.Z dzieæmi radzi³ sobie o wiele gorzej.Wyros³y na dramatach machimi o Wojnie.Niektóre z nich by³y nad¹sane.Inne chcia³y dotkn¹æ rêki paidhiego, ¿eby zobaczyæ, czy jego skóra jest prawdziwa.Jedno zapyta³o go, czy jego matka te¿ jest takiego koloru.Kilkoro ba³o siê spojrzeæ mu w oczy albo pyta³o, czy ma broñ.- Nie, nadi - sk³ama³ z raczej czystym sumieniem - nic podobnego.Teraz mamy pokój.Mieszkam w domu aijiego.Któryœ z rodziców zapyta³:- Jesteœ na wakacjach, nand’ paidhi?- Zachwycam siê jeziorem - odpar³, zastanawiaj¹c siê, czy próba jego zabójstwa znalaz³a siê ju¿ w wiadomoœciach telewizyjnych w prowincji, z której pochodzi³ mê¿czyzna.- Uczê siê jeŸdziæ.- Ula³ wosku i przypieczêtowa³ wst¹¿kê do karty.- S¹ tu piêkne widoki.Zagrzmia³o.Turyœci spojrzeli z niepokojem na drzwi.- Poœpieszê siê - rzek³ Bren i zacz¹³ obs³ugiwaæ kolejkê szybciej, przypominaj¹c sobie czarn¹ chmurê, któr¹ widzieli z grzbietu wzniesienia przy krañcu jeziora.To codzienny potop, pomyœla³ i zada³ sobie pytanie, czy to typowe dla tej pory roku i dlaczego Tabini przyje¿d¿a tu jesieni¹, a nie w œrodku lata? Mo¿e wie lepiej i wys³a³ tu paidhiego, ¿eby ten siê utopi³?A pr¹du wci¹¿ nie by³o.- To wygl¹da tak autentycznie - powiedzia³ jeden z goœci do s¹siada, patrz¹c na blask œwiec.ZwiedŸ ³azienki, pomyœla³ Bren ponuro i zapragn¹³ gor¹cej k¹pieli, na któr¹ podgrzanie wody zajmie przynajmniej pó³ godziny.Siedz¹c na twardym krzeœle, zaczyna³ czuæ siê niewygodnie, co by³o skutkiem siod³a i chodu Nokhady oraz rozci¹gniêcia miêœni, o których istnieniu nie mia³ dot¹d pojêcia.Przez otwarte drzwi frontowe wpad³ wilgotny, zimny podmuch wiatru.Zachwia³ p³omieniami œwiec i prysn¹³ woskiem ze stoczka na wypolerowany drewniany blat.Bren pomyœla³, czyby nie zawo³aæ na s³u¿bê, ¿eby zamknê³a drzwi, zanim nie zacznie padaæ, ale nikogo nie by³o w pobli¿u, a on ju¿ koñczy³.Turyœci wyjad¹ za kilka chwil, a od drzwi pada³o wiêcej œwiat³a, ni¿ dostarcza³y go œwiece.Zagrzmia³o, odbijaj¹c siê echem od œcian, a Brenowi zosta³o dwoje ostatnich turystów, starsza para, która poprosi³a o „Cztery karty, jeœli paidhi ³askaw, dla wnuków”.Podpisywa³ i pieczêtowa³, podczas gdy turyœci ze swoimi ozdobionymi wst¹¿kami kartami zbierali siê przy otwartych drzwiach.Podje¿d¿a³y furgonetki, a powietrze pachnia³o deszczem, który to zapach ostro kontrastowa³ z woni¹ wosku.Bren podpisa³ ostatni¹ kartê, przypieczêtowa³ ostatni¹ wst¹¿kê, dla starca, który powiedzia³, ¿e jego wnuki to Nadimi, Fari, Tabona i ma³a Tigarti, której w³aœnie wyr¿nê³y siê pierwsze z¹bki, ¿e jego syn Fedi jest rolnikiem w prowincji Didaini i czy paidhi pozwoli sobie zrobiæ zdjêcie?Wsta³, czuj¹c sztywnoœæ w naci¹gniêtych miêœniach, uœmiechn¹³ siê do obiektywu i z takim samym uœmiechem przetrzyma³ ogólny trzask migawek, kiedy pozostali uznali to za przyzwolenie.Poczu³ siê o wiele lepiej, pocieszony tym, ¿e turyœci okazali siê kontaktowi i ¿e nawet dzieci zachowywa³y siê w stosunku do niego o wiele swobodniej.Przypuszcza³, ¿e poza nielicznymi osobami, które spotyka³ na audiencjach w Shejidan, bli¿ej ze zwyk³ymi atevimi ju¿ siê nie zetknie, lecz mimo obecnego sukcesu nawyki jego pracy ograniczy³y go do zdawkowej uprzejmoœci.Odprowadzi³ ich do drzwi i do autobusów - taki dodatkowy gest dobrej woli, mimo ch³odu, to zawsze dobre posuniêcie, a poza tym polubi³ tê parê staruszków, którzy szli obok niego i zadawali pytania o rodzinê.- Nie, nie mam ¿ony - odpowiedzia³.- Nie, ju¿ o tym myœla³em.Barb umar³aby z nudów i frustracji w tym klasztorze, w którym ¿y³ paidhi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.