Index Orson Scot Card Dzieci Umyslu Orson Scott Card Flux Tales of Human Futures Card Orson Scott Planeta spisek Card Orson Scott Plomien Serca Stanisław Lem Dzienniki Gwiazdowe(Tom I) ENTER.1996 2001 Vries Naszym dzieciom o Biblii Anthony Piers Zaklecie kameleona t.2 23 (119) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Dlatego móg³ ogl¹daæ wideo z walk ze Stilsonem i Bonzem, widzia³ fotografie zw³ok, s³ucha³ sporów prawników i psychologów, czy pope³ni³ morderstwo, czy raczej zabi³ w obronie w³asnej.Mia³ na ten temat w³asn¹ opinie, nikt go jednak nie pyta³.Przez ca³y czas trwania procesu atakowano w³aœciwie Endera.Prokurator by³ zbyt inteligentny, by oskar¿aæ wprost, ale próbowa³ przedstawiæ go jako chorego, perwersyjnego, przestêpczego maniaka.— Nie przejmuj siê — poradzi³ mu Mazer Rackham.— Politycy siê ciebie boj¹, ale jeszcze nie potrafi¹ ci zepsuæ reputacji.To siê nie uda, dopóki za trzydzieœci lat nie wezm¹ siê za ciebie historycy.Ender nie dba³ o reputacjê.Ogl¹da³ zapisy obojêtnie, choæ z lekkim rozbawieniem.Zabi³ w walce dziesiêæ miliardów robali, którzy byli równie inteligentni i wcale nie gorsi ni¿ ludzie, którzy nawet nie próbowali atakowaæ ludzi po raz trzeci, a nikt nawet nie pomyœla³, by nazwaæ to przestêpstwem.Wszystkie te zbrodnie obci¹¿a³y jego sumienie; œmieræ Stilsona i Bonza nie bardziej, ale i nie mniej ni¿ pozosta³e.Z tym ciê¿arem czeka³ d³ugie, puste miesi¹ce, by œwiat, który ocali³, uzna³, ¿e mo¿e wróciæ do domu.Przyjaciele opuszczali go z ¿alem.Jeden po drugim wracali do swych rodzin, do domów, gdzie witano ich jak bohaterów.Ender ogl¹da³ nagrania ich powrotów i by³ wzruszony s³ysz¹c, jak chwal¹ Endera Wiggina, który nauczy³ ich wszystkiego i poprowadzi³ do zwyciêstwa.Gdy jednak apelowali, by sprowadziæ go na Ziemiê, cenzura wycina³a te zdania i nikt nie s³ysza³ ich próœb.Przez d³ugi czas na Erosie nie by³o nic do roboty, poza uprz¹taniem pozosta³oœci po krwawej Wojnie Ligi i odbieraniem raportów od statków, kiedyœ okrêtów bojowych, badaj¹cych kolonie robali.Teraz jednak wrza³a tu praca i zebra³o siê wiêcej ludzi ni¿ kiedykolwiek w czasie wojny.Koloniœci przybywali, by szykowaæ siê do podró¿y na opustosza³e planety.Ender pomaga³, gdy tylko mu pozwalali; trudno im by³o poj¹æ, ¿e dwunastoletni ch³opiec mo¿e byæ równie utalentowany w sprawach pokoju, co wojny.Ale cierpliwie znosi³ ich sk³onnoœæ do ignorowania go; nauczy³ siê przekazywaæ swoje sugestie poprzez kilku doros³ych, którzy go s³uchali i powtarzali jego pomys³y jako w³asne.Nie zale¿a³o mu na uznaniu, ale na wykonaniu pracy.Jednego tylko nie potrafi³ znieœæ: uwielbienia, jakie okazywali mu koloniœci.Zacz¹³ unikaæ zamieszkiwanych przez nich tuneli, poniewa¿ zawsze rozpoznawali go — œwiat zapamiêta³ dobrze jego twarz — a potem krzyczeli, klaskali, œciskali go i gratulowali, pokazywali dzieci nazwane jego imieniem i mówili, ¿e jego m³odoœæ ³amie im serca, ¿e nie wini¹ go za te morderstwa, bo przecie¿ to nie jego wina, jest tylko dzieckiem.Kry³ siê przed nimi najlepiej jak potrafi³.Jednak by³ wœród kolonistów ktoœ, przed kim nie móg³ siê schowaæ.Tego dnia przebywa³ poza Erosem.Polecia³ promem na nowy SMG, gdzie uczy³ siê wykonywania prac pok³adowych na statkach.Chamrajnagar mówi³, ¿e praca fizyczna nie przystoi oficerowi, lecz Ender odpowiada³, ¿e poniewa¿ nie ma ju¿ popytu na jego dotychczasowe umiejêtnoœci, pora, by pozna³ coœ nowego.Wezwali go przez komunikator skafandra; ktoœ chcia³ siê z nim zobaczyæ, gdy tylko wróci.Enderowi nie przychodzi³ na myœl nikt, kogo chcia³by widzieæ, wiêc nie spieszy³ siê zbytnio.Dokoñczy³ monta¿u os³ony ansibla statku, potem przeci¹gn¹³ siê hakiem ponad burt¹ i wp³yn¹³ do œluzy.Czeka³a na niego przed drzwiami szatni.Zirytowa³ siê, ¿e pozwolili koloniœcie niepokoiæ go nawet tutaj, gdzie chcia³ byæ sam.Kiedy jednak przyjrza³ siê uwa¿niej, dostrzeg³, ¿e zna³by tê m³od¹ kobietê, gdyby by³a ma³¹ dziewczynk¹.— Valentine — powiedzia³.— Czeœæ, Ender.— Co ty tu robisz?— Demostenes siê wycofa³.Teraz wyruszam z pierwsz¹ koloni¹.— To podró¿ na piêædziesi¹t lat.— Na pok³adzie statku tylko dwa.— Ale gdybyœ kiedyœ wróci³a, ka¿dy, kogo zna³aœ na Ziemi zd¹¿y umrzeæ.— O to w³aœnie mi chodzi.Mia³am jednak nadziejê, ¿e poleci ze mn¹ ktoœ z Erosa.— Nie chcê lecieæ na planetê, któr¹ ukradliœmy robalom.Chcê tylko wróciæ do domu.— Nigdy nie wrócisz na Ziemiê, Ender.Zadba³am o to przed startem.Patrzy³ na ni¹ w milczeniu.— Zaraz ci o tym opowiem.Gdybyœ mia³ ochotê mnie znienawidziæ, mo¿esz zacz¹æ natychmiast.Poszli razem do maleñkiej kabiny Endera w SMG i tam wyjaœni³a mu wszystko.Peter chcia³ jego powrotu, pod ochron¹ Rady Hegemona.— W obecnej sytuacji znalaz³byœ siê praktycznie pod kontrol¹ Petera, poniewa¿ po³owa Rady robi to, czego on chce.Tych, którzy nie jedz¹ Locke’owi z rêki, trzyma w garœci innymi sposobami.— Czy wiedz¹, kim jest naprawdê?— Tak.Nie jest powszechnie znany, ale ludzie na wysokich stanowiskach wiedz¹.Ma zbyt du¿e wp³ywy, by przejmowali siê jego wiekiem.Dokona³ niewiarygodnych rzeczy.— Zauwa¿y³em, ¿e uk³ad pokojowy sprzed roku nazwano jego imieniem.— To by³ punkt zwrotny jego kariery.Wysun¹³ tê propozycjê za poœrednictwem przyjació³ z sieci publicznych, a potem Demostenes tak¿e j¹ popar³.Na taki moment czeka³ — ¿eby dla jakiegoœ du¿ego przedsiêwziêcia wykorzystaæ wp³yw Demostenesa na mot³och i Locke’a wœród inteligencji.Jego akcja powstrzyma³a naprawdê paskudn¹ wojnê, która mog³a potrwaæ ca³e dziesiêciolecia.— Postanowi³ zostaæ politykiem?— Chyba tak.Ale w chwili szczeroœci powiedzia³ mi cynicznie, ¿e gdyby pozwoli³ Lidze rozpaœæ siê zupe³nie, musia³by zdobywaæ œwiat po kawa³ku.Dopóki trwa Hegemonia, mo¿e to zrobiæ za jednym zamachem.Ender pokiwa³ g³ow¹.— Tak, to podobne do Petera.— Zabawne, prawda? Peter ocali³ miliony istnieñ.— A ja zabi³em miliardy.— Nie to chcia³am powiedzieæ.— Wiêc mia³ zamiar mnie wykorzystaæ?— Zaplanowa³ wszystko dok³adnie.Zaraz po twoim powrocie chcia³ odkryæ swoj¹ to¿samoœæ i powitaæ ciê przed kamerami.Starszy brat Endera Wiggina, a przy tym wielki Locke, architekt pokoju.Obok ciebie wyda³by siê prawie doros³y.A jesteœcie teraz podobni do siebie bardziej ni¿ kiedykolwiek.Potem bez wiêkszych problemów przej¹³by w³adzê.— Dlaczego go powstrzyma³aœ?— Ender, nie by³byœ szczêœliwy, spêdzaj¹c resztê ¿ycia w roli marionetki Petera.— Dlaczego? Ca³y czas by³em czyj¹œ marionetk¹.— Ja te¿.Pokaza³am Peterowi wszystkie materia³y, jakie uda³o mi siê zebraæ — doœæ, by przekonaæ ludzi, ¿e jest psychopatycznym morderc¹.Mia³am kolorowe zdjêcia torturowanych wiewiórek i filmy z czujnika o tym, jak ciê traktowa³.Sporo pracy kosztowa³o mnie skompletowanie tego wszystkiego, ale kiedy to zobaczy³, bez sprzeciwu da³ mi, co chcia³am.A chcia³am wolnoœci dla ciebie i dla mnie.— Moim zdaniem wolnoœæ nie polega na mieszkaniu w domu ludzi, których zabi³em.— Ender, co siê sta³o, to siê nie odstanie.Ich planety s¹ teraz puste, a nasza przepe³niona.I mo¿emy ze sob¹ zabraæ to, czego ich œwiaty nigdy nie zna³y: miasta pe³ne ludzi, którzy prze¿ywaj¹ swoje osobiste, indywidualne ¿ycie, którzy kochaj¹ siê i nienawidz¹.Na wszystkich œwiatach robali mo¿na by³o opowiedzieæ tylko jedn¹ historiê; kiedy my tam dotrzemy, bêdzie mnóstwo historii i ka¿dego dnia bêdziemy wymyœlaæ ich zakoñczenia.Ziemia nale¿y do Petera, Ender.I jeœli nie polecisz ze mn¹, œci¹gnie ciê tam i wykorzysta tak, ¿e po¿a³ujesz, ¿e siê urodzi³eœ.Masz teraz jedyn¹ szansê, by siê mu wymkn¹æ.Ender nie odpowiedzia³.— Wiem, o czym myœlisz, Ender.¯e próbujê ciê kontrolowaæ tak samo, jak Peter, Graff i wszyscy inni.— Owszem, przysz³o mi to do g³owy.— Witaj wœród ludzi.Nikt nie steruje w³asnym ¿yciem, Ender.Najlepsze, co mo¿na zrobiæ, to pozwoliæ sob¹ kierowaæ tym, którzy s¹ dobrzy, którzy ciê kochaj¹.Nie przylecia³am tu dlatego, ¿e chcê zostaæ kolonist¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||