Index Terry Pratchett Witches Abroad v1.1 Terry Pratchett 19 Ostatni Bohater Goodkind Terry Bezbronne Imperium Juliusz Verne Dzieci kapitana Granta Przetacznik Gierowska Maria, WÅ‚odarski Ziemowit Psychologi (2) Henryk Sienkiewicz Potop 18 (145) function set char spacing 19 (91) Brown Dan Kod Leonarda Da Vinci |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Pad³ martwy, nie wydaj¹c nawet jêku.— Kto to by³, Œmierdziuchu? — zapyta³ Hak, rzucaj¹c z wœciek³oœci¹ pistolet.— Kucharz Sid, kapitanie — odpowiedzia³ zd³awionym g³osem bosman.Wœród piratów rozleg³ siê szmer uznania.— Z³e maniery! — prychn¹³ Hak, poniewa¿ jeœli brzydzi³ siê czymkolwiek, to w³aœnie niestosownym zachowaniem, a przej¹³ to uczucie od wy¿szych sfer.70Podszed³ szybkim krokiem do Piotra a jego szkar³atno-z³oty kapitañski p³aszcz wzd¹³ siê za nim jak ¿agiel.Piraci pierzchali mu z drogi.Hak wytr¹ci³ Piotrowi z rêki ksi¹¿eczkê, która wpad³a do wody z pluskiem i utonê³a.Potem chwyci³ go i rzuci³ o maszt, przybli¿aj¹c mu swój hak do gard³a.Piotr prze³kn¹³ œlinê w przera¿eniu.Oczy Haka p³onê³y czerwonym ogniem, drga³y mu w¹sy, a jego krêcone, czarne w³osy tañczy³y wokó³ twarzy.— Umkn¹³em œmierci w paszczy krokodyla — wykrzykn¹³ wœciekle.— Czeka³em w dobrej wierze i wiecznej nudzie tu, w tym okropnym miejscu w otoczeniu kretynów! Gdzie nie ma nic do roboty poza œciganiem i zabijaniem tych wstrêtnych Zagubionych Ch³opców! Ale czeka³em! Czeka³em na tê szczególn¹ chwilê, w której bêdê móg³ wype³niæ swoje przeznaczenie.Hak westchn¹³ g³êboko.— I co teraz? — dokoñczy³ ledwie wydobywaj¹c z siebie s³owa.— Taka spotyka mnie nagroda? Ty?Z twarzy kapitana znik³a drwina, a w oku pojawi³a siê nagle ³za.Odsun¹³ hak Piotrowi od gard³a i obj¹³ go przyjacielsko.— Jak mog³eœ mi to zrobiæ — po tym wszystkim co by³o miêdzy nami?— Ja chcê tylko odzyskaæ swoje dzieci — odpar³ Piotr.Hak westchn¹³.— A ja moj¹ rêkê! Ale s¹ w ¿yciu takie rzeczy, których nie da siê odzyskaæ.Twarz rozjaœni³a mu siê nieco.— Pos³uchaj mnie.Poniewa¿ mam wcale niema³y zasób dobrych manier, dam ci szansê, jakiej ty nigdy mi nie da³eœ.Zawrzemy umowê, panie Prezesie Zarz¹du — pokaza³ Piotrowi najwiêkszy maszt.— Wspinaj siê, wdrapuj, œlizgaj, rób, co chcesz — a jak uda ci siê dotkn¹æ swoich ukochanych dzieci, to je uwolniê.Takjest.Uwolniê.Przyrzekam.Piotr spojrza³ na Jacka i Maggie dyndaj¹cych w sieci tu¿ pod rej¹.— Hm, tyle, ¿e ja mam lêk wysokoœci — b¹kn¹³ nieœmia³o.— Naprawdê? — zapyta³ Hak ze wspó³czuciem w g³osie.— Tatusiu, ratuj nas! — zawo³ali Jack i Maggie.— Wspinaj siê szybko, proszê! Chcemy do domu!Piotr zaczerpn¹³ powietrza.— Trzymaj siê ksiê¿niczko! — zawo³a³ do Maggie.— Jack, idê do ciebie! Chwyci³ linê i zacz¹³ siê wspinaæ.Ju¿ po chwili poczu³, ¿e krêci mu siê w g³owie.Zwolni³, zdyszany i spocony.Piraci zaczêli pokpiwaæ z niego.— Myœlê, ¿e nie wykorzystaliœmy jeszcze wszystkich mo¿liwoœci porozumienia — krzykn¹³ do Haka.— Zastanówmy siê nad tym wspólnie.Masz wspania³¹ nieruchomoœæ nad wod¹, która domaga siê na gwa³t zagospodarowania — domki, dzier¿awa, pomieszczenia biurowe, co chcesz.Tylko niebo ciê ogranicza.¯adnego prawa budowlanego! A przy okazji postaraj siê o prawa do kopalin!Hak pokaza³ palcem na sieæ.— Dotknij ich.Wystarczy, ¿e ich dotkniesz i wszystko oka¿e siê tylko z³ym snem.Jack i Maggie b³agali go, ¿eby wspina³ siê dalej.Zamkn¹³ oczy i przesun¹³ siê nieco wy¿ej.Piraci podnieœli wyczekuj¹co g³owy.Za chwilê znów otworzy³ oczy i pok³ad gwa³townie zacz¹³ siê przybli¿aæ do niego.Stêkn¹³ i przytrzyma³ siê lin zwisaj¹c jak ze ska³y.Nie móg³ zrobiæ dalej ani kroku; by³ tak przera¿ony, ¿e nie s³ysza³ nawet krzyków swoich dzieci.Piraci wyœmiewali siê z niego i drwili.Hak obróci³ siê do Smierdziucha.— Widzisz? Wiedzia³em, ¿e nie potrafi fruwaæ.On nic nie potrafi.To niedoj-da — wyrzuci³ w górê rêce i odwróci³ siê.— Nie mogê powalaæ swojego haka jego krwi¹.Ktoœ inny musi ich zabiæ.IdŸ i zabij ich, zabij wszystkich.Jack zacz¹³ szarpaæ liny, a Maggie zala³a siê ³zami.— Œmia³o, tatusiu, œmia³o! — krzyczeli w rozpaczy.— Nie zostawiaj nas! Nagle jakiœ chudy pirat wdrapa³ siê do góry, przywi¹za³ Piotrowi sznur dokostki i poci¹gn¹³.Piotr run¹³ na dó³ z wrzaskiem.W ostatniej chwili nast¹pi³o ostre szarpniêcie i Piotr zatrzyma³ siê o centymetry od pewnej œmierci i zwis³ bujaj¹c siê tu¿ nad pok³adem.Podbieg³o do niego kilku piratów, którzy zaœmiewaj¹c siê na widok jego przera¿onej miny wypl¹tali go ze sznura i poprowadzili pod broni¹ przez pok³ad w kierunku belki skazañców.Hak rzuci³ mu przez ramiê posêpne spojrzenie.Jukes i Makaron zaczêli opuszczaæ sieæ.Kiedy mija³a g³owê Piotra, ten stara³ siê siêgn¹æ jej i dotkn¹æ swoich dzieci.„Wzruszaj¹ce" — pomyœla³ Hak.Sieæ opuœci³a siê na ziemiê, a dzieci zaci¹gniêto do celi.Naprawdê wzruszaj¹ce.— Odchodzê — oznajmi³ Œmierdziuchowi, który pod¹¿a³ za nim jak cieñ.— Odwo³aj wojnê.Mnie te¿ odwo³aj.Pan wszystko popsu³.Nie chcê ju¿ nigdy s³yszeæ jego imienia.Zszed³ po wy³o¿onych dywanem schodach do swojej kajuty; by³ tak za³amany, ¿e czu³, i¿ nawet egzekucja Zagubionych Ch³opców nie potrafi go ju¿ rozbawiæ.Kiedy znalaz³ siê przy drzwiach, nagle rozb³ys³o przed nim œwiate³ko i pojawi³a siê wró¿ka Dzwoneczek.— A dobre imiê kapitana Haka? — zapyta³a.— Czy takim maj¹ ciê zapamiêtaæ? Jako mordercê dzieci swojego przeciwnika? Jako pogromcê starego i grubego Piotrusia Pana?Hak zamachn¹³ siê na ni¹, ale chybi³ i jego hak utkwi³ w desce.Usi³owa³ go wyrwaæ, kln¹c zawziêcie, ale nie da³ rady.Wró¿ka podlecia³a do jego twarzy, przyk³adaj¹c mu do nosa ostrze maleñkiego sztyletu.— Daj mi jeden tydzieñ, a przygotujê go do walki z tob¹.Wtedy bêdziesz móg³ stoczyæ swoj¹ wojnê.72Œmierdziuch podszed³ z muszkietem mierz¹c do wró¿ki, o centymetry od nosa kapitana.Hak zblad³.— To podstêp, kapitanie — zarycza³ bosman.— Zaraz wyœlê tê jêdzê do stu diab³Ã³w!Wró¿ka zignorowa³a go.— Przyrzek³eœ wojnê stulecia, kapitanie! — powiedzia³a, k³uj¹c go w nos dla podkreœlenia swych s³Ã³w.— Przez ca³e swoje ¿ycie czeka³eœ na ten dzieñ.Œmiertelny bój — najwiêksza chwila twojej s³awy — Hak kontra Pan!— To nie jest Piotruœ Pan! — rzek³ drwi¹co Hak, wskazuj¹c na przera¿onego Piotra, który chwia³ siê na belce skazañców.— Siedem dni — powtórzy³a wró¿ka.— Dla ciebie to ledwie chwilka, mgnienie oka; có¿ to jest dla kogoœ o twojej nieskoñczonej cierpliwoœci dla cz³owieka potê¿nego, który mo¿e sobie pozwoliæ na czekanie.To mówi¹c znik³a, zostawiaj¹c Haka wpatrzonego w lufê muszkietu bosmana.— Œmierdziuchu — powiedzia³ spokojnie kapitan.— Czy móg³byœ to opuœciæ?Bosman wykona³ polecenie.— A teraz przynieœ mi moje cygara.Muszê siê zastanowiæ.Œmierdziuch popêdzi³ do kajuty Haka, a jego spodnie za³opota³y jak ¿agle.Kapitan uwolni³ w koñcu z deski swój ¿elazny pazur i uwa¿nie ogl¹da³ jego czubek.Wró¿ka mia³a oczywiœcie racjê.Móg³ sobie pozwoliæ na czekanie, jeœli mia³by siê zmierzyæ z prawdziwym Piotrusiem Panem.Jak gdyby czytaj¹c w jego myœlach, wró¿ka pojawi³a siê znowu rzucaj¹c swoimi delikatnymi skrzyde³kami smu¿ki œwiat³a.— Siedem dni do walki z prawdziwym Piotrusiem Panem — szepnê³a.— Siedem dni.Œmierdziuch wypad³ z kajuty z ulubion¹ cygarniczk¹ Haka, która mia³a dwa cybuchy.Hak wzi¹³ j¹ od niego i w³o¿y³ do ust.Bosman przytkn¹³ zapalon¹ zapa³kê do jednego cygara, a wró¿ka podlecia³a przypalaj¹c drugie.Kapitan pykn¹³ z namaszczeniem i spojrza³ w stronê morza, widz¹c Piotra prowadzonego wzd³u¿ belki skazañców.— Dwa dni — powiedzia³ spokojnym g³osem.— Cztery — odpar³a wró¿ka.— To absolutne minimum, ¿eby mieæ przyzwoitego Pana.— Trzy — Hak przygwoŸdzi³ j¹ wzrokiem.— To moje ostatnie s³owo.Podfrunê³a do czubka jego nosa.— Umowa stoi.Wró¿ka wyci¹gnê³a rêkê i ostro¿nie potrz¹snê³a hak kapitana.Kilku piratów zgromadzonych na pok³adzie, którzy przys³uchiwali siê temu, zaczê³o wznosiæ radosne okrzyki.Zaraz do³¹czyli do nich pozostali, nie wiedz¹c wprawdzie, dlacze-73go wiwatuj¹, ale szczêœliwi, ¿e mog¹ sobie powrzeszczeæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||