Index
Johnson P. Bóg
Robinson Kim Stanley Czerwony Mars
Encyklopedia Biblii
wiedza i zycie4
24 (77)
abc.com.pl 4
rozdzial 02 (20)
Sacha ZaÂświaty i krainy mityczne
Wybuch (4)
brust steven teckla
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alheo.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Opadaj¹ce ostrze szczêknê³o pod wp³ywem si³y ciosu.D³oñ odciêtazosta³a wnadgarstku z tak¹ precyzj¹, z jak¹ ja oberwa³bym pêd winoroœli rosn¹cej nad moimtarasem.Upad³a u stóp Ozyrysa.Le¿a³a tam, a palce wci¹¿ jeszcze drga³y.Zaskoczenie by³o tak ogromne, a miecz tak ostry, ¿e przez d³ug¹ chwilê Ozyrysnierusza³ siê, chwia³ siê tylko lekko na nogach.Publicznoœæ musia³a uwierzyæ, ¿eujrza³a jedyniekolejn¹ teatraln¹ gierkê i ¿e odr¹bana d³oñ jest sztuczna.Krew nie od razutrysnê³a z rany, cotym bardziej zmyli³o widzów.Byli niezmiernie zainteresowani, lecz niezatrwo¿eni.NagleOzyrys zatoczy³ siê do ty³u i z przeraŸliwym wrzaskiem obj¹³ kikut swegoramienia.Dopierowówczas krew trysnê³a spomiêdzy palców i splami³a bia³¹ szatê niczym rozlanewino.Wci¹¿œciskaj¹c kikut, Ozyrys przebieg³ chwiejnym krokiem przez scenê i zacz¹³krzyczeæ.Tenwysoki krzyk, przepojony œmiertelnym cierpieniem, zburzy³ pe³en zadowoleniaspokójwidzów.Po raz pierwszy zrozumieli, ¿e to, co siê dzieje, nie jest udawaniem,lecz wci¹¿pogr¹¿eni byli w pe³nej przera¿enia ciszy.Zanim Ozyrys dotar³ do skraju sceny, Seth ruszy³ za nim, podskakuj¹c na swychgrubych, koœlawych nogach.Z³apa³ go za kikut i wywlók³ brata z powrotem naœrodek sceny.Rzuci³ go na wznak na kamienne p³yty.Ozyrys le¿a³ tam w powiêkszaj¹cej siêka³u¿y w³asnejkrwi, b³yszcz¹ca korona stoczy³a mu siê ze skroni, a sploty ciemnych w³osówopad³y naramiona.- „B³agam, oszczêdŸ mnie!” - krzykn¹³, gdy Seth stan¹³ nad nim.Ale Seth tylko siê rozeœmia³.By³ to serdeczny rechot prawdziwego rozbawienia.Rasfer sta³ siê Sethem, a Seth bawi³ siê doskonale.Ten barbarzyñski œmiech wyrwa³ widzów z transu, choæ dot¹d ca³kowicie ulegliz³udzeniu.Teraz nie wierzyli ju¿, ¿e ogl¹daj¹ przedstawienie, i dla wszystkichten odra¿aj¹cyspektakl sta³ siê rzeczywistoœci¹.Kobiety krzycza³y, a mê¿czyŸni szaleli wfurii, widz¹c, ¿emorduje siê ich boga.- OszczêdŸ go! OszczêdŸ wielkiego boga Ozyrysa! - wyli, lecz ¿aden z nich nieruszy³siê z miejsca, nie wdar³ siê na scenê, by spróbowaæ zapobiec rozgrywaj¹cej siêna ich oczachtragedii.Wiedzieli, ¿e œmiertelnicy nie maj¹ wp³ywu na zmagania i namiêtnoœci bogów.Ozyrys dŸwign¹³ siê i ocala³¹ d³oni¹ chwyci³ Setha za nogê.Wci¹¿ zanosz¹c siêœmiechem, Seth z³apa³ go za nadgarstek i wyprostowa³ rêkê swej ofiary na ca³¹d³ugoœæ,taksuj¹c j¹ wzrokiem niczym rzeŸnik kozi¹ ³opatkê przed rozebraniem.- Odr¹b j¹! - wrzasn¹³ g³os z t³umu, nabrzmia³y ¿¹dz¹ krwi.Nastrój ponownie siê zmieni³.- Zabij go! - krzykn¹³ inny.Zawsze niepokoi³o mnie, ¿e widok krwi i okrutnej œmierci wp³ywa nawet nanaj³agodniejszego z ludzi.I ja sam poruszony by³em tym ohydnym widokiem,przera¿ony ibliski md³oœci, to prawda, lecz w g³êbi duszy tak¿e obrzydliwie podniecony.Niedba³ym machniêciem ostrza Seth oder¿n¹³ ramiê i Ozyrys znów upad³ naposadzkê.Drgaj¹ca koñczyna pozosta³a w okrwawionej piêœci Setha.Tod próbowa³jeszczepowstaæ, lecz nie mia³ r¹k, na których móg³by siê wesprzeæ.Wierzga³konwulsyjnie nogami,g³owa kiwa³a mu siê z boku na bok, a z gard³a wci¹¿ wydobywa³ siê krzyk.Próbowa³emzmusiæ siê do odwrócenia wzroku, lecz choæ ¿o³¹dek podchouzi³ mi do gard³a,musia³empatrzeæ dalej.Seth por¹ba³ ramiê na trzy czêœci, w nadgarstku i ³okciu.Pojedynczo cisn¹³kawa³ki naprzepe³nion¹ widowniê.Lecia³y w powietrzu, opryskuj¹c siedz¹cych rubinowymikroplami.Widzowie ryczeli niczym lwy w mena¿erii faraona podczas pory karmienia iwyci¹gali rêce,by pochwyciæ œwiête relikwie swego boga.Seth kontynuowa³ dzie³o z zapa³em i oddaniem.W nastêpnej kolejnoœci odr¹ba³Ozyrysowi stopy w kostkach, potem ³ydki i wreszcie uda na wysokoœci bioder.Gdyrzuca³fragmenty cia³a w stronê publicznoœci, mot³och wrzaskiem domaga³ siê kolejnych.- Talizman Setha! - zawy³ g³os wœród widzów.- Daj nam talizman Setha!Okrzyk zosta³ momentalnie podchwycony.Wed³ug mitu talizman ten jest najpotê¿niejszym z magicznych amuletów.Posiadaj¹cago osoba w³ada wszystkimi mrocznymi mocami podziemnego œwiata.Stanowi jedynyspoœród czternastu kawa³ków cia³a Ozyrysa, którego nigdy nie odnalaz³y Izyda ijej siostraNeftyda.Poszukiwa³y ich na odleg³ych krañcach œwiata, gdzie porozrzuca³ jeSeth.Ówtalizman to ta sama czêœæ cia³a, której pozbawi³ mnie Rasfer i która stanowicentralny elementprzepiêknego naszyjnika, bêd¹cego cynicznym podarunkiem od mego pana, ksiêciaIntefa.- Daj nam talizman Setha! - wy³ t³um, a Seth schyli³ siê i zadar³ przesi¹kniêt¹krwi¹tunikê okrywaj¹c¹ pozbawione koñczyn cia³o le¿¹ce u jego stóp.Ci¹gle siê œmia³.Zadr¿a³em, rozpoznawszy ten bezlitosny dŸwiêk, który takczêstos³ysza³em podczas wymierzania mi kary za ró¿ne przewinienia.Wspó³czu³emnieszczêsnemuTodowi, raz jeszcze poczu³em ów nag³y ogieñ w podbrzuszu, gdy krótki miecz,mokry iociekaj¹cy krwi¹ ofiary, b³ysn¹³ w ow³osionej ³apie Setha, po czym oprawcauniós³ wysoko¿a³osny szcz¹tek.T³um domaga³ siê go wyciem.- Daj nam go! Przeka¿ nam moc talizmanu.Przedstawienie zamieni³o ludzi w zg³odnia³e bestie.- Podarunek - zawo³a³ Seth, ignoruj¹c ich proœby.- Podarunek od jednego bogadladrugiego.Ja, Seth, bóg ciemnoœci, darujê ten talizman bogu-faraonowi, boskiemuMamose!I zbieg³ po kamiennych stopniach na muskularnych, krzywych nogach, by z³o¿yærelikwiê u stóp faraona.Ku memu zdumieniu w³adca schyli³ siê i w³asnorêcznie j¹ podniós³.Jego twarz podpudrem i farb¹ wyra¿a³a oczarowanie, zupe³nie jakby by³a to prawdziwa relikwiaboga.Przekonany jestem, ¿e w owym momencie œwiêcie w to wierzy³.A¿ do koñcawidowiskadzier¿y³ j¹ w prawej rêce.Kiedy dar zosta³ przyjêty, Seth powróci³ pospiesznie na scenê, by dokoñczyæsprawiania ofiary.Do tej pory przeœladuje mnie myœl, ¿e to nieszczêsne,zmasakrowanestworzenie wci¹¿ ¿y³o i do samego koñca zachowa³o przytomnoœæ.Zrozumia³em, ¿enarkotyk, który mu poda³em, w nieznacznym jedynie stopniu przytêpi³ zmys³y Toda.Gdyspoczywa³ w ka³u¿y w³asnej krwi, rzucaj¹c na boki g³ow¹, jedyn¹ czêœci¹ cia³a,jak¹ móg³jeszcze poruszaæ, dostrzeg³em w jego oczach niewypowiedziane cierpienie.By³o wiêc dla mnie wielk¹ ulg¹, gdy Seth odr¹ba³ mu j¹ wreszcie i uniós³ zagêstesplecione w³osy, by publicznoœæ mog³a siê jej przyjrzeæ.Nawet wtedy oczynieszczêœnikawywraca³y siê dziko, po raz ostatni przypatruj¹c siê temu œwiatu.Wreszciezasz³y mg³¹ i Sethcisn¹³ g³owê w t³um.Pierwszy akt widowiska zakoñczy³y tak entuzjastyczne, z ka¿d¹ chwil¹ g³oœniejszeoklaski, ¿e grozi³y wytr¹ceniem z posad granitowych kolumn œwi¹tyni.Podczas przerwy niewolnicy pomogli oczyœciæ scenê z makabrycznych pozosta³oœcimordu.Szczególnie zale¿a³o mi na tym, by moja pani nie zauwa¿y³a, co naprawdêwydarzy³osiê podczas pierwszego aktu.¯yczy³em sobie, by wierzy³a, ¿e wszystko potoczy³osiê jakpodczas prób.Zadba³em wiêc, by zosta³a w namiocie, a jeden z ludzi Tanusastan¹³ na stra¿yprzed wejœciem i mia³ jej stamt¹d nie wypuszczaæ.Dopilnowa³em te¿, by ¿adnej zkuszyckichdziewczyn nie wolno by³o podgl¹daæ pierwszej czêœci przedstawienia, ¿eby niemog³ydonieœæ Lostris ojej przebiegu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.