Index w obronie wiary 43.phtml rozdzial 19 (43) w obronie wiary 35.phtml 43 jan 07 (43) 41 (43) 4 (43) 3 (43) tip4 (35) 35 (57) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .W jakiś sposób zdołała ich powiadomić o pana przybyciu.Sądzi, żepozwolą panu.że nie zniszczą pańskiego statku.Ale nie ma co do tegopewności.To bardzo ryzykowne. Konsul odchyla się w siedzeniu.Czuje się tak, jakby znowuzostał rażony wiązką ogłuszacza. - Negocjować? Ale jakie sprawy, jaki zakres kompetencji, docholery?! - Meina Gladstone powiedziała, że skontaktuje się z panempoprzez linię FAT, kiedy już opuści pan Hyperiona.Musi pan zrobić to jaknajszybciej.Dzisiaj.Zanim światy znajdujące się w zasięgu pierwszej faliuderzeniowej Intruzów wpadną w ich ręce. Konsul nie ma odwagi zapytać, czy pośród nich znajduje się jegoukochane Maui - Przymierze.Może lepiej, żeby było, myśli. - Nic z tego, wracam do doliny - oświadcza stanowczym tonem. Theo nerwowo poprawia okulary. - Ona na to nie pozwoli - Tak? A w jaki sposób mnie powstrzyma? Każe zestrzelić mójstatek? - Nie wiem, ale powiedziała, że nie dopuści do tego.- Theojest wyraźnie zatroskany.- Armia wciąż trzyma na orbicie pikietowce ieskortowce, które mają osłaniać ostatnie promy. - A więc niech próbują mnie zestrzelić.Załogowym jednostkom itak nie udawało się wylądować w pobliżu Grobowców Czasu od ponad dwustu lat.Statkom nic się nie dzieje, ale ich załogi znikają.Zanim mnie dopadną, będę jużwisiał na drzewie Chyżwara. Konsul na moment przymyka oczy i wyobraża sobie, że oto jegopusty statek ląduje na płaskowyżu ponad doliną.Widzi Sola, ojca Dure ipozostałych; cudownie ocalonych, znajdujących schronienie na pokładzie,wykorzystujących specjalistyczny sprzęt do uratowania Heta Masteena oraz BrawneLamii i hibernujących maleńką Rachelę. - Mój Boże - szepcze gubernator, a dźwięk jego głosu wyrywakonsula z zamyślenia. Wyszli z zakrętu, lecąc wciąż nad rzeką.Jej brzegi są tuwyższe, a na południu wznoszą się jeszcze bardziej, przechodząc w Górę SmutnegoKróla Billy'ego.Słońce właśnie zachodzi, oświetlając już tylko wiszące niskochmury i co wyższe budynki. Nad miastem toczy się bitwa.Promienie laserów rozcinająchmury, statki krążą niczym komary i płoną jak ćmy, które zanadto zbliżyły siędo płomieni.Keats zostało zaatakowane.Intruzi dotarli więc do Hyperiona. - O kurwa! - szepcze Theo. Na zalesionych wzgórzach na północ od miasta coś błyska i smugakondensacyjna znaczy trasę odpalonej ręcznie rakiety, lecącej prosto w stronęich śmigacza. - Uwaga! - krzyczy Theo. Chwyta kontroler, naciska jakieś guziki i wykonuje gwałtownyunik w prawo, starając się uciec pociskowi. Eksplozja za rufą wstrząsa ciałem konsula i oślepia go namoment.Kiedy znów coś widzi, kabina jest już wypełniona gryzącym dymem iświatłem migających ostrzegawczo czerwonych lampek, a pojazd głosem informuje oco najmniej dziesięciu uszkodzeniach podstawowych systemów.Theo z całych siłszarpie kontroler. - Uwaga! - krzyczy znów, zupełnie niepotrzebnie. Śmigacz obraca się w powietrzu, na moment odzyskuje równowagę,by znów ją utracić, i zaczyna spadać prosto na płonące miasto.następny [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||