Index
Dodziuk Anna Psychologia podręczna Częœć III Pokochać (12)
Pod redakcjš Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (12)
Kurcz Ida Pamięć, uczenie się, język (12)
Pod redakcjš Andrzeja Lewickiego Psychologia kliniczna (12)
George Orwell Folwark zwierzęcy (12)
Frankl Viktor E. Psychoterapia dla każdego (12)
Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody badania (2)
252 01 (2)
Dr Rudolf Steiner Zarys teorii poznania w Âświatopoglądzie Goethego
Henryk Sienkiewicz Potop
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • vina.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .    Hale i jego ludzie znieruchomieli nagle, wszyscy jednocześnie,i słuchali czegoś, co tylko oni słyszeli.Odwrócili się raptem jak jeden mąż iopuścili karabiny.    - Nie! - wrzasnął Jon.    Padły strzały.   BAZA GŁÓWNA NA PODSPODZIU; GODZ.2400 DG.;1200 DP.; LOKALNA NOC    Niewiele było okazji na sen.Człowiek i hisa skwapliwie jewykorzystywali kuląc się - ten pierwszy w kopule Q, ten drugi w błocie nazewnątrz.Spali, jak kto mógł, na zmiany, w ubraniach, owijając się tymi samymi,upapranymi w błocku śmierdzącymi kocami, byle tylko choć na chwilę zmrużyćpowieki.Młyny nie ustawały ani na chwilę; praca trwała dzień i noc, na okrągło.    Trzasnęły ledwie żywe drzwi śluzy, najpierw jedne, potemdrugie; Emilio leżał sztywno, bez ruchu - obudził go ten dźwięk, potwierdzenieobaw.To nie była pora pobudki, stanowczo nie.Wydawało mu się, że położył sięzaledwie kilka minut temu.Słyszał nad sobą bębnienie deszczu o dach kopuły; zzewnątrz dochodził chrzęst żwiru miażdżonego licznymi butami.To nie promwylądował; do ładowania zapędzili tylko dwie zmiany.    - Wstawać i wychodzić! - krzyknął żołnierz.    Poruszył się.Wokół siebie słyszał pojękiwania, budzili sięinni ludzie.Zmrużył oczy oślepiony wiązką silnego światła, która przejechała ponich.Zwlókł się z pryczy, skrzywił z bólu, jaki przeszył nadwerężone mięśnie ipokryte bąblami stopy, na które naciągał sztywne od wilgoci buty.Ogarniał gocoraz większy strach, coś mu się tu nie zgadzało, odbiegało od rutynyzwyczajnych nocnych pobudek.Pozapinał się, naciągnął kurtkę, pomacał przy szyiza maską od oddychania, która zawsze tam wisiała.Znowu oślepiło go światło,wywołując u wszystkich jęki cierpienia.Poszedł razem z innymi wychodzącymi dodrzwi; drugimi drzwiami wydostali się na zewnątrz i po drewnianych stopniachwstąpili na ścieżkę.Znowu światło prosto w twarz.Podniósł rękę, żebyprzedramieniem osłonić oczy.    - Konstantin.Spędzić tu Dołowców.    Próbował dojrzeć coś przez jaskrawe światło i oczy zaszły mułzami.przy drugiej próbie rozróżnił jakieś cienie - to pędzili z młynówpozostałych ludzi z ich grupy.Musiał lądować prom.To na pewno prom.Nie ma copanikować.    - Dawać tu Dołowców.    - Wszyscy wychodzić - wrzasnął ktoś w środku; zaraz potem drzwiotworzyły się na przestrzał i pod lufami karabinów wypędzono z flaczejącejkopuły resztę jej mieszkańców.    Czyjaś dziecięca ręka wsunęła się w jego dłoń.Spojrzał w dół.To był Skoczek.Dołowcy byli już na nogach.Zbierała się cała reszta hisa,oszołomiona światłem i opryskliwymi głosami wykrzykującymi ich imię.    - Wszyscy już wyszli? - spytał jeden żołnierz drugiego.- Mamywszystkich - odpowiedział tamten.    Mówili to jakimś podejrzanym tonem.Złowieszczym.Szczegółystały się dziwnie wyraźne, jak chwilą długiego spadania, wypadek, rozciągnięty wczasie moment.Deszcz i światła, woda połyskująca na pancerzach.zauważył,że ruszają.karabiny na pasach.    - Na nich! - zawył Emilio i rzucił się pierwszy na szeregżołnierzy.Padł strzał; oberwał w nogę, chwycił za lufę, odepchnął ją w bok,sięgnął po opancerzone ramiona, po opancerzone ciało.Powalił tego człowieka naziemię i nie zważając na opancerzone pięści młócące go po głowie jak cepy,zerwał mu z twarzy maskę.Huknęła salwa; wokół niego padały ciała.Zaczerpnąłgarść błota, tej broni Podspodzia, i cisnął nim w osłonę twarzy pancerza, wewlot maski do oddychania, pod pierścieniami pancerza namacał gardło i wpił się wnie dłońmi, słysząc rozbrzmiewające wśród deszczu krzyki i piski Dołowców [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.