Index
rok 2027 24 26
rozdzial 04 (24)
24 (34)
24 (248)
10 (24)
24 (89)
24 (69)
24 (278)
24 (92)
Michael Crichton Zaginiony Âświat
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Wspominałem, jak pisałem je w grudniu roku 1819 na jednej ze stronsatyrycznych "bajek", do których właśnie się zabrałem: "The Cap and Bells, or,The Lealousies".Straszny stek bzdur, słusznie szybko porzucony po okresie, gdyjego tworzenie mnie bawiło.    Fragment ten był do jednym z owych poetyckich rytmów krążącychpo głowie jak wpadająca w ucho melodia i dla świętego spokoju przelewanych napapier.To echo wcześniejszego, dręczącego mnie wersu.chyba osiemnastego.powstałego w czasie drugiej próby opowiedzenia historii upadku boga słońcaHyperiona.Pamiętam, iż pierwsza wersja.ta publikowana wszędzie tam, gdziemoje literackie szczątki są eksponowane niczym zmumifikowane doczesne resztkijakiegoś świętego, zatopione w betonie i szkle na ołtarzu literatury.Otóż tawersja brzmiała następująco:   .Ani jeden tutaj    Nie wkradł się powiew, tyle sil mający,    Ile ma cichy dnia letniego podmuch,    W dal unoszący źdźbła pierzastej trawy;    Liść tu umarły zostawał, gdzie upadł,    Samotny potok wlókł się oniemiały    I coraz bardziej malał i pochmurniał    Z żalu nad bóstwa swojego upadkiem;    W trzcinach i łozach wylękła najada    Usta swe zimnym zamykała palcem.    Lubiłem te nabazgrane pośpiesznie słowa i byłem gotówpozostawić ostatni wers w niezmienionej postaci, nawet jeśli oznaczałoby tokonieczność pewnych zmian i dodanie kolejnych czternastu wersów do już i takprzydługiej pierwszej pieśni.    Odchyliłem się w fotelu i siedziałem tak, z twarzą ukrytą wdłoniach.Płakałem.Sam nie wiedziałem dlaczego, ale nie potrafiłem sięopanować.    Łzy przestały już płynąć mi z oczu, a ja wciąż siedziałem bezruchu, myśląc i wspominając.Wreszcie, może nawet po kilku godzinach, usłyszałemodgłos kroków dochodzący najpierw z oddali, milknący przed małym pokojem i znówzanikający gdzieś w labiryncie sal.    Uświadomiłem sobie, że wszystkie książki zgromadzone w niszachzostały stworzone przez "pana Johna Keatsa, wysokiego na pięć stóp", jak kiedyśnapisałem o sobie.Johna Keatsa - poetę gruźlika, który zażyczył sobie, by najego grobie zamiast nazwiska wyryto tylko słowa:    Tu leży ten,    Którego imię zostało zapisane na wodzie.    Nie podniosłem się, by przyjrzeć się książkom i zacząć jeczytać.Nie musiałem przecież.    W bezruchu, otoczony zapachem skóry i starych książek, samotnyw swoim, a jednocześnie nie swoim sanktuarium, zamknąłem oczy.: Nie spałem.Aleśniłem.następny     [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.