Index
rozdzial 14 (25)
400 25
62 (25)
25 (254)
25 (58)
25 (37)
25 (191)
25 (93)
25 (154)
27 (25)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lenka007.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .    - Krew? - Masteen naciągnął kaptur, by ukryć zmieszanie.- Nie,to nie była moja krew.Władca Bólu trzymał w uścisku.celebranta.Ten człowiekwalczył.Próbował wymknąć się kolcom pokuty.    - A co stało się z ergiem? - naciskał konsul.- Z elementem?Czego się po nim spodziewałeś? Że obroni cię przed Chyżwarem?    Templariusz zachmurzył się i uniósł drżącą dłoń do czoła.    - On.nie był jeszcze gotowy.Ja nie byłem gotowy.Wsadziłemgo znowu do sześcianu.Władca Bólu dotknął mego ramienia.Byłem.zadowolony.że moja pokuta odbyła się jednocześnie z ofiarą mego drzewostatku.    Sol nachylił się bliżej do ojca Dure.    - Drzewostatek tego samego wieczoru został zniszczony naorbicie.    Het Masteen zamknął oczy.    - Jestem zmęczony - wyszeptał gasnącym głosem.    Konsul znów nim potrząsnął.    - Jak się tu dostałeś? Masteen, jak doszedłeś aż tutaj przezMorze Traw?    - Obudziłem się między grobowcami - wyszeptał templariusz nieotwierając oczu.- Obudziłem się między grobowcami.Jestem zmęczony.Muszę spać.    - Dajmy mu odpocząć - powiedział ojciec Dure.    Konsul skinął głową i ułożył Masteena do snu.    - To nie trzyma się kupy - wyszeptał Sol, kiedy siedzieli wsłabym świetle żarkuli, a prądy czasu szalały na zewnątrz.    - Straciliśmy jednego pielgrzyma, zyskaliśmy drugiego - mruknąłkonsul.- Jakby to była jakaś dziwaczna gra.    Godzinę później usłyszeli odgłos strzałów w głębi doliny.    Soli konsul kucali przy nieruchomej Brawne Lamii.    - Potrzebowalibyśmy lasera, żeby to odciąć - powiedział Sol.Nasza broń zniknęła wraz z Kassadem.    Konsul dotknął przegubu dziewczyny.    - Odcięcie tego mogłoby ją zabić.    - Według wskazań biomonitora ona już jest martwa.    Konsul pokręcił głową.    - Nie.Tu się dzieje coś innego.To może być penetracjacybrydalnej persony Keatsa, którą nosi Brawne.Jak się to skończy, dziewczynawróci do nas.    Sol ułożył córeczkę w zgięciu łokcia i popatrzył napromieniującą łagodnym światłem dolinę.    - Dom wariatów.Nic nie dzieje się tak, jak myśleliśmy.Gdybytylko ten twój przeklęty statek był tutaj.znaleźlibyśmy na nim narzędzia,żeby odciąć Brawne od tego.od tej rzeczy.i ona, i Het Masteen mielibyszansę na przeżycie dzięki gabinetowi zabiegowemu.    Konsul nadal klęczał.Gapił się przed siebie.    - Zostań tu z nią, proszę.- Wstał i zniknął w czarnej czeluściSfinksa.Pięć minut później był z powrotem.Niósł swoją wielką torbę podróżną.Wyciągnął z jej dna zwiniętą matę i rozłożył ją na najwyższym stopniu schodówwiodących do grobowca.    Była to stara mata o długości niecałych dwóch metrów, szerokana metr.Przez stulecia tkanina wyblakła, ale osnowa z nici lewitacyjnych nadalbłyszczała jak złoto.Konsul podłączył do maty baterię.    - Dobry Boże - wyszeptał Sol.Przypomniał sobie opowiadaniekonsula o tragicznej miłości jego babki do marynarza Hegemonii Merina Aspica.Ten romans wywołał powstanie przeciwko Hegemonii i na lata pogrążył Maui -Przymierze w zawierusze wojny.Merin Aspic przyleciał do Pierwszej Osady namacie należącej do jego przyjaciela.    Konsul skinął głową.    - Należała do Mike'a Osho, przyjaciela Merina.Siri zostawiłają w swoim grobowcu, żeby Merin ją znalazł.Dał mi ją, gdy byłem dzieckiem, tużprzed bitwą o archipelag, w której zginął wraz ze swymi marzeniami o wolności.    Sol przesunął dłoń po starożytnej materii.    - Cholerna szkoda, że tutaj to nie działa.    - A dlaczego nie? - powiedział konsul.    - Pole magnetyczne Hyperiona jest poniżej poziomu potrzebnegodla pojazdów typu EM - odparł Sol.- To dlatego używa się tu raczej ślizgaczyniż EMV I dlatego barka "Benares" straciła zdolności lewitacyjne.- Przerwał.Zrobiło mu się głupio, że tłumaczy takie oczywistości człowiekowi, który przezjedenaście lokalnych lat był konsulem Hegemonii na tej planecie.- A może sięmylę?    Konsul uśmiechnął się.    - Masz rację, że zwyczajne EMV nie mają tutaj racji bytu.Stosunek masy do siły wznoszenia jest za wysoki.Ale latająca mata prawie nie mamasy.To sama siła wznoszenia.Wypróbowałem ją, gdy mieszkałem w stolicy.To niejest łatwa jazda.ale z jedną osobą na pokładzie powinno się powieść.    Sol spojrzał za siebie, w dolinę, w stronę, gdzie cień urwiskaukrywał wejście do Grobowców Jaskiniowych.Myślał, czy ojciec Dure i Het Masteenjeszcze żyją.    - Chcesz sprowadzić pomoc?    - Jeden z nas to zrobi; sprowadzi tutaj statek.A przynajmniejuwolni go i pośle po nas z automatycznym pilotem.Możemy ciągnąć losy.    Sol uśmiechnął się.    - Pomyśl tylko, przyjacielu.Dure nie ma zdrowia, bypodróżować, a już na pewno nie zna drogi.Ja.- Podniósł Rachelę i przytuliłjej główkę do policzka.- Podróż może potrwać kilka dni.A dla nas to za długo.Jeśli coś można dla niej zrobić, to musimy zostać tutaj i sprostać wyzwaniu.Musisz lecieć sam.    Konsul westchnął, ale się nie spierał.    - Poza tym - rzekł Sol - to twój statek.Jeśli ktokolwiekbędzie w stanie uwolnić go spod aresztu nałożonego przez Meinę Gladstone, to tymkimś jesteś ty.I znasz dobrze generalnego gubernatora.Konsul popatrzył nazachód.    - Ciekawe, czy Theo nadal jest u władzy.    - Wracajmy.Opowiemy ojcu Dure o naszym planie - powiedziałSol.- Poza tym zostawiłem w jaskini odżywkę, a Rachela zgłodniała.    Konsul zwinął matę, włożył ją do torby i popatrzył na BrawneLamię i obrzydliwy kabel niknący w głębi grobowca.    - Czy nic się jej nie stanie?    - Powiem Paulowi, żeby przyszedł tu z kocem, a my przeniesiemytutaj naszego drugiego inwalidę.Odlecisz jeszcze w nocy, czy poczekasz dowschodu słońca?    Konsul potarł policzki gestem znużonego człowieka.    - Nie podoba mi się pomysł lotu nad górami w nocy, ale nie mamywiele czasu.Odlecę, jak tylko się zbiorę.    Sol kiwnął głową i popatrzył w stronę wejścia do doliny.    - Szkoda, że Brawne nie może nam powiedzieć, gdzie podział sięSilenus.    - Rozejrzę się za nim, kiedy będę leciał - powiedział konsul.Spojrzał na gwiazdy.- To będzie jakieś trzydzieści sześć, czterdzieści godzinlotu do Keats.Kilka godzin, żeby uwolnić statek.Powinienem wrócić w ciągudwóch standardowych dób.    Sol skinął głową.Kołysał dziecko.Jego zmęczona, przyjaznatwarz nie kryła zwątpienia.Położył konsulowi rękę na ramieniu.    - Trzeba spróbować, przyjacielu.Chodź, pogadamy z ojcem Dure,zobaczymy, czy nasz templariusz już się przebudził, i zjemy razem posiłek.Zdajesię, że Brawne przyniosła dosyć zapasów, żebyśmy mogli sobie pozwolić na ucztępożegnalną.następny     [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.