Index Chalker Jack L Swiaty Rombu 04 Meduza Tygrys w opalach elektronika praktyczna 04 1997 rozdzial 04 (282) rozdzial 04 (200) rozdzial 04 (235) rozdzial 04 (16) rozdzial 04 (59) Henryk Sienkiewicz Pan Wołodyjowski Books Dav abc.com.pl 7 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .– Eligio nie umar³.– Wiêc gdzie jest teraz? – spyta³em.Znowu spojrzeli po sobie.Mia³em wra¿enie, ¿e z ca³ych si³ próbuj¹ powstrzymaæ g³oœny œmiech.Powiedzia³em im, ¿e o Eligiu wiem tylko to, co przekaza³a mi dona Soledad.Wed³ug niej Eligio odszed³ do innego œwiata, ¿eby po³¹czyæ siê z Nagualem i Genarem.Dla mnie brzmia³o to tak, jakby wszyscy trzej umarli.– Dlaczego tak mówisz, Mistrzu? – zapyta³ Nestor zak³opotany.– Nawet Pablito tak nie mówi.Myœla³em, ¿e Pablito zaprotestuje.Zrobi³ ruch, jakby chcia³ wstaæ, ale zmieni³ zdanie.– Tak, to prawda – powiedzia³.– Nawet ja tak nie mówiê.– Jeœli wiêc Eligio nie umar³, gdzie jest teraz? – spyta³em.– Soledad ju¿ ci to powiedzia³a – odpar³ spokojnie Nestor.– Eligio do³¹czy³ do Naguala i Genara.Zdecydowa³em, ¿e lepiej bêdzie nie zadawaæ wiêcej pytañ.Nie chcia³em, by moje sondowanie zosta³o odebrane jako agresywne, a czêsto do tego dochodzi³o.Poza tym odnosi³em wra¿enie, ¿e wiedz¹ niewiele wiêcej ni¿ ja.Nestor wsta³ nagle i zacz¹³ chodziæ po pokoju.W koñcu, ³api¹c mnie pod pachami, odci¹gn¹³ od sto³u.Nie chcia³, bym pisa³.Spyta³, czy rzeczywiœcie zemdla³em w chwili skoku, tak jak Pablito, i nic nie pamiêtam.Powiedzia³em mu, ¿e mia³em ca³¹ seriê wyrazistych snów czy wizji, których nie by³em w stanie wyt³umaczyæ, i ¿e przyjecha³em do nich, chc¹c je wyjaœniæ.Chcieli, ¿ebym im o wszystkim opowiedzia³.Wys³uchawszy mojej historii, Nestor stwierdzi³, ¿e te wizje nastêpuj¹ po sobie w bardzo dziwnej kolejnoœci i ¿e tylko pierwsze dwie dotycz¹ tego œwiata i maj¹ jakiekolwiek znaczenie, pozosta³e przedstawiaj¹ œwiaty obce.Wyjaœni³, ¿e pierwsza wizja ma szczególn¹ wartoœæ, bo to jest prawdziwy znak.Powiedzia³, ¿e czarownicy zawsze bior¹ pierwsze zdarzenie z serii jako plan czy mapê tego, co bêdzie siê dzia³o dalej.W tej w³aœnie wizji patrzy³em na nieznany œwiat.Na wprost moich oczu znajdowa³a siê ogromna rozpo³owiona ska³a.Przez wielk¹ szparê widzia³em bezkresn¹ fosforyzuj¹c¹ równinê, jakby dolinê sk¹pan¹ w zielonkawo-¿Ã³³tym œwietle.Po prawej stronie sta³a, czêœciowo zas³oniêta przez ska³ê, gigantyczna kopu³a.By³a ciemnobrunatna jak wêgiel drzewny.Jeœli moja wielkoœæ nie uleg³a zmianie i by³em taki, jak w codziennym ¿yciu, kopu³a musia³a mieæ piêædziesi¹t tysiêcy stóp wysokoœci i wiele mil szerokoœci.Oszo³omi³ mnie jej ogrom.Odczuwa³em zawroty g³owy i uleg³em dezintegracji.Kiedy ponownie uzyska³em formê, znalaz³em siê na nierównej, a jednak p³askiej powierzchni.By³a to b³yszcz¹ca bezgraniczna równina, któr¹ widzia³em wczeœniej.Jak okiem siêgn¹æ, nie widaæ by³o jej kresu.Niebawem zda³em sobie sprawê, ¿e mogê zwróciæ g³owê w ka¿dym kierunku w p³aszczyŸnie poziomej, ale nie mogê spojrzeæ w dó³ ani do ty³u.By³em w stanie zbadaæ okolicê, obracaj¹c g³owê z lewej na praw¹ i z powrotem, niemniej jednak, gdy chcia³em spojrzeæ za siebie, nie mog³em siê poruszyæ.Równina ci¹gnê³a siê monotonnie po obu stronach.W polu widzenia nie by³o nic poza nieskoñczon¹ bia³aw¹ poœwiat¹.Chcia³em spojrzeæ na ziemiê pod nogami, ale nie mog³em spuœciæ oczu.Unios³em g³owê, by popatrzeæ w niebo – zobaczy³em jedynie nastêpn¹ niczym nie ograniczon¹ bia³aw¹ powierzchniê.Wydawa³a siê po³¹czona z t¹, na której sta³em.W pewnym momencie zrozumia³em, ¿e za chwilê coœ zostanie mi wyjaœnione, jednak moje postrzeganie przerwa³a niespodziewana dezintegracja.Jakaœ si³a poci¹gnê³a mnie w dó³.By³o to tak, jakby bia³awa powierzchnia mnie po³knê³a.Nestor powiedzia³, ¿e wizja kopu³y mia³a ogromne znaczenie, bo ten w³aœnie kszta³t zosta³ wyszczególniony przez Naguala i Genara jako wizja miejsca, w którym pewnego dnia mieliœmy ich spotkaæ.W tym miejscu Benigno odezwa³ siê do mnie, mówi¹c, ¿e s³ysza³, jak kazano Eligiowi szukaæ w³aœnie tej kopu³y.Mówi³, ¿e Nagual i Genaro powtarzali to kilka razy, ¿eby Eligio dok³adnie wszystko zrozumia³.Zawsze uwa¿ali Eligia za najlepszego, tak wiêc nakazali mu j¹ odnaleŸæ i wielokrotnie wchodziæ w jej bia³awe sklepienie.Pablito powiedzia³, ¿e wszyscy trzej mieli znaleŸæ tê kopu³ê, gdyby to by³o mo¿liwe, ale nikomu siê nie uda³o.Tonem skargi oznajmi³em, ¿e ani don Genaro, ani don Juan nigdy nic mi na ten temat nie powiedzieli.Nie dosta³em ¿adnych wskazówek w sprawie kopu³y.Siedz¹cy przy stole naprzeciw mnie Benigno wsta³ nagle i podszed³ do mnie.Wyjaœni³ szeptem, ¿e prawdopodobnie obaj mówili mi o tym, ale ja nic nie pamiêtam, albo te¿ nic o tym nie mówili z tego wzglêdu, bym nie interesowa³ siê kopu³¹ – na wypadek, gdybym j¹ odnalaz³.– Dlaczego kopu³a jest tak wa¿na? – spyta³em Nestora.– Bo tam s¹ teraz Nagual i Genaro – odpowiedzia³.– A gdzie jest ta kopu³a?– Gdzieœ na tym œwiecie.Wyjaœni³em im, i¿ niemo¿liwe jest, by na ziemi istnia³a tak wielka konstrukcja.Powiedzia³em, ¿e moja wizja by³a raczej snem i ¿e budowle takiej wielkoœci istniej¹ tylko w wyobraŸni.Œmiali siê i klepali mnie lekko, jakby chcieli udobruchaæ rozkapryszone dziecko.– Chcesz wiedzieæ, gdzie jest Eligio – powiedzia³ nagle Nestor.– Znajduje siê pod sklepieniem tej kopu³y, razem z Nagualem i Genarem.– Ale ta kopu³a by³a tylko wizj¹ – zaprotestowa³em.– Wiêc Eligio znajduje siê w wizji – powiedzia³ Nestor.– Pamiêtaj, co Benigno w³aœnie ci powiedzia³.Nagual i Genaro nie mówili, ¿ebyœ odnalaz³ tê kopu³ê i ci¹gle do niej wraca³.Gdyby ci to powiedzieli, nie by³oby ciê tutaj.Tak jak Eligio, znajdowa³byœ siê w kopule z wizji.Jak wiêc widzisz, Eligio nie umar³ jak zwyk³y cz³owiek umieraj¹cy na ulicy.On po prostu nie powróci³ ze swego skoku.By³em skonsternowany.Nie potrafi³em wymazaæ z pamiêci ¿ywoœci wizji, ale z jakichœ niejasnych powodów chcia³em dyskutowaæ.Nestor, nie daj¹c mi czasu na zastanowienie, poszed³ ze sw¹ argumentacj¹ krok dalej.Przypomnia³ mi jeszcze jedn¹ wizjê – tê, która nast¹pi³a po pierwszej.By³a najbardziej koszmarna ze wszystkich.Goni³ mnie jakiœ niewidzialny potwór.Wiedzia³em, ¿e tam jest, ale nie mog³em go zobaczyæ, nie dlatego, ¿e by³ niewidoczny, ale dlatego, ¿e œwiat, w którym siê znajdowa³em, by³ tak dziwny, i¿ nie potrafi³em powiedzieæ, co jest czym.Emocjonalne wyczerpanie, jakiego doœwiadczy³em po zgubieniu siê w tamtym miejscu, by³o nie do zniesienia.W pewnej chwili powierzchnia, na której sta³em, zaczê³a dr¿eæ.Czu³em, ¿e zapada siê pod moimi stopami, wiêc uczepi³em siê czegoœ, co przypomina³o ga³¹Ÿ wisz¹cego nade mn¹ poziomo drzewa.Gdy tylko dotkn¹³em tej niby-ga³êzi, oplot³a mi nadgarstek, jakby posiada³a nerwy i wszystko odczuwa³a.Czu³em, ¿e wyniesiono mnie na ogromn¹ wysokoœæ.Spojrza³em w dó³ i ujrza³em nieprawdopodobne zwierzê – wiedzia³em, ¿e jest nim to niewidzialne stworzenie, które mnie goni³o.Wychodzi³o z powierzchni wygl¹daj¹cej jak gleba.Widzia³em rozdziawion¹ paszczê, g³êbok¹ jak jaskinia.Do mych uszu dobieg³ mro¿¹cy krew w ¿y³ach, absolutnie nieziemski ryk, i ga³¹Ÿ, która mnie z³apa³a, rozplot³a siê.Wpad³em do przepastnej paszczy.Wpadaj¹c, widzia³em jej ka¿dy szczegó³.Potem zamknê³a siê i uwiêzi³a mnie w œrodku.Czu³em ciœnienie mia¿d¿¹ce mi cia³o.– Ty ju¿ umar³eœ – odezwa³ siê Nestor.– To zwierzê ciê po¿ar³o.Wêdrowa³eœ poza granicami tego œwiata i spotka³eœ przera¿enie.Nasze ¿ycie i œmieræ nie s¹ mniej czy bardziej realne od krótkiego ¿ycia w tamtym miejscu i twojej œmierci w paszczy tego potwora.To nasze ¿ycie jest tylko d³ug¹ wizj¹.Nie widzisz tego?Moim cia³em wstrz¹sn¹³ nerwowy spazm.– Nie wyszed³em poza ten œwiat – ci¹gn¹³ – ale wiem, o czym mówiê.Nie mam za sob¹ strasznych historii, tak jak ty [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||