Index Foster Alan Dean Tran ky ky 01 Lodowy Kliper Chalker Jack L Swiaty Rombu 01 Lilith Waz w trawie Zelazny Roger Amber 01 Dziewieciu Ksiazat Amberu 220 09 (6) Nyarlathotep by H P Lovecraft rozdzial 07 (91) Zaburzenia psychosomatyczne w praktyce lekarskiej 150 2 abc.com.pl 6 wiedza i zycie2 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Ale i tak mê¿czyŸni po zakoñczeniu nauki musz¹ skoczyæ.Chyba ¿e s¹ naprawdê wspaniali, jak Eligio.Nagual zabra³ nas, mnie i la Gordê, na tê górê i kaza³ nam spojrzeæ w dó³.Potem pokaza³ nam, jakim jest mistrzem w lataniu.Jednak tylko la Gorda mog³a pójœæ w jego œlady.Ona te¿ chcia³a skoczyæ w otch³añ.Nagual powiedzia³ jej, ¿e to nie ma sensu.Mówi³, ¿e kobiety wojowniczki musz¹ robiæ rzeczy o wiele bardziej bolesne i trudniejsze ni¿ ta.Powiedzia³ nam te¿, ¿e skok przeznaczony jest tylko czterem z was.I tak siê sta³o, czterej z was skoczyli.Powiedzia³a, ¿e skoczy³o nas czterech, ale ja wiedzia³em tylko o tym, ¿e zrobi³ to Pablito i ja.Po jej s³owach przysz³o mi do g³owy, ¿e don Juan i Genaro musieli zrobiæ to po nas.Nie wydawa³o siê to dziwne, a raczej przyjemne i wzruszaj¹ce.– O czym ty gadasz? – rzuci³a, kiedy powiedzia³em to g³oœno.– Chodzi mi o ciebie i trzech uczniów Genara.Ty, Pablito i Nestor skoczyliœcie tego samego dnia.– Kim jest ten trzeci uczeñ don Genara? Wiem tylko o Pablicie i Nestorze.– Chcesz powiedzieæ, i¿ nie wiesz, ¿e Benigno jest uczniem Genara?– Nie, nic o tym nie wiem.– To by³ pierwszy uczeñ Genara.Skoczy³ jeszcze przed tob¹, i skoczy³ sam.Benigno by³ jednym z piêciu m³odych Indian, których spotkaliœmy, w³Ã³cz¹c siê z don Juanem po pustyni Sonora.Szukali przedmiotów mocy.Don Juan powiedzia³ mi, ¿e wszyscy oni byli uczniami czarownika.Podczas kilku nastêpnych spotkañ miêdzy mn¹ i Benignem wytworzy³a siê dziwna przyjaŸñ.Pochodzi³ z po³udniowego Meksyku.Bardzo go polubi³em.Z jakichœ niejasnych przyczyn wydawa³ siê rozkoszowaæ kreowaniem zwodniczych tajemnic na temat swojego ¿ycia osobistego.Nigdy nie potrafi³em odgadn¹æ, kim by³ ani co robi³.Za ka¿dym razem, kiedy z nim rozmawia³em, wprawia³ mnie w zak³opotanie rozbrajaj¹c¹ szczeroœci¹, z jak¹ unika³ mojego sondowania.Kiedyœ don Juan z w³asnej woli wyjawi³ mi kilka informacji na temat Benigna i powiedzia³, ¿e wielkim szczêœciem by³o dla Benigna to, i¿ znalaz³ nauczyciela i dobroczyñcê.Odebra³em te s³owa jako przypadkow¹ i nic nie znacz¹c¹ uwagê.Dona Soledad wyjaœni³a mi tajemnicê sprzed dziesiêciu lat.– Jak pani s¹dzi, dlaczego don Juan nigdy nic mi nie powiedzia³ o Benignie?– Kto wie? Musia³ mieæ jakiœ powód.Nagual nigdy nie robi niczego bezmyœlnie.Musia³em oprzeæ obola³e plecy ojej ³Ã³¿ko, zanim wróci³em do pisania.– A co siê sta³o z Benignem?– Ma siê œwietnie.Mo¿e nawet jest mu lepiej ni¿ komukolwiek innemu.Zobaczysz siê z nim.Jest z Pablitem i Nestorem.Teraz s¹ nieroz³¹czni.Maj¹ na sobie piêtno Genara.To samo sta³o siê z dziewczêtami – s¹ nieroz³¹czne, bo maj¹ na sobie piêtno Naguala.Znowu musia³em jej przerwaæ i poprosiæ, ¿eby wyjaœni³a, o jakich dziewczêtach mówi.– O moich dziewczêtach – odpar³a.– Pani córkach? To znaczy, siostrach Pablita?– One nie s¹ siostrami Pablita.S¹ uczennicami Naguala.By³em zaszokowany.Odk¹d wiele lat temu pozna³em Pablita, utwierdzano mnie w przekonaniu, ¿e cztery dziewczyny, które mieszka³y w tym domu, s¹ jego siostrami.Powiedzia³ mi to sam don Juan.Znienacka ponownie ogarnê³a mnie rozpacz, uczucie nie opuszczaj¹ce mnie niemal przez ca³e popo³udnie.Nie mog³em ufaæ dony Soledad – ona coœ knu³a.By³em pewien, ¿e don Juan w ¿adnym wypadku nie oszuka³by mnie a¿ tak bardzo.Dona Soledad przyjrza³a mi siê z nie skrywan¹ ciekawoœci¹.– Wiatr w³aœnie mi doniós³, ¿e nie wierzysz w to, co mówiê – powiedzia³a, po czym zaœmia³a siê.– Wiatr ma racjê – odpar³em cierpko.– Dziewczyny, które przez lata widywa³eœ, nale¿¹ do Naguala.To jego uczennice.Teraz, kiedy Nagual odszed³, one same s¹ Nagualem.Ale s¹ te¿ moimi dziewczynami.Moimi!– Chce pani powiedzieæ, ¿e w rzeczywistoœci nie jest pani matk¹ Pablita, a one nie s¹ w rzeczywistoœci pani córkami?– Chodzi mi o to, ¿e one nale¿¹ do mnie.Nagual odda³ mi je na przechowanie.Ci¹gle siê mylisz, bo wyjaœniaj¹c wszystko, polegasz na s³owach.Poniewa¿ jestem matk¹ Pablita, kiedy us³ysza³eœ, ¿e to s¹ moje dziewczyny, wyjaœni³eœ sobie, ¿e musz¹ byæ rodzeñstwem.Te dziewczyny s¹ moimi prawdziwymi córkami.Pablito, chocia¿ wyszed³ z mojej macicy, jest moim œmiertelnym wrogiem.S³ysz¹c to oœwiadczenie, poczu³em irytacjê i z³oœæ.Pomyœla³em, ¿e jest ona nie tylko szalona, ale równie¿ niebezpieczna.W jakiœ sposób czêœæ mnie by³a o tym przekonana od chwili mojego przyjazdu.Przygl¹da³a mi siê przez d³ugi czas.Aby unikn¹æ patrzenia na ni¹, ponownie usiad³em na narzucie.– Nagual ostrzeg³ mnie, ¿e jesteœ dziwny – odezwa³a siê nagle – ale nie potrafi³am zrozumieæ, co ma na myœli.Teraz ju¿ wiem.Powiedzia³, ¿ebym by³a ostro¿na i nie rozz³oœci³a ciê, bo jesteœ gwa³towny.Przepraszam, ¿e nie by³am doœæ ostro¿na [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||