Index
Foster Alan Dean Tran ky ky 02 Misja do Moulokinu
Miller Steve Lee Sharon Wszechswiat Liaden 02 Agent
Chalker Jack L Swiaty Rombu 02 Cerber Wilk w owczarni
Foster Alan Dean Przekleci 02 Krzywe zwierciadlo
Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 02
J.R.R. Tolkien 02 The Two Towers
czesc 02 rozdzial 03 (3)
03 (297)
abc.com.pl 6
Eddings Dav
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Z³apa³ mocno pieñ i jegocia³o gwa³townie zesztywnia³o.— Odwróæ g³owê w lewo! — powiedzia³ Jason ostro.— Ruszyszsiê jeszcze raz, to ci j¹ przedziurawiê!Gdzie on jest? Gdzie jest ten szaleniec z mieczem? Delta by³ towinien Echu.Gdzie.Tam! Cz³owiek z oczyma fanatyka podnosi³ siêz ziemi rozgl¹daj¹c siê na wszystkie strony, wykrzykuj¹c rozkazy dotych, którzy znajdowali siê w pobli¿u, i domagaj¹c siê broni.Jasonwysun¹³ siê zza drzewa i uniós³ pistolet.G³owa fanatyka zamar³anieruchomo.Ich oczy siê spotka³y.Bourne wystrzeli³ dok³adnie w tejsamej chwili, gdy Sheng szarpniêciem poci¹gn¹³ stra¿nika do siebie.¯o³nierz wygi¹³ siê do tym.Jego plecy zadrga³y pod uderzeniempocisków.Sheng trzyma³ trupa przed sob¹ u¿ywaj¹c go jako tarczy,podczas gdy Jason wystrzeli³ jeszcze dwa razy powoduj¹c konwulsyjnedrgniêcia zw³ok.Nie móg³ tego zrobiæ! Szaleniec wci¹¿ by³ zas³oniêty134cia³em ¿o³nierza! Delta nie móg³ spe³niæ ¿¹dania Echa! Genera³Gówno prze¿yje! Przepraszam ciê, Echo! Nie ma czasu! Ruszaj! Echoodszed³.Marie!Sobowtór przekrêci³ g³owê, usi³uj¹c dostrzec, co siê dzieje.Boumepoci¹gn¹³ za spust.Kora eksplodowa³a w twarz zabójcy, któryinstynktownie podniós³ rêce do oczu, a potem potrz¹sn¹³ g³ow¹usi³uj¹c odzyskaæ mo¿noœæ widzenia.— Wstawaj! — rozkaza³ Jason.Chwyci³ mordercê za gard³oi obróci³ go w stronê œcie¿ki, któr¹ utorowa³ sobie w krzakachschodz¹c do doliny.— Idziesz ze mn¹!W g³êbi lasu po raz trzeci rozleg³y siê trzaski petard, eksploduj¹cychgwa³townie nak³adaj¹cymi siê na siebie seriami.Sheng Chouyangwrzeszcza³ histerycznie rozkazuj¹c swym ludziom, ¿eby biegli w dwukierunkach — w stronê drzewa i odleg³ych odg³osów detonacji.Wybuchy ucich³y w chwili, kiedy Bourne pchn¹³ swego jeñca w krzakii kaza³ mu siê po³o¿yæ na ziemi.Jason postawi³ komandosowi stopêna karku i pochyli³ siê.Pomaca³ wokó³ siebie, podniós³ trzy kamieniei cisn¹³ jeden po drugim ponad g³owami ludzi przeszukuj¹cych okolicedrzewa.Kamienie pada³y coraz dalej od drzewa i skutecznie odwróci³yich uwagê.— Nali!— Shu nar!— Bu! Caodi nar!Podw³adni Shenga zaczêli iœæ przed siebie z broni¹ gotow¹ dostrza³u.Kilku pobieg³o przodem zag³êbiaj¹c siê w zaroœla.Pozostaliprzy³¹czyli siê do nich w chwili, gdy rozleg³a siê czwarta i ostatniakanonada petard.Mimo odleg³oœci eksplozje by³y równie g³oœne,a mo¿e nawet g³oœniejsze ni¿ poprzednio.By³a to ostatnia scena,kulminacyjny punkt ca³ego przedstawienia, z najd³u¿szymi i najbardziejdudni¹cymi wybuchami.Delta wiedzia³, ¿e teraz liczy siê ka¿da minuta i jeœli kiedykolwieklas by³ jego przyjacielem, to ten musia³ siê nim staæ ju¿ teraz.Zachwilê, mo¿e za parê sekund.Chiñczycy znajd¹ rozrzucone na ziemipuste niski po petardach i jego podstêp siê wyda.A wtedy nast¹pimasowy, histeryczny wyœcig do bramy.— Ruszaj! — rozkaza³ Bourne chwytaj¹c mordercê za w³osy.Poderwa³ go na nogi i popchn¹³ naprzód.— Pamiêtaj, ty skurwysynu,135¿e ka¿d¹ sztuczkê, której siê nauczy³eœ, ja opanowa³em do perfekcji,i zaciera to ró¿nicê wieku miêdzy nami! Spróbuj tylko zerkn¹æw niew³aœciw¹ stronê, a bêdziesz mia³ dwie dziury po kulach zamiastoczodo³Ã³w.Ruszaj!Kiedy biegli nierówn¹ œcie¿k¹ przez zalesion¹ dolinê, Bournesiêgn¹³ do kieszeni i wyci¹gn¹³ garœæ nabojów.Podczas gdy zabójcabieg³ przed nim ³api¹c z trudem oddech, tr¹c oczy i rozmazuj¹cciekn¹c¹ mu po policzku krew, Jason wyj¹³ magazynek z pistoletu,uzupe³ni³ go amunicj¹ i z trzaskiem wsun¹³ z powrotem.S³ysz¹c tendŸwiêk, komandos odwróci³ gwa³townie g³owê, ale zorientowa³ siê, ¿esiê spóŸni³ — broñ by³a ju¿ ponownie gotowa do strza³u.Boumewystrzeli³ i pocisk drasn¹³ zabójcê w ucho.— Ostrzega³em — powiedzia³ oddychaj¹c g³oœno, ale regularnie.—Gdzie chcesz dostaæ? W œrodek czo³a? — Podniós³ do góry pistolet.— Jezu Chryste, ten rzeŸnik mia³ racjê! — zawo³a³ brytyjskikomandos chwytaj¹c siê za ucho.— Jesteœ szaleñcem!— A ty trupem, je¿eli nie zaczniesz siê ruszaæ.Szybciej!Dotarli do martwego stra¿nika pozostawionego przy w¹skiej œcie¿ceprowadz¹cej do g³êbokiej doliny.— Skrêcaj w prawo! — rozkaza³Jason.— Dok¹d, na litoœæ bosk¹? Nic nie widzê!— Tam jest œcie¿ka.Wyczujesz j¹ pod nogami.Ruszaj!Gdy wreszcie znaleŸli siê na jednej ze œcie¿ek ptasiego rezerwatu,Jason 'wci¹¿ wbija³ lufê pistoletu w plecy mordercy, zmuszaj¹c go, bybieg³ szybciej, jeszcze szybciej! Na chwilê powróci³ Dawid Webbi Delta przywita³ go z wdziêcznoœci¹.Webb by³ œwietnym biegaczemd³ugodystansowcem z powodów, które mia³y zwi¹zek z przesz³oœci¹Jasona Boume'a i mêcz¹cymi wspomnieniami przenosz¹cymi go doczasów nies³awnej „Meduzy".Tupot nóg, pot i wiatr bij¹cy w twarzu³atwia³ Dawidowi przetrwanie ka¿dego dnia i w tej chwili JasonBourne oddycha³ ciê¿ko, ale na pewno nie by³ tak zadyszany, jako wiele od niego m³odszy, silniejszy mê¿czyzna.Delta zobaczy³ poœwiatê na niebie — za polem i trzema ciemnymi,krêtymi œcie¿kami znajdowa³a siê brama.Nie dalej ni¿ pó³torakilometra st¹d! Boume wystrzeli³ miêdzy biegn¹ce stopy komandosa.— Chcê, ¿ebyœ bieg³ jeszcze szybciej! — powiedzia³, staraj¹c siêopanowaæ g³os, tak jakby wysi³ek fizyczny przychodzi³ mu bez trudu.136— Jezu, nie mogê! Nie mogê z³apaæ tchu!— Postaraj siê! — poleci³ Jason.Nagle w oddali za ich plecami rozleg³y siê histeryczne okrzyki, gdyszalony przywódca rozkazywa³ swoim ludziom, ¿eby wrócili do bramy;kaza³ im znaleŸæ i zabiæ niebezpiecznego intruza, który zagra¿a ich¿yciu i maj¹tkom.Odnaleziono ju¿ poszarpane resztki petard.Nieuda³o siê nawi¹zaæ po³¹czenia radiowego z wartowni¹ przy bramie.ZnajdŸcie go! Zatrzymajcie! Zabijcie!— Je¿eli masz jakieœ pomys³y, majorze, to lepiej o nich zapo-mnij! — wrzasn¹³ Boume [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.