Index
Foster Alan Dean Tran ky ky 02 Misja do Moulokinu
Miller Steve Lee Sharon Wszechswiat Liaden 02 Agent
Chalker Jack L Swiaty Rombu 02 Cerber Wilk w owczarni
Foster Alan Dean Przekleci 02 Krzywe zwierciadlo
Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 02
J.R.R. Tolkien 02 The Two Towers
czesc 02 rozdzial 03 (3)
Eco Umberto Imie Rozy (4)
abc.com.pl 6
Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody badania
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • souvenir.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .I ¿e wszystkie g³osy ludzkie zlewaj¹ siê w jeden ogromny okrzyk: “S³awa!.s³awa!.s³awa!."“Oszala³em?" - mrukn¹³.Szybko rozpi¹³ kamizelkê i wydobywszy spod koszuli z³oty medalion otworzy³ go.Skrawek metalu, podobnego do mosi¹dzu i lekkiego jak puch, by³ na swoim miejscu.Geist nie ³udzi³ go; droga do olbrzymiego wynalazku by³a na oœcie¿ otwarta.“Zostajê! - szepn¹³.- Bóg ani ludzie nie przebaczyliby mi zaniedbania podobnej sprawy."Mrok ju¿ zapada³.Wokulski zaœwieci³ gazowe lampy nad sto³em, wydoby³ papier i pióro i zacz¹³ pisaæ:“Mój Ignacy! Chcê pogadaæ z tob¹ o bardzo wa¿nych rzeczach, a poniewa¿ do Warszawy ju¿ nie wrócê, proszê ciê wiêc, a¿ebyœ jak najœpieszniej."Nagle rzuci³ pióro: jakaœ trwoga opanowa³a go na widok napisanych przez siebie wyrazów: “do Warszawy ju¿ nie wrócê."“Dlaczego nie mam wróciæ?.“ - szepn¹³.“A po co?.Mo¿e po to, a¿eby znowu spotkaæ pannê Izabelê, znowu straciæ energiê?."“Raz nareszcie muszê zamkn¹æ te g³upie rachunki."Chodzi³ i myœla³:“Oto dwie drogi: jedna wiedzie do nieobliczonych reform ludzkoœci, druga do podobania siê, a nawet, przypuœæmy, do zdobycia kobiety.Co wybraæ?.Bo ju¿ci jest faktem, ¿e ka¿dy nowy a wa¿ny materia³, ka¿da nowa si³a to nowe piêtro cywilizacji.Br¹z stworzy³ cywilizacjê klasyczn¹, ¿elazo wieki œrednie; proch zakoñczy³ wieki œrednie, a wêgiel kamienny rozpocz¹³ wiek dziewiêtnasty.Co siê tu wahaæ: metale Geista dadz¹ pocz¹tek takiej cywilizacji, o jakiej nie marzono, i kto wie, czy wprost nie uszlachetni¹ gatunku ludzkiego.A z drugiej strony có¿ mam?.Kobietê, która przy takich jak ja parweniuszach nie waha³aby siê k¹paæ.Czym jestem w jej oczach obok tych wykwintnisiów, dla których pusta rozmowa, koncept, kompliment stanowi¹ najwy¿sz¹ treœæ ¿ycia.Co ta czereda, nie wy³¹czaj¹c jej samej, powiedzia³aby na widok obdartego Geista i jego niezmiernych odkryæ? Tak s¹ ciemni, ¿e nawet nie dziwiliby siê temu.Przypuœæmy wreszcie, ¿ebym siê z ni¹ o¿eni³, a wtedy co?.Natychmiast do salonu dorobkiewicza wleliby siê wszyscy jawni i tajni wielbiciele, kuzyni rozmaitego stopnia, czy ja wiem wreszcie kto!.I znowu musia³bym zamykaæ oczy na ich spojrzenia, g³uchn¹æ na ich komplimenta, dyskretnie usuwaæ siê od ich poufnych rozmów-o czym? O mojej hañbie czy g³upocie?.Po roku tego ¿ycia spodliliby mnie tak, ¿e mo¿e zni¿y³bym siê do zazdroœci o podobne indywidua.Ach, czy nie wola³bym rzuciæ serce g³odnemu psu ani¿eli oddaæ je kobiecie, która nawet nie domyœla siê, jaka jest ró¿nica miêdzy nimi a mn¹.Basta!."Znowu usiad³ przy stole i zacz¹³ list do Geista.Nagle przerwa³:“Paradny jestem - rzek³ g³oœno - chcê pisaæ zobowi¹zanie nieuregulowawszy moich interesów."“Oto zmieni³y siê czasy! - myœla³.- Dawniej taki Geist by³by symbolem szatana, z którym walczy o duszê ludzk¹ anio³ w postaci kobiety.A dzisiaj.kto jest szatanem, a kto anio³em?." Wtem zapukano do drzwi.Wszed³ garson i poda³ Wokulskiemu du¿y list.“Z Warszawy - szepn¹³.- Od Rzeckiego?.Przysy³a mi jakiœ drugi list.Ach, od prezesowej!.Co, mo¿e donosi mi o œlubie panny Izabeli?Rozerwa³ kopertê, lecz przez chwilê waha³ siê z odczytaniem.Serce zaczê³o mu biæ œpieszniej.“Wszystko jedno!" - mrukn¹³ i zacz¹³:“Mój kochany panie Stanis³awie! Dobrze, widaæ, bawisz siê, podobno nawet w Pary¿u, kiedy zapominasz o swoich przyjacio³ach.A grób œp.biednego stryja twego wci¹¿ czeka na obiecany kamieñ i ja tak¿e chcia³abym poradziæ siê ciebie o budowê cukrowni, do której namawiaj¹ mnie na stare lata.WstydŸ siê, panie Stanis³awie a nade wszystko ¿a³uj, ¿e nie widzisz rumieñca na twarzy Beli, która w tej chwili jest u mnie i spiek³a raczka us³yszawszy, ¿e piszê do ciebie.Kochane dziecko! Mieszka u ciotki w s¹siedztwie i czêsto mnie odwiedza.Domyœlam siê, ¿e zrobi³eœ jej jak¹œ du¿¹ przykroœæ; nie oci¹gaj siê wiêc z przeprosinami i jak najrychlej przyje¿d¿aj prosto do mnie.Bela zabawi tu jeszcze kilka dni i mo¿e uda mi siê wyjednaæ ci przebaczenie."Wokulski zerwa³ siê od sto³u, otworzy³ okno i postawszy w nim chwilê przeczyta³ drugi raz list prezesowej; oczy zaiskrzy³y mu siê, na twarz wyst¹pi³y wypieki.Zadzwoni³ raz, drugi, trzeci.Wreszcie sam wybieg³ na korytarz wo³aj¹c:- Garson!.Hej, garson!.- Do us³ug.- Rachunek.- Jaki?.- Ca³y rachunek za ostatnie piêæ dni.Ca³y, nie rozumiesz?.- Czy zaraz?.- zdziwi³ siê garson.- Natychmiast i.powóz na dworzec kolei pó³nocnej.Natychmiast! [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.