Index
Foster Alan Dean Tran ky ky 02 Misja do Moulokinu
Miller Steve Lee Sharon Wszechswiat Liaden 02 Agent
Chalker Jack L Swiaty Rombu 02 Cerber Wilk w owczarni
Foster Alan Dean Przekleci 02 Krzywe zwierciadlo
Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 02
J.R.R. Tolkien 02 The Two Towers
czesc 02 rozdzial 03 (3)
Koontz Dean R Zwierciadlo Zbrodni
imie
Adam Smith An Inquiry Into The Nature And Causes Of The Wealth Of Nations
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .    - Filonia! To oburzające! Nie chcę, abyś o tym mówiła!powiedział Laduni rozeźlony na dobre.    - A co oni zrobili? - zapytał Jondalar.- Powinniśmy wiedzieć,skoro mamy podróżować przez terytorium płaskogłowych.- Zdaje się, że maszrację, Jondalarze.Nie chcę jednak rozmawiać o tym przy Filonii.    - Jestem dorosła - stwierdziła, ale w jej tonie zabrakłopewności.    Laduni spojrzał na nią z namysłem i wydawało się, że podjąłdecyzję.    - Samce zaczęły wychodzić jedynie w parach lub grupach i dlabandy Charoliego stanowili zbyt dużą siłę.Więc ci dranie zaczęli drażnićsamice.Ale samice płaskogłowych nie walczą.Nie było z nimi zabawy, one poprostu kryły się i uciekały.Więc banda zdecydowała się wykorzystać je do innychzabaw.Nie wiem; kto pierwszy się na to odważył; pewnie Charoli ich do tegonamawiał.    - Namawiał do czego? - zapytał Jondalar.    - Zaczęli niewolić samice płaskogłowych.- Laduni nie mógłdokończyć.Poderwał się na nogi, bardziej niż rozeźlony.Był rozwścieczony.- Towstrętne! To obraża Matkę, znieważa jej dar.Zwierzaki! Gorsi niż zwierzaki!Gorsi od płaskogłowych!    - Chcesz powiedzieć, że zażywali rozkoszy z samicamipłaskogłowych? Niewolili? Samice płaskogłowych? - dopytywał się Thonolan.    - Przechwalali się tym! - powiedziała Filonia.- Niepozwoliłabym zbliżyć się do siebie mężczyźnie, który zażywał rozkoszy zpłaskogłową.    - Filonia! Nie zabieraj głosu! Nie chcę słyszeć w twych ustachtak plugawego i odrażającego języka! - powiedział Laduni.Wściekłość muprzeszła; spojrzenie jego oczu pozostało jednak twarde niczym kamień.    - Tak, Laduni - odparła, pochylając w zawstydzeniu głowę.    - Ciekaw jestem, co oni o tym myślą - skomentował Jondalar.-Być może dlatego ten młody mnie zaatakował.Domyślam się, że są wściekli.Niektórzy mówią, że oni mogą być ludźmi, a jeżeli są.    - Słyszałem już takie gadanie! - powiedział Laduni, nadalpróbując się opanować.- Nie wierzę!    - Przywódca grupy, na którą się natknęliśmy zachowywał sięrozumnie i wszyscy chodzili na nogach zupełnie tak jak my.    - Niedźwiedzie też czasami chodzą na zadnich łapach.Płaskogłowi to zwierzęta! Rozumne zwierzęta, ale zwierzęta.- Laduni z trudemnad sobą panował, świadom tego, że cała grupa czuła się niezręcznie.- Zwykle sąniegroźni, dopóki ich nie zaczepić ciągnął.- Nie sądzę, aby to było przezsamice; wątpię, aby rozumieli, jak bardzo obraża to Matkę.To wszystko przezznęcanie się i bicie.Jeżeli zwierzakowi dostatecznie dokuczyć, to wtedyatakuje.    - Zdaje się, że banda Charoliego narobiła nam kłopotówpowiedział Thonolan.- Chcieliśmy przejść na prawy brzeg rzeki, aby nie mieć ztym kłopotu potem, gdy stanie się ona już Wielką Matką Rzeką.    Laduni uśmiechnął się.Teraz, gdy zmienili temat, wściekłośćopuściła go równie szybko, jak się pojawiła.    - Wielka Matka Rzeka ma dopływy, które są dużymi rzekami.Jeżeli masz zamiar iść wzdłuż niej aż do końca, to będziesz musiał sięprzyzwyczaić do przechodzenia przez rzeki.Pozwól sobie jednak coś poradzić.Trzymajcie się tego brzegu, dopóki nie dotrzecie do dużego wiru.Na płaskimodcinku rzeka dzieli się na kanały, a mniejsze odnogi są łatwiejsze do przejścianiż jedna duża rzeka.Do tego czasu zdąży się ocieplić.Jeżeli będziecie chcieliodwiedzić Sarmunai, to po przebyciu rzeki skierujcie się na północ.    - Jak daleko jest do wiru? - zapytał Jondalar.    - Naszkicuję wam plan - powiedział Laduni, wyciągająckrzemienny nóż.- Lanalia podaj mi kawałek kory.Może inni będą mogli potemdodać więcej szczegółów.Biorąc pod uwagę przejścia przez rzekę i polowania podrodze, to powinniście do lata dotrzeć do miejsca, w którym rzeka skręca napołudnie.    - Lato - dumał Jondalar.- Jestem już tak zmęczony lodem iśniegiem, że nie mogę się już doczekać lata.Przydałoby mi się trochę ciepła.-Spostrzegł ponownie nogę Lanali obok swojej i położył dłoń na jej udzie.następny     [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.