Index
Foster Alan Dean Tran ky ky 02 Misja do Moulokinu
Miller Steve Lee Sharon Wszechswiat Liaden 02 Agent
Chalker Jack L Swiaty Rombu 02 Cerber Wilk w owczarni
Foster Alan Dean Przekleci 02 Krzywe zwierciadlo
Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 02
J.R.R. Tolkien 02 The Two Towers
czesc 02 rozdzial 03 (3)
abc.com.pl 9
Christie Agatha Zakonczeniem jest smierc (4)
danielle de foe przygody robinsona cruzoe
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • minister.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .   „Będziemy się spieszyć.Ja pewnie niedożyję startu, ale wy opuścicie tę planetę".   Biorą siędo pracy.Jedni szukają rud, drudzy łatają wyrwy w poszyciu i naprawiająurządzenia wewnątrz stat­ku, inni jeszcze łowią małpy i eksperymentują z ichzarod­kami, zmieniają kody genetyczne.Nie od razu udaje się wyhodowaćistoty podobne do siebie, bo trudno w ciągu jednego pokolenia zmienić małpę wherosa.Niebiańscy przybysze zawijają więc rękawy i pracują, pracują,pracu­ją.Pewne rzeczy się udają, ale niepowodzeń jest znacznie więcej.Wreszcie zjawia się prawdziwy człowiek, od razu we wszystkich wariantach: białyi czarny, kędzierzawy i prostowłosy, pigmej i gigant.Czyżby tym razempowo­dzenie? Nie, znów fiasko! Słyszę głosy Galaktów, ich dys­kusje nanaradzie produkcyjnej.   „I to ma być człowiek? - oburzasię jeden z nich.- Spójrzcie na projekt i jego realizację.Na papierzeisto­ta rozumna, a w rzeczywistości zwierzę.Protestuję przeciw­kotakiemu brakoróbstwu!"    „Konkretniej! - mówiprzewodniczący.- Jakie macie zarzuty?"    „Tysiącezarzutów! Absolutne nieprzystosowanie do życia.Brak sierści, pazurów, kłów,rogów.Jak to stworze­nie ma zdobywać pokarm, poruszać się i bronić? Palcejak sęki, oczy jak szparki.I to ma być istota stworzona na nasz obraz ipodobieństwo?"    „A jednak jest podobna do nas - mówistarzec.­Podobna, choć nieidentyczna.Zapominacie o rzeczynaj­ważniejszej: o tym, że człowiek ma potencjalnie nieogra­niczonemożliwości.Spójrzcie na wykres zdolności opra­cowany przez maszynę.Jeślizdolność samodoskonalenia się psa przyjąć za jedność, to nie ma zwierzęcia, uktórego ten wskaźnik przekroczyłby dziesięć.A tymczasem u czło­wieka wynosion 1 395 660 800! Rozumiecie? Miliardy razy więcej niż u dowolnego zwierzęcia!Setki razy więcej niż u nas! Uważam, że stworzyliśmy cud rozumu!" „Na ra­ziejest to cud głupoty i nieprzystosowania! - krzyknął ktoś gniewnie.- Waszrozumny człowiek jest debilem! Próbowałem wpoić temu dzikusowi elementarnepojęcia z dziedziny mechaniki grawitacyjnej i przestrzennej, a on tylko ślepiarozdziawiał i skomlał.Wówczas zapro­wadziłem go do koryta z żarciem.Towarto było zoba­czyć! Upłyną miliony lat, zanim wasz cud natury domy­ślisię, że ma jakiekolwiek zdolności.Proponuję odrzu­cić zademonstrowany nammodel człowieka i kontynuo­wać badania".   „Proszęgłosować - powiedział przewodniczący.­Kto jest za odrzuceniem człowieka ikontynuacją? Kto przeciw? Kto się wstrzymuje? A więc człowiek został odrzuconywszystkimi głosami poza jednym wstrzymują­cym się.Jakie wymagania maspełnić nowy model, który zamierzacie opracować? Słucham".   Znów wstaje pierwszy:   „Sądzę, że nie należy upierać się przy zewnętrznympodobieństwie do nas, gdyż nie jest ono w praktyce osią­galne i przekształcasię w kalectwo.Potrzebujemy nie nad­zwyczajnych zdolności, lecz realnejżywotności, szybkiej reakcji i sprytu! Proponuję nowy model opracować tak, abymógł w maksymalnym stopniu przystosować się do dowolnych warunków życiowych".   „Są jakieś inne propozycje? Nie? A więc wniosekprzyjęto - mówi przewodniczący.- Proszę zapisać: na­stępny model zaopatrzyćw sierść, pazury, kły, rogi i kopy­ta.Co jeszcze?.Aha.Ogon doczepiania się gałęzi.Jak nazwiemy model?"    „Mamywolną literę «d» - odzywa się jakiś głos z kąta.- Może więc diabeł?."   „Diabeł brzmi nieźle - stwierdza przewodniczący.-Uruchamiamy więc produkcję diabła biorąc za podsta­wę nieudany modelczłowieka.Pozostaje ostatni problem: co robić ze stworzonymi ludźmi?"   „Zanihilować! - krzyczy zapalczywy głos.- Do piachu!Nie ma sensu płodzić bezbronne potworki".Starzec znów protestuje.Przypomina,jak wiele szlachetnych cech wkonstruowano do ludzkiego mózgu.Niechaj więcludzie żyją, niech brną trudną drogą samo­doskonalenia się.Otrzymali wielei wiele mogą osiąg­nąć".   „Racja - powiedziałprzewodniczący.- Nie warto ludzi unicestwiać.Jeśli rozwiną się ich dobrecechy, to człowiek zwycięży w ciężkiej walce o przetrwanie, jeśli na­tomiastgórę wezmą wady wynikające z naszej niedbałej pracy, to zguba tego modelu niezmartwi nas zbytnio".   I oto ludzi wygnano z obozuawaryjnego niebiań­skich przybyszów, z raju, w którym małpę przemieniono wczłowieka.Odtąd będzie się on rodził w mękach, w pocie czoła pracował na chlebi cierpiał choroby.Za­miast niego pojawi się udoskonalony model: mądry,zrę­czny, pracowity diabeł.Ten nowy model udał się nad podziw.Ogoniasta irogata istota jest nader wszech­stronna: biega, skacze z gałęzi na gałąź,nurkuje w wo­dzie i wciska się w ziemne szczeliny.Usłużny diabeł, prawdziwysługa swojego boga, naśmiewa się z pecho­wych wygnańców skazanych nasamodzielne życie, a lu­dzie szczerze go za to nienawidzą.Kiedy więcGalakto­wie usunęli wreszcie uszkodzenia statku, zabrali ze sobą stworzoneprzez siebie diabły, które trzęsły się na myśl o tym, że mogą pozostać sam nasam z nieudanym ludz­kim plemieniem.   „Żegnaj,dzika planeto! - mówi uroczystym gło­sem starzec.- Jestem pewien, żeposiane przez nas ziar­no rozumu wyda owoce.Chociaż dożyłem do startunasze­go statku, na pewno nie doczekam twojego rozkwitu, człowieku.Żyj więci doskonal się!"    Dobry starzec macha mi ręką, a jauśmiecham się do niego i otwieram oczy, aby przepędzić z głowy kłębiące się wniej obrazy.Przecieram czoło i wywołuję MUK.   - Proszęzanalizować myśli na temat Galaktów, którzy niegdyś przekonstruowali małpę wczłowieka, spraw­dzić wszystkie obrazy pojawiające się w moim mózgu i ocenićje.Tylko jednym słowem, bo nie lubię tych wa­szych - z jednej strony, zdrugiej strony.   MUK odpowiedział jednym słowem: -Brednie.   - No dobrze, może być nie jednym słowem -po­wiedziałem.   Tym razem MUK odpowiedziałnastępująco:    - Pseudohipoteza nadająca się jedynie natemat do powieści fantastyczno-naukowej.   Przypomniałemsobie, że inny komputer, na Orze, niemal identycznie ocenił tę ideę Andre iuspokojony zas­nąłem.     .18.         Przez cały rok, póki lecieliśmy ku podwójnemu skupiskuPerseusza, byłem pochłonięty badaniem właściwości prze­strzeni.Przebudowanelaboratorium po pewnym czasie zamieniło się w niewielką fabrykę.Urządzenialaborato­ryjne różniły się od anihilatorów napędowych i bojowych jedyniemocą.Moje malutkie aparaciki nie rozwijały bo­wiem nawet miliardakilowatów, podczas gdy tamte dys­ponowały milionami albertów.Nie chciałem,aby przez mą nieostrożność nasz gwiazdolot sam zamienił się w taką przestrzennąjamę, jaką robiliśmy z innych ciał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.