Index
Foster Alan Dean Tran ky ky 01 Lodowy Kliper
Chalker Jack L Swiaty Rombu 01 Lilith Waz w trawie
Zelazny Roger Amber 01 Dziewieciu Ksiazat Amberu
FoundationAndEmpire
Farmakoterapia chorób układu sercowo naczyniowego
lampart
33320 1
141 17 (5)
Orson Scot Card Dzieci Umyslu
wiedza i zycie2
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • migi.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .   Romero powiedział z przekąsem:   - W starych podaniach mówi się, że wąż skusił pramatkęludzi, niejaką Ewę.Biedny Eli dał się chyba uwieść pięknej i podstępnej wężycy.   Patrzyłem na niego w milczeniu.Słyszałem głosdobiegający z mego starego świata, podczas gdy ja sam byłem już w nowym.Romeroopierał się na idiotycznej laseczce, wyniosły i pyszałkowaty.Spostrzegłem też,jakby po raz pierwszy, że Paweł bardzo dba o swą urodę, że jego krótka brodajest pieczołowicie pielęgnowana.Między nami coś się zerwało.Romero przestałbyć moim przyjacielem.     .27.        - Teraz Anioły z Hiad - powiedziała Wiera.- W społeczeństwietych skrzydlatych istot zachowały się antagonistyczne klasy.   - Niedorzeczny ludek - potwierdził Spychalski.-Każdego dnia wszczynają bójki.Pióra lecą z nich niczym puch z topoli.   - Jest ich bardzo dużo, sto siedem gęsto zamieszkałychplanet, dwadzieścia trzy zaludnione układy.Żadne z rozumnych plemion tak sięnie rozmnożyło, prawie czterysta miliardów.   -Rozumne plemię?.- powtórzył z powątpiewaniem Spychalski.- To zależy, couważać za rozum.W każdym razie bardzo głodne plemię.Popatrzylibyście, co siędzieje, kiedy rozlega się sygnał na posiłki.   Wierazamyśliła się.Mnie nie opuszczał obraz Fioli.   Wmilczeniu dolecieliśmy do hotelu "Hiady".Ten budynek wielkości całego miastapełen jest zieleni i światła, prostokąty domów tworzą ulice, na skrzyżowaniachwznoszą się amfiteatry z ekranami, bo Anioły uwielbiają ruchome obrazy.   Warunki w hotelu są zbliżone do ziemskich.Skrzydlaciłatwo przystosowują się do każdych parametrów grawitacyjnych i temperaturowych.Prawdopodobnie dzięki temu właśnie tak szeroko zasiedlili odmienne w charakterzeplanety.   Trzy uradowane Anioły natychmiast rzuciły sięna nas z szatańskim łopotem skrzydeł.Radosny pisk i uderzenia piór ściągnęłynastępne.Po chwili w powietrzu zakłębił się cały skrzydlaty tłum.Klepałem jepo skrzydłach, ale było ich zbyt wiele, aby się z każdym przywitać.   Anioły mają w sobie coś wzbudzającego antypatię.Wyglądają imponująco, a nawet majestatycznie: białe ciało, złote włosy, szerokiepotężne skrzydła zabarwione na wszystkie kolory tęczy.Trafiały się skrzydłaróżowe, fioletowe, pomarańczowe, czarne (zwłaszcza u czteroskrzydłych), aleprzeważały różnobarwne.W latającym tłumie więcej było dwuskrzydłych.Czteroskrzydłych najwyżej dziesięć procent, za to każdy z nich miał siły zatrzech.Twarze Aniołów są z gruba ciosane i bezwłose.Żaden z nich nie magładkiej cery.Nawet młodzi mają pokryte zmarszczkami twarze i każdy wygląda jakpostarzałe dziecko.Wrażenie to potęguje jeszcze ich zachowanie, hałaśliwe irozbrykane.Na domiar złego Anioły rzadko się myją i po prostu cuchną.Wjaskiniach Aniołów pachnie chyba nie lepiej niż w stajniach pegazów.   Kiedy przedarliśmy się przez skrzydlaty tłum,dojrzałem stojących na uboczu Andre i Lusina.   - Pawle,proszę mnie zastąpić przy deszyfratorze - poprosiłem Romera.   Romero zdziwił się: czyżby aż tak podobali mi siękrzykliwi lotnicy, że chcę porozmawiać z nimi na osobności? Wyjaśniłem, że chcęzamienić kilka słów z Andre.   Paweł wziął deszyfrator,a ja ruszyłem w kierunku Lusina i Andrć.Jakiś rozbawiony Aniołek rzucił się namnie z rozpostartymi skrzydłami, ale zdołałem mu umknąć.   - Milcz i słuchaj! - wykrzyknął Andre.- Noweinformacje o Galaktach.Mówię ci, milcz! Uzyskaliśmy wspaniały zapis snów tegoczteroskrzydłego.Czemu machasz rękami?    - Bo kazałeśmi milczeć! - wrzasnąłem i dodałem spokojnie: - Pokaż zapisy.   - Najpierw wysłuchaj, a potem ci pokażę.   Lusin i Andre mieli szczęście.Kiedy przyszli doizolowanego czteroskrzydłego, Anioł spał, miał koszmary i jego mózg intensywniepromieniował.Andre nie czekając na przebudzenie Anioła natychmiastzmaterializował jego sny na wielkim deszyfratorze.   -To jest deszyfrator! - triumfował Andre.- Allan dopiero na Ziemi zdołałodczytać mowę jakichś zdechłych mchów, a my bez kłopotu rozszyfrowujemy znacznietrudniejsze rzeczy!    I nie zwlekając, na ulicy, wpełnym słońcu wezwał wideokolumnę.Wpatrywałem się w nią z wysiłkiem, bo światłozewnętrzne było silniejsze od wewnętrznego blasku wideokolumny.Ogarnęło mniezdumienie.Zobaczyłem te same obrazy, które demonstrowano już na Ziemi: skały,jaskrawe gwiazdy, czarne jezioro, zniżający się cygarowaty statek.Dalej też niebyło niczego nowego, sami Galaktowie, wieża z obrotowym okiem.   - No? - zapytał Andre.- Rozumiesz, co to znaczy?   - Rozumiem, wyblakła kopia zapisów Spychalskiego.   - Ja również - odezwał się milczący dotychczas Lusin.- Kopia.Już widzieliśmy.   - Mylicie się! - wykrzyknąłradośnie Andre.- No to co, że już widzieliście? Ważne jest jedno: gwiezdnewidzenia nawiedzają naszego czteroskrzydłowego bardzo często, skoro zapisaliśmyje już w trakcie pierwszego badanego snu.Jedynie własne doznania, a niedziedziczność może dać tak wyraziste obrazy.Anioł sam widział Galaktów.   Andre patrzył na nas z triumfem.Bezczelnieroześmiałem mu się w twarz.   - Teraz idzieszprzesłuchiwać tego Anioła i wyjaśnić, czy prawidłowo tłumaczysz jego sny?   - Jakbyś zgadł.   - Pójdę zwami, aby zobaczyć, jak wali się z trzaskiem twoja kolejna teoria.   Czteroskrzydły awanturnik był ogromnym, zwalistymAnieliskiem, o groźnym pysku i potężnych skrzydłach.Wlepił w nas mętne ślepskai coś warknął.Anioły mają cienkie głosiki i mówiąc zawsze dławią się zpośpiechu, tak że w każdym ich zbiorowisku panuje hałas i pisk.Ten natomiastgłos miał dopasowany do postury, nie piszczał, lecz grzmiał basem.Podobał misię.   Andre nastawił deszyfrator i powiedziałuprzejmie:    - Pozwoli pan, że zadam mu kilka pytań?   - Na kolana! - ryknął Anioł.- Na kolana albo wynościesię do diabła!    Jego wściekłość była tak niedorzeczna igwałtowna, że wybuchnęliśmy śmiechem, który go jeszcze bardziej rozzłościł.Anioł groźnie pochylił byczą głowę, rozłożył skrzydła i zabulgotał.   - Po co mamy klękać? - zapytał Andre.- Ludzie niemają takiego zwyczaju.   Deszyfrator przetłumaczyłodpowiedź Anioła:    - Pochodzę od bogów.Jestemksięciem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.