Index Williams Tad Czas Kalibana William Gibson Mona Liza Turbo William Gibson Swiatlo wirtualne Demon Zimna Pod redakcją Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (3) abc.com.pl 5 Nastanie nocy (6) Stanisław Lem ÂŚwiat Na Krawędzi sienkiewicz ogniemimieczem rozdzial 05 (236) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Nie wiedziałam, że Amerykanie produkują komputery - powiedziała Mitsuko.Chia wsunęła czubki palców w srebrne naparstki i zapięta paski na przegubach.- Jestem gotowa do spotkania - oznajmiła.Mitsuko nerwowo zachichotała.13Szum informacyjnyYamazaki zadzwonił tuż przed południem.Dzień był ponury i pochmurny.Laney zaciągnął zasłony, żeby nie patrzeć w tymświetle na nanotechowe budynki.Oglądał program NHK o mistrzyniach w kręceniu bąków.Gwiazdą programu była najwidoczniej dziewczynka z kucykami, w niebieskiej sukience ze staromodnym marynarskim kołnierzykiem.Lekko zezowała, może ze skupienia.Bąki były zrobione z drewna.Niektóre miały spore rozmiary i sprawiały wrażenie ciężkich.- Halo, panie Laney - powiedział Yamazaki.- Czy już lepiej się pan czuje?Laney patrzył, jak purpurowo-żółty bąk ożył, gdy dziewczynka wprawnie pociągnęła za starannie nawinięty sznur.Komentatorprzysunął ręczny mikrofon do górnej krawędzi wirującego bąka, żeby widzowie usłyszeli szum, a potem powiedział coś po japońsku.- Lepiej niż zeszłej nocy - odparł Laney.- Załatwiamy panu dostęp do danych dotyczących.naszego przyjaciela.To skomplikowany proces, gdyż informacje zabezpieczano rozmaitymi metodami.Nie korzystano z jednego systemu.Sposoby, jakimi chroniono jego prywatność, są kompleksowo inkrementalne.- Czy "nasz przyjaciel" o tym wie?Cisza.Laney patrzył na wirującego bąka.Wyobraził sobie, jak Yamazaki mruga oczami.- Nie, nie wie.- Nadal nie rozumiem, dla kogo naprawdę będę pracował.Dla niego? Dla Blackwella?- Pańskim pracodawcą jest Paragon-Asia Dataflow z Melbourne.Moim także.- A co z Blackwellem?- Blackwella zatrudnia prywatna korporacja, przez którą przechodzi znaczna część przychodów naszego przyjaciela.W trakciejego kariery zawodowej stworzono strukturę mającą zoptymalizować ten przepływ i zminimalizować straty.Ta struktura ma obecnie postać korporacji broniącej swoich praw.- Zarząd - powiedział Laney.- Jego agenci przestraszyli się, ponieważ wygląda na to, że może popełnić jakieś szaleństwo.Tak?Purpurowo-żółty bąk zaczął lekko drgać, co po chwili nieuchronnie miało spowodować jego zatrzymanie.- Wciąż słabo orientuję się w świecie biznesu, panie Laney.Trudno mi oceniać takie sprawy.- Co miał na myśli Blackwell, mówiąc zeszłej nocy, że Rez chce poślubić japońską dziewczynę, która nie istnieje?- Idoru - powiedział Yamazaki.- Co?- Piosenkarka-idol.To Rei Toei.Ona jest sztuczną osobowością, zlepkiem różnych cech, wytworem projektantów oprogramowania.Czymś podobnym do tego, co w Hollywood nazywają "syntetykiem".Laney zamknął oczy i po chwili otworzył.- To jak może się z nią ożenić?- Nie wiem - odrzekł Yamazaki - ale bardzo stanowczo stwierdził, że zamierza to zrobić.- A może mi pan powiedzieć, po co wynajęto pana?- Początkowo chyba mieli nadzieję, że zdołam wyjaśnić im naturę idoru: co czyni ją tak atrakcyjną dla widowni, a więc i dlaniego.Myślę także, że - podobnie jak Blackwell - nie są do końca przekonani, że nie jest to jakiś spisek.Teraz chcą, żebym zapoznał pana z kulturowym tłem sytuacji.- Kim oni są?- Nie mogę powiedzieć nic więcej.Bąk zaczął się chwiać.Laney dostrzegł cień lęku w oczach dziewczynki.- Pan nie uważa, że to spisek?- Spróbuję odpowiedzieć na pańskie pytania dziś wieczorem.Tymczasem, zanim załatwimy dostęp do danych, proszę przejrzeć to.- Hej! - zaprotestował Laney, gdy dziewczynkę zastąpiło nieznajome logo: rysunek szczerzącego kły buldoga w kolczatce,siedzącego po muskularną szyję w wielkiej misce z zupą.- Dwa programy dokumentalne o Lo/Rez - wyjaśnił Yamazaki.- O Dog Soup, niegdyś małej niezależnej wytwórni znajdującej się we wschodnim Taipei.Oni wypuścili pierwsze nagrania zespołu.Lo/Rez wykupili potem Dog Soup i wykorzystywali ją doprodukcji mniej komercyjnych prac innych artystów.Laney patrzył ponuro na szczerzącego kły buldoga, tęskniąc za dziewczynką z kucykami.- Robili programy dokumentalne o sobie?- Ten materiał nie jest autoryzowany przez zespół.Nie został przygotowany przez agentów Lo/Rez.- No cóż, chyba należy się z tego cieszyć.- Bardzo proszę - rzekł Yamazaki i rozłączył się.Wirtualny obraz urósł, ukazując jeden z kolców na psiej obroży, który z bliska okazał się piramidą z lśniącej stali.Zwierciadlane obłoki otoczyły ostrosłup, a w polu widzenia przewinęła się informacja o zastrzeżonych prawach autorskich do dzieła.Laney po chwili zorientował się, że program składał się z oderwanych fragmentów różnych wypowiedzi podawanych do wiadomości przez agentów artystycznych zespołu.- Też mi dzieło - mruknął i poszedł do łazienki rozszyfrować przyciski prysznica.Zdołał ominąć sześć pierwszych minut, szorując zęby.Widział już takie programy wideo, ale nigdy nie poświęcał im uwagi.Włożył białą hotelową podomkę i powiedział sobie, że powinien spróbować.Yamazaki wyglądał na takiego, który może go potem o to pytać.Po co ludzie robią takie programy? Bez narracji, bez jakiejkolwiek chronologii; niektóre fragmenty powtarzały się po kilka razy, z różną prędkością.W Los Angeles był cały, powszechnie dostępny, kanał nadający takie programy i kręcone w domach wywiady, których gospodyniamibyły nagie wiedźmy Encino, siedzące przed wielkimi obrazami bogini, namalowanymi w garażu.Tyle że tamte dawały się oglądać.Podejrzewał, że powodem tworzenia takich kawałków była potrzeba oddziaływania na media.Może było to coś w rodzaju brodzeniaw wodzie, prostej czynności, która dawała chwilowe poczucie jedności z morzem.Jednak Laneyowi, który spędzał wiele godzin, brnąc w odmętach danych, na jakich opiera się świat mediów, wydawało się to beznadziejne.A także nużące, chociaż podejrzewał, że w tym programie nuda została celowo wykorzystana jako środek oddziaływania.W przeci wnym razie po co ktoś miałby zbierać i łączyć wszystkie te kawałki o Lo i Rezie, chińskim gitarzyście i irlandzkim piosenkarzu, plotących głupstwa w tuzinach różnych programów telewizyjnych, przeważnie kręconych z myślą o przekładzie na inny język? Głównym motywem były pozdrowienia."Jesteśmy szczęśliwi, że jesteśmy we Władywostoku.Słyszeliśmy, że macie nowe wielkie akwarium!", "Gratulujemy wam wolnych wyborów i skutecznej akcji zwalczania dengi!", "Zawsze kochaliśmy Londyn!", "Nowy Jorku, jesteś.pragmatyczny!"Laney obejrzał resztki śniadania i pod stalową pokrywką znalazł nie dojedzony kawałek brązowego tosta.W dzbanku została odrobina kawy.Wolał nie zastanawiać się nad telefonem od Rydella, ani nad tym, co mogło go czekać.A już myślał, że skończył ze Slitscanem, skończył z prawnikami.- Singapurze, jesteś piękny! - powiedział Rez, a Lo zawtórował mu: - Cześć, Miasto Lwa!Podniósł pilota i spróbował szybkiego podglądu.Nic.Niemy obraz? Też nic.Yamazaki puścił ten program specjalnie dla niego.Zastanawiał się, czy nie wyłączyć konsoli, ale obawiał się, że zauważą.Program nabierał tempa, cięcia następowały częściej, a całość zmieniła się w jałowy, otępiający szum informacyjny.Uśmiech Reza nabrał złowrogiej wymowy - jakby żył własnym życiem i pojawiał się, identyczny, na każdym ujęciu.Nagle wszystko umknęło w cień.Inne ujęcie, odblaski na rokokowych złoceniach.Brzęk szkła.Obraz lekko spłaszczony.Laneyznał to ze Slitscanu: tak działały najmniejsze kamery, udające kwiatek w klapie [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||