Index Juliusz SÅ‚owacki Fantazy Juliusz SÅ‚owacki Kordian Mirkowicz Tomasz Pielgrzymka do Ziemi Swietej Egiptu 03 Listy z Ziemi (2) wyprawy morskie (3) Verne Juliusz Tajemnica zamku Karpaty Verne Juliusz Dwa lata wakacji Juliusz Verne Dzieci kapitana Granta Droga do Omaha tom 2 136(b1) 11 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Od strony pó³nocnej ogromna przestrzeñ wód mieni³ siê w promieniach s³oñca; gdzieniegdzie stercza³ czubek masztu lub ¿agiel wydêty na wietrze.Widok ten by³ zupe³nie niespodziewany, tote¿ jego piêkno urzeka³o nas z tym wiêksz¹ si³¹.- Gdzie my jesteœmy? Gdzie jesteœmy? - powtarza³em pó³g³osem.Hans przymyka³ oczy, zachowuj¹c zwyk³¹ obojêtnoœæ, wuj zaœ patrzy³ nie rozumiej¹c nic.- Nie wiem, jaka to góra, w ka¿dym razie bardzo na niej gor¹co - odezwa³ siê wreszcie.- Wybuchy nie ustaj¹ i nie po to wyszliœmy ca³o z erupcji, by oberwaæ od³amkiem ska³y po g³owie.ZejdŸmy i dowiemy siê wszystkiego.Zreszt¹ umieram z g³odu i pragnienia.Stanowczo profesor nie mia³ zami³owania do kontemplacji.Ja osobiœcie potrafi³bym siedzieæ tu ca³ymi godzinami, niepomny na pragnienie, g³Ã³d i wyczerpanie.Trzeba by³o jednak udaæ siê w œlad za towarzyszami.Stoki wulkanu by³y bardzo spadziste; œlizgaliœmy siê po rozpadlinach pe³nych popio³u, omijaj¹c strumienie lawy, pe³zn¹ce niby ogniste wê¿e.W trakcie schodzenia usta mi siê nie zamyka³y - wyobraŸnia moja by³a zbyt rozigrana, by nie mia³a poszukaæ ujœcia w s³owach.- Jesteœmy w Azji - wykrzykn¹³em - na wybrze¿ach Indii, na Wyspach Malajskich lub w samym œrodku Oceanii! Przeszliœmy pó³ globu i dotarliœmy do antypodów Europy!- A busola? - wtr¹ci³ wuj.- Rzeczywiœcie, busola.- odrzek³em z zak³opotaniem.- Jeœliby jej daæ wiarê, posuwaliœmy siê wci¹¿ na pó³noc.- A wiêc wprowadzi³a nas w b³¹d?- W to trudno uwierzyæ.- Chyba ¿e to biegun pó³nocny!- Biegun na pewno nie, ale.Tkwi³o w tym coœ niejasnego, czego nie umia³em sobie wyt³umaczyæ.Tymczasem zbli¿aliœmy siê do owego pasa zieleni tak przyjemnego dla oka.Drêczy³ mnie g³Ã³d i pragnienie.Na szczêœcie po dwugodzinnym marszu ujrzeliœmy uroczy zak¹tek poroœniêty ca³kowicie oliwkami, granatowcami i krzewami winoroœli - robi³ wra¿enie ziemi niczyjej.Zreszt¹ bêd¹c w specyficznej sytuacji, nie przejmowaliœmy siê zbytnio spraw¹, do kogo to wszystko nale¿y.Jaka¿ to by³a rozkosz poczuæ smak tych pysznych owoców, poch³aniaæ ró¿owawe winne jagody wprost z grona! Odkry³em w pobli¿u, wœród traw, w b³ogim cieniu drzew, ch³odne Ÿróde³ko i z prawdziw¹ przyjemnoœci¹ zanurzyliœmy w nim twarze i rêce.Gdy tak za¿ywaliœmy rozkoszy wypoczynku, jakieœ dziecko ukaza³o siê wœród kêpy drzew oliwnych.- Ach, oto mieszkaniec tej szczêœliwej krainy! - zawo³a³em.By³ to jakiœ ubogi ch³opczyna, nêdznie przyodziany, o chorowitym wygl¹dzie.Malca przerazi³ nasz widok; istotnie, na pó³ nadzy, z rozwichrzonymi brodami, musieliœmy mieæ mocno podejrzany wygl¹d i jeœli ten kraj nie by³ krajem z³oczyñców, mogliœmy ³atwo wzbudziæ postrach wœród jego mieszkañców.Ch³opiec chcia³ daæ drapaka, lecz Hans pobieg³ za nim i sprowadzi³ go z powrotem, mimo ¿e ma³y wrzeszcza³ i wierzga³ nogami.Wuj uspokaja³ go jak móg³ i zapyta³ piêkn¹ niemczyzn¹:- Jak nazywa siê ta góra, przyjacielu?Dziecko nie odpowiedzia³o ani s³owa.- Zatem nie jesteœmy w Niemczech - stwierdzi³ wuj i powtórzy³ to samo pytanie po angielsku.Dziecko znów nie zareagowa³o.By³em bardzo zaintrygowany.- Czy¿by by³ niemy?! - zawo³a³ profesor i dumny ze swojej znajomoœci jêzyków zada³ to samo pytanie po francusku.Ch³opiec milcza³ w dalszym ci¹gu.- Teraz spróbujmy w³oskiego - rzek³ wuj.- Dove noi siamo? - zapyta³.- Tak, gdzie jesteœmy? - powtórzy³em z niecierpliwoœci¹.Dziecko nic nie odpowiedzia³o.- A to dopiero! Czy odezwiesz siê nareszcie? - krzykn¹³ wuj, wyraŸnie ju¿ zirytowany, i poci¹gn¹³ ch³opca za ucho.- Come si chiama questa isola?*- Stromboli - odpowiedzia³ pastuszek i wyrwawszy siê z r¹k Hansa pomkn¹³ ku równinie miêdzy oliwnymi drzewami.Zapomnieliœmy o nim w jednej chwili.Stromboli! Jakie¿ wra¿enie wywar³a na mnie ta nieoczekiwana nazwa! Byliœmy wiêc w centrum Morza Œródziemnego, na archipelagu eolskim, pamiêtnym z mitologii, w staro¿ytnej Strongilii, gdzie Eol wiêzi³ na ³añcuchu wiatry i burze.Owe góry na wschodzie to góry Kalabrii! A wulkan wznosz¹cy siê na po³udniu, tam na horyzoncie, to Etna, groŸna Etna w ca³ej swojej okaza³oœci.- Stromboli! Stromboli! - powtarza³em raz po raz.Wuj wtórowa³ mi s³owami i gestem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||