Index
Juliusz SÅ‚owacki Fantazy
Juliusz SÅ‚owacki Kordian
Dick Philip K My zdobywcy (3)
Verne Juliusz Tajemnica zamku Karpaty
Verne Juliusz Dwa lata wakacji
Juliusz Verne Dzieci kapitana Granta
006 13 (6)
apb (3)
abc.com.pl 7
wiedza i zycie4
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annkula.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .- Tak mniej wiêcej przypuszcza³em - powiedzia³ Robur do Turnera.- Jak daleko jesteœmy?- Czterdzieœci szeœæ stopni na po³udnie od wyspy X, czyli dwa tysi¹ce osiemset mil od niej.- To jeszcze jeden powód, ¿eby naprawiæ pêdniki - odpar³ Tom.- Na tej trasie mo¿emy siê natkn¹æ na przeciwne wiatry, a maj¹c tê resztkê zapasów, powinniœmy dotrzeæ jak najszybciej do wyspy X.- Tak, Tomie, i mam nadziejê, ¿e wyruszymy w drogê noc¹, nawet jeœli trzeba bêdzie lecieæ na jednym tylko œmigle, drugie naprawiaj¹c w drodze.- Panie in¿ynierze - zapyta³ Turner - a ci dwaj d¿entelmeni i ich s³u¿¹cy?.- Powiedz sam, Tomie - odpar³ in¿ynier - czy, gdyby zostali osadnikami na wyspie X, nale¿a³oby im wspó³czuæ?Có¿ to by³a za wyspa okreœlana mianem wyspy X? To zagubiony w ogromie Oceanu Spokojnego miêdzy równikiem i zwrotnikiem Raka skrawek l¹du, który œwietnie usprawiedliwia³ znak algebraiczny, jaki Robur uczyni³ jego imieniem.Wysepka wynurza³a siê z tej czêœci szerokiego oceanu, gdzie le¿¹ Markizy, z dala od wszelkich dróg komunikacji transoceanicznej.Tam w³aœnie Robur za³o¿y³ ma³¹ koloniê, tam "Albatros" przybywa³ na odpoczynek, gdy zmêczy³ siê lotem, tam popatrywa³ siê we wszystko, co by³o mu potrzebne do jego ci¹g³ych podró¿y.Na tej to wyspie X, dysponuj¹c du¿ymi œrodkami, Robur wzniós³ warsztaty i zbudowa³ swój statek powietrzny.Móg³ go tam naprawiæ, a nawet stworzyæ na nowo.Magazyny zawiera³y surowce, prowiant, wszelkiego rodzaju zapasy nagromadzone dla utrzymania piêædziesiêciu osób - jedynych mieszkañców wyspy.Kilka dni wczeœniej, gdy Robur min¹³ Przyl¹dek Horn, jego zamiarem by³o dotarcie do wyspy X przecinaj¹c Pacyfik ukosem.Ale wiry, cyklonu pochwyci³y "Albatrosa".Potem huragan uniós³ go nad tereny podbiegunowe.W sumie doprowadzony zosta³ mniej wiêcej do pierwotnego kierunku i gdyby nie awaria pêdników, opóŸnienie nie mia³oby wiêkszego znaczenia."Albatros" mia³ wiêc lecieæ na wyspê X.Ale, jak powiedzia³ Tom Turner, droga by³a jeszcze daleka.Trzeba bêdzie prawdopodobnie walczyæ z przeciwnymi wiatrami.Nie by³oby przesad¹ ¿¹daæ od pojazdu o takiej mocy mechanicznej, a¿eby przyby³ do celu w oczekiwanym terminie.Przy przeciêtnej pogodzie, z normaln¹ prêdkoœci¹, przelot ten powinien by potrwaæ trzy do czterech dni.Dlatego te¿ Robur postanowi³ zatrzymaæ siê na wyspie Chatham.Mia³ tam lepsze warunki do zreperowania przynajmniej przedniego œmig³a.A w razie, gdyby zerwa³ siê przeciwny wiatr, nie obawia³ siê ju¿, ¿e uniesie go na po³udnie, skoro on chce lecieæ na pó³noc.Gdy nadejdzie noc, naprawa bêdzie zakoñczona.Wykona wtedy konieczne manewry, by podnieœæ kotwicê.A gdyby zbyt mocno utkwi³a miêdzy ska³ami, przetnie w ostatecznoœci linê i podejmie lot w kierunku równika.Jak widaæ ten sposób postêpowania by³ nie tylko najprostszy i najlepszy, ale i przeprowadzony w sam¹ porê.Wiedz¹c, ¿e nie ma czasu do stracenia, za³oga "Albatrosa" ochoczo zabra³a siê do pracy.Podczas gdy na dziobie statku pracowano, miêdzy Uncle Prudentem i Philem Evansem toczy³a siê rozmowa, której skutki mia³y siê okazaæ wyj¹tkowo wa¿ne.- Panie Evans - powiedzia³ Prudent - czy, podobnie jak ja, jest pan zdecydowany poœwiêciæ ¿ycie?- Tak!- Zastanówmy siê raz jeszcze, czy rzeczywiœcie niczego ju¿ nie mo¿emy oczekiwaæ ze strony Robura?- Na pewno nie.- Có¿, ja siê zdecydowa³em.Poniewa¿ ,,Albatros" ma odlecieæ jeszcze dziœ wieczorem, nim minie noc, nasze dzie³o bêdzie zakoñczone! Po³amiemy w koñcu skrzyd³a ptakowi in¿yniera Robura! Dzisiejszej nocy rozleci siê na kawa³ki!- Niech i tak bêdzie!Jak widaæ, we wszystkim byli jednomyœlni, nawet gdy chodzi³o o to, by tak obojêtnie przystaæ na czekaj¹c¹ ich straszliw¹ œmieræ.- Ma pan wszystko, co trzeba?.- zapyta³ Phil Evans.- Tak!.Ostatniej nocy, gdy Robur i jego ludzie zajmowali siê tylko zbawieniem statku, uda³o mi siê wœlizn¹æ do sk³adu amunicji i zabraæ kartacz dynamitowy!- WeŸmy siê wiêc do pracy.- Nie, dopiero wieczorem! Gdy zapadnie noc, wejdziemy do nadbudówki, a pan bêdzie pilnowa³, ¿eby mnie nie zaskoczyli!Oko³o godziny szóstej dwaj cz³onkowie Weldon-Institute, zgodnie ze swoim zwyczajem, zjedli kolacjê.Dwie godziny póŸniej udali siê do kajuty jak ludzie, którzy k³ad¹ siê, by odespaæ bezsenn¹ noc.Ani Robur, ani nikt z za³ogi nie podejrzewali nawet, co grozi "Albatrosowi".Oto jak Uncle Prudent zamierza³ dzia³aæ: zgodnie z tym, co powiedzia³, uda³o mu siê dostaæ do sk³adu amunicji znajduj¹cego siê w jednej komór pod pok³adem statku.Zabra³ stamt¹d trochê prochu i kartacz podobny do tych, jakich in¿ynier u¿y³ w Dahomeju.Wróciwszy do kajuty, Prudent starannie ukry³ ów ³adunek, którym postanowi³ wysadziæ w powietrze ,,Albatrosa" noc¹, kiedy podejmie swój lot powietrzny.Phil Evans ogl¹da³ w³aœnie eksploduj¹cy pocisk wykradziony przez swego towarzysza.By³ to kartacz, a metalowa os³ona zawiera³a oko³o kilograma materia³u wybuchowego, co powinno wystarczyæ do rozerwania pojazdu i zniszczenia uk³adu œmigie³.Gdyby wybuch nie zburzy³ go od razu, reszty dokona upadek.Otó¿ najlepiej by³oby kartacz ten umieœciæ w k¹cie kabiny, w ten sposób bowiem przedziurawi³by on platformê i uszkodzi³ kad³ub a¿ do wrêgów.¯eby jednak wywo³aæ wybuch, nale¿a³o rozerwaæ zawieraj¹cy piorunian zapalnik, w jaki zaopatrzony by³ kartacz.By³a to najdelikatniejsza czêœæ przedsiêwziêcia, gdy¿ zap³on zapalnika powinien nast¹piæ w dok³adnie obliczonej chwili.Uncle Prudent i o tym pomyœla³: jak tylko przedni pêdnik zostanie naprawiony, statek ma podj¹æ lot na pó³noc; ale by³o prawdopodobne, ¿e Robur i jego ludzie przenios¹ siê na rufê, by zreperowaæ tylne œmig³o.Obecnoœæ ca³ej za³ogi w pobli¿u kabiny mog³aby przeszkodziæ Prudentowi w jego dzia³aniach.Dlatego te¿, aby eksplozja nast¹pi³a w odpowiednim momencie, postanowi³ pos³u¿yæ siê lontem.Oto co powiedzia³ Evansowi:- Razem z kartaczem zabra³em trochê prochu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.