Index
Tabor do Vaccaras
Drogowskaz (2)
abc.com.pl 6
abc.com.pl 7
Pod redakcjÄ… Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (6)
306 28 (2)
rozdzial 02 (221)
fed 012
K. J. Yeskov Ostatni Wladca Pierscienia (3)
Forsyth Diabelska alternatywa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szarlotka.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .nie zawracaj¹c sobie g³owy puka­niem.Na szczêœcie drzwi nie by³y zamkniête; wielki ksi¹¿ê i Lila nadal siedzieli przy szachownicy.Bowman, nie trac¹c czasu na wyjaœnianie sytuacji, rzuci³ ochryp³ym g³osem:- Pomó¿cie mi, na litoœæ bosk¹! Ukryjcie, bo mnie zabij¹! Gospodarz nie przej¹³ siê tym zbytnio.Wygl¹da³ raczej na poiryto­wanego.Zmarszczy³ brwi i dokoñczy³ ruch przerwany przez wtargniê­cie Bowmana.- Nie widzi pan, ¿e jesteœmy zajêci? - parskn¹³, po czym zwróci³ siê do dziewczyny przygl¹daj¹cej siê intruzowi ze zdziwieniem.- Uwa¿aj moja droga, twój goniec jest w wielkim niebezpieczeñstwie.A tak na marginesie, kto pana zabije?- Cyganie, a niby kto? - Bowman podci¹gn¹³ lewy rêkaw.- Ju¿ próbowali to zrobiæ.Ksi¹¿ê spojrza³ na niego z wyraŸnym obrzydzeniem.- Pewno da³ im pan powód.Z natury to s¹ ludzie spokojni.- Có¿, by³em na dole i.-- Wystarczy! - Ksi¹¿ê uniós³ w³adczo d³oñ.- Podgl¹dacze nigdy nie cieszyli siê moj¹ sympati¹.Proszê natychmiast wyjœæ!- Wyjœæ? Przecie¿ mnie z³api¹ i.- Moja droga - gospodarz poklepa³ kolano dziewczyny poufa³ym gestem - wybacz mi, muszê wezwaæ w³aœciciela, ale zapewniam ciê , ¿e nie ma powodów do obaw.Bowman wybieg³ na taras, by sprawdziæ, gdzie jest pogoñ.Taras nadal by³ pusty.- Móg³by pan zamkn¹æ za sob¹ drzwi - zawo³a³ ksi¹¿ê.- Ale¿ Charles.- Lila odzyska³a g³os.- Szach i mat w dwóch ruchach - oznajmi³ jej partner od gry w szachy.Od strony patio da³y siê s³yszeæ odg³osy pogoni, wiêc Bowman schroni³ siê przed nadci¹gaj¹c¹ burz¹ w najbli¿szym porcie.Cecile tak¿e jeszcze nie spa³a; przegl¹da³a w ³Ã³¿ku jakiœ ilustrowany magazyn, ubrana w nocn¹ koszulkê, która w szczêœliwszych okolicznoœ­ciach z pewnoœci¹ wywo³a³aby odpowiednie zainteresowanie.Otworzy­³a usta ze zdziwienia, a mo¿e do krzyku, jednak nie wyda³a ¿adnego g³osu.Bowman zamkn¹³ za sob¹ drzwi i opieraj¹c siê o nie plecami, zda³ jej w krótkich s³owach relacjê z ostatnich kilkunastu minut.- Pan to wszystko zmyœli³ - powiedzia³a.Bowman ponownie podci¹gn¹³ lewy rêkaw, teraz ju¿ z trudem, gdy¿ krew zaczyna³a krzepn¹æ i materia³ przywar³ do rany.- To te¿? - spyta³.Skrzywi³a siê.- Chyba nie.Ale dlaczego oni.- Cœœ!Na zewn¹trz gwar siê wzmóg³ a¿ do krzyków.Bez dwóch zdañ mia³y one bezpoœredni zwi¹zek z jego osob¹.Bowman uchyli³ nieco drzwi, by móc obserwowaæ rozwój wydarzeñ.Wielki ksi¹¿ê sta³ z rozpostartymi ramionami jak zwalisty policjant z drogówki, zagradzaj¹c wejœcie Ferencowi, Hovalowi i Koscisowi.Nie od razu mo¿na by³o ich rozpoznaæ, gdy¿ zas³onili sobie twarze chust­kami.W³aœnie ta czynnoœæ opóŸni³a ich pogoñ i pozwoli³a Bowmanowi z³apaæ oddech.- To jest w³asnoœæ prywatna, tylko dla goœci hotelowych - oznajmi³ stanowczo ksi¹¿ê.- Odsuñ siê! - warkn¹³ Ferenc.- ¯e co? Jestem ksi¹¿ê de Croytor.- Jak siê nie odsuniesz, to bêdziesz martwym ksiêciem Jak-mu-tam: - To ju¿ bezczelnoœæ! - stwierdzi³ arystokrata, po czym z szybko­œci¹ zaskakuj¹c¹ u kogoœ jego postury ruszy³ do przodu i r¹bn¹³ nicze­go siê nie spodziewaj¹cego Ferenca piêknym prawym sierpowym w szczêkê.Cygan polecia³ do ty³u, prosto w ramiona Hovala i Koscisa, którzy spojrzeli na siebie, a po chwili wahania wykonali szybki odwrót, podtrzymuj¹c oszo³omionego wci¹¿ m³odzieñca.- Charles! - Lila z³o¿y³a rêce w geœcie niemego podziwu.- Jakiœ ty odwa¿ny.- Drobiazg.Arystokracja kontra chamstwo - klasa zawsze da znaæ o sobie.ChodŸ, mamy do dokoñczenia partiê szachów, nie mówi¹c ju¿ o kanapkach.- Ale.ale jak mo¿esz przyjmowaæ to tak spokojnie? Nie zadzwo­nisz po dyrektora czy na policjê?- Po co? Byli zamaskowani, wiêc siê ich nie rozpozna, a zanim przy­jedzie policja, bêd¹ ju¿ daleko.Ksi¹¿ê znikn¹³ w pokoju, zamykaj¹c za sob¹ drzwi, tote¿ Bowman zrobi³ to samo.- S³ysza³aœ?Cecile skinê³a g³ow¹.- Dobry, stary ksi¹¿ê.To da³o mi chwilê oddechu.- Uj¹³ za klam­kê.- Có¿, dziêki za schronienie.- Dok¹d teraz? - w jej g³osie by³o s³ychaæ zatroskanie albo roz­czarowanie.A mo¿e oba te uczucia.- jak najdalej st¹d.- Swoim samochodem? - Nie mam go tutaj.- Wiêc weŸ mój.Chcia³am powiedzieæ nasz.- Powa¿nie?- Oczywiœcie, g³uptasie.- Pewnego dnia uczynisz mnie bardzo szczêœliwym cz³owiekiem.Co do samochodu, to mo¿e jednak skorzystam kiedy indziej.Dobranoc.Cicho zamkn¹³ za sob¹ drzwi i prawie dotar³ do swojego pokoju, gdyz cienia wynurzy³y siê trzy postacie.- Najpierw ty, przyjacielu - szepn¹³ Ferenc, nie chc¹c najwyraŸ­niej ponownie zak³Ã³caæ spokoju de Croytora.- A potem panienka.Gdy pojawili siê napastnicy, Bowmana od drzwi pokoju dzieli³y trzykroki.Pierwszy zrobi³, zanim Ferenc skoñczy³ gadaæ - ludzie zak³ada­j¹, ¿e ka¿dy zatrzyma siê uprzejmie, by ich wys³uchaæ, a trzeci - zanim którykolwiek z Cyganów zd¹¿y³ siê ruszyæ.Hoval i Koscis czekali na sygna³ Ferenca, lecz jego reakcje by³y mocno opóŸnione po bliskim kontakcie z rêk¹ ksiêcia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.