Index tabor Krzywa Sweetmana Dickson Gordon R Zolnierzu nie pytaj (3) reco22 Hogan James P Giganci T 2 Powrot gigantow Gdzie jest twój dom, Ziemianinie 063 067 UFO Z Plejad Pod redakcją Adama Bilikiewicza Psychiatria (dla studentów medycyny) (2) struktury (3) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .102Rozdzia³ siódmyDla nowo przyby³ego Camargue rzeczywiœcie wygl¹da na niegoœcinne pustkowie, nadktórym rozci¹ga siê niebo, zdaj¹ce siê nie mieæ horyzontu.Teren jest p³aski inijaki, sprawiaj¹cy wra¿enie opuszczonego przez wszystko co ¿ywe.Przez ca³elato wisi nad nim bezlitosne s³oñce zawieszone na stalowob³êkitnym niebie.Takiejest pierwsze wra¿enie, je¿eli jednak nowo przyby³y zostanie d³u¿ej, odkryje, ¿ejak wiêkszoœæ pierwszych wra¿eñ jest ono myl¹ce i fa³szywe.Rzeczywiœcie, mo¿nasiê zgodziæ, ¿e to niegoœcinny kraj, ale nie jest on wrogi cz³owiekowi animartwy.Nie jest te¿ tak posêpnie przygnêbiaj¹cy i monotonny, jak pustynia czysyberyjska tundra.Istnieje na nim woda, a ¿adna ziemia nie jest martwa, gdy mawodê.S¹ tu du¿e, ma³e i œrednie jeziora, moczary oraz bagna, czasami nieg³êbsze ni¿ po kostki, a czasami zdolne poch³on¹æ kamienicê.S¹ te¿ i barwy -wiecznie zmieniaj¹ce siê b³êkity i szaroœci wód poruszanych wiatrem, sp³owia³a¿Ã³³æ bagien i prawie czerñ wysmuk³ych cyprysów, ciemna zieleñ sosen, zaœ jasnapastwisk, odcinaj¹ca siê od br¹zu ja³owej ziemi i s³onych równin a¿ spêkanych ods³oñca, które zajmuj¹ wiêkszoœæ l¹du.Poza tym jest tu ¿ycie: mnóstwo ptaków,ma³e stada czarnych krów i bardzo rzadko bia³ych koni.Farmy i rancha s¹po³o¿one z dala od dróg, najczêœciej tak dobrze ukryte wœród drzew, ¿e trudno jedostrzec.Jedno natomiast wra¿enie pozostaje niezmienne -- jest to nie koñcz¹casiê równina.Camargue przypomina g³adkie jak stó³ morze w s³oneczny letni dzieñ.Dla Cecile, obserwuj¹cej okolice z okien citroena jad¹cego z Arles do Saintes-Maries, krajobraz przedstawia³ takie w³aœnie przygnêbiaj¹co p³askie pustkowie,wywo³uj¹ce depresjê.Od czasu do czasu spogl¹da³a na Bowmana, który wydawa³ siêodprê¿ony, by nie powiedzieæ radosny, a jeœli nawet ci¹¿y³a mu przelana ostatniokrew, to nadzwyczaj dobrze to ukrywa³.Cecile przysz³o do g³owy, ¿e chyba ju¿ owszystkim zapomnia³ i ta myœl jeszcze bardziej j¹ przygnêbia³a.Ponownie rzuci³aokiem na ponur¹ okolicê i odwróci³a siê do Bowmana.103- Tu naprawdê ¿yj¹ ludzie? --- spyta³a z niedowierzaniem.- ¯yj¹, kochaj¹ i umieraj¹.Miejmy nadziejê, ¿e nas to nie spotka.To ostatnienaturalnie.- Och, przestañ.A gdzie ci wszyscy kowboje, guardians, jak ich nazywasz?- Myœlê, ¿e w bara¹h.Dziœ jest przecie¿ œwiêto.Szkoda, ¿e tym razem nie dlanas.- Sam mówi³e§, ¿e dla ciebie ¿ycie jest jednym, d³ugim œwiêtem.- Powiedzia³em -dla nas.- To mi³e - przyzna³a, spogl¹daj¹c na niego z namys³em.- Mo¿esz mi tak od razu,bez zastanawiania siê powiedzieæ, kiedy ostatnio by³e§ na urlopie?- Tak od razu to nie.Cecile pokiwa³a g³ow¹ i ponownie rozejrza³a siê po okolicy.Z lewej strony, wodleg³oœci mniej wiêcej kilometra, by³o widaæ spore zabudowania i to ca³kiemprzyjemnie wygl¹daj¹ce.- W koficu jakiœ œlad ¿ycia - westchnê³a z ulg¹.- Co to takiego? - Mas,tutejsza odmiana farmy, skrzy¿owana z hotelem, restauracj¹ i szko³¹ jazdykonnej.Nazywa siê Mas de Lavignolle.- Wiêc ju¿ tu by³e§?- Sama niedawno coœ mówi³aœ o urlopie - powiedzia³ przepraszaj¹co.- No tak - westchnê³a i zajê³a siê kontemplowaniem krajobrazu za oknem.Nagle pochyli³a siê gwa³townie - za farm¹ ros³a kêpa sosen a za nimi ukaza³ siêwidok, §wiadcz¹cy do§æ dobitnie o istnieniu ¿ycia w Camargue.Kilkana§ciecygañskich pojazdów i mniej wiêcej setka samochodów parkowa³y jak popad³o napoboczu po prawej stronie drogi.Po lewej, na polu rzadko poroœniêtym traw¹,sta³y rzêdy kolorowych namiotów.By³y ró¿nej wielkoœci, czasem zaledwiep³Ã³cienne dachy w zale¿no§ci od tego, jak¹ pe³ni³y rolê: barów, kioskówspoŸywczych, strzelnic, loterii czy sklepów.Krêci³o siê wokó³ nich kilkasetosób najwyraŸniej doskonale spêdzaj¹cych tu czas.Bowman zwolni³, ¿ebyprzepu§ciæ pieszych.- Có¿ to takiego? - zadziwi³a siê Cecile.- Wiejski odpust, a co ma byæ? Arles nie jest jedynym miejscem w Camargue, aniektórzy twierdz¹, ¿e nie jest nawet jego czê§ci¹, gdzie dziœ jest festyn.Wiêkszoœæ miasteczek czy wiêkszych farm ma w³asne imprezy i rozrywki, a jakwidaæ, Mas de Lavignolle jest jednym z nich.- No, no ale¿ jeste§my dobrze poinformowani - przyzna³a z ironicznym uznaniem iwskaza³a na owalny plac, ogrodzony oblepionymi b³otem konarami.- A to cotakiego?- To jest stara i tradycyjnie wykonana arena do walki byków, gdzie bêdzie mia³amiejsce najwiêksza atrakcja dzisiejszego popo³udnia.`- Jedziemy dalej - stwierdzi³a Cecile z niesmakiem.Pojechali.Ale po mniej ni¿ piêtnastu minutach Bowman zatrzyma³ wóz na poboczu.Wysiad³ i przeci¹gn¹³ siê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||