Index Szatańskie Włosy Eco Umberto Imie Rozy (4) Gordon R Dickson Smoczy Rycerz T 1 C.S.Lewis Opowiesci z Narnii 4 Ksiaze Kaspian Jak pokonać trudnoÂści w mówieniu czytaniu i pisaniu abc.com.pl 5 03 (210) 196 (5) abc.com.pl 6 chip 1 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .- To pozwoli ci przekonaæ naszych dobrych znajo-mych, ¿e nie tylko chcê œpe³niæ swoj¹ groŸbê, ale równie¿jestem do tego przygotowany.- Nie wiem, o czym mówisz.- Zaraz siê dówiesz.Skontaktujesz siê przez radio zeswoim teœciem i przeka¿esz mu pewn¹ wiadomoœé - rzek³, apotemzwróci³ siê do pilota - Bêdziesz kr¹¿y³ nad l¹dowi-skiem.Nied³ugo tam wrócimy.- Nie umiem obchodziæ siê z tym cholernym radiem-b¹kn¹³em.- Po prostu zapomnia³eœ - pócieszaj¹cym tonem odpo-wiedzia³ Scarlatti.Wedlug mnie by³ zbyt pewny siebie.-Przypomnisz sobie.Czy¿by cziowiek, który ca³e ¿ycie pra-cowa³ w wywiad¿ie, nie umia³ obs³ugiwaæ nadajnika? Jak cisiê zdaje, przypomnisz sobie, je¿eli przespacerujê siê doprzedzialu pasa¿erskiego i us³yszysz wrzask swojej ¿ony?- No wiêc, co mam zrobiæ? = spyta³em ze z³oœci¹.- Odszukaj pasmo u¿ywane przez policjê.Nie wiem, któreto pasmo, ale ty musisz wiedzieæ.Przeka¿esz glinom, ¿e jeœlinatychmiast nie zwolni¹ wszystkich moich ludzi razem ztym, co mieli ze sob¹, to bêdê zmuszony zrzuciæ botulinê iszatañskiego wirusa na Londyn.Nie mam pojêcia, gdziespadn¹, ale ma³o mnie to obchodzi.Poza tym, je¿eli ktoœbêdzie próbowa³ lecieæ za nami albo œledziæ czy zatrzymywaæmnie lub moich ludzi, to te¿ u¿yjê tych zarazków bez wzg-lêdu na skutki.Czy to jasne, Cavell?Pocz¹tkowo milcza³em.Zapatrzy³em siê w deszcz i ciem-noœæ przez szybê, po której b³yskawicznie przesuwa³y siêwycieraczki.- Jasne - odpowiedzia³em wreszcie.- Widzisz, Cavell, nie mam nic do.stracenia = spokojnieodezwa³ siê Scarlatti.- Kiedy deportowali mnie z Ameryki,to myœleli, ¿e jestem ca³kowicie skoñczony.¿e zupe³nie siênie liczê.Wypêdzaj¹c mnie drwili.Rozumiesz wiêc, ¿e by³emi j e s t e m zdecydowany_pokazaæ im, jak bardzo siê mylili.iedy wczoraj wieczorem zatrzymaliœcie nasz samochód tym_oim radiowozem, opowiada³em ró¿ne rzeczy.Wiele z nichnieprawda, alejedno powiedzia_em szczerze albo osi¹gnêvój cel bez wzglêdu na koszty, albo zginê.Teraz nie udajê.ie mnie nie powstrzyma, ¿adna si³a na ziemi nie pokrzy¿ujei planów w ostatniej chwili.W tym moménciejestem abso-tnie szczery.Wierzysz mi, Cavell?- Wierzê.= Bez wahania zrobiê to, co powiedzia³em.Musisz ich o_m przekonaæ.- Mnie przekonaieœ, ale trudno mi mówiæ za innych.Spró-= Lepiej, ¿eby ci siê uda³o - rzek³ spokojnie.Udalo mi siê.Po kilku minutaéh krêcenia ga³kami zdola-m odnaleŸæ pasmo u¿ywane przez policjê.Jeszcze jakiœcas zajê³o poi¹czenie telefoniczne i wres¿cie odezwa³ siêomisarz Hardanger.= Tu Cavell z pok³adu helikoptera - powiedzialem.- S¹ tuc mn¹.- Helikoptera!? - wykrzykn¹³ i zakl¹³.- S³yszêjego cho-rny warkot prawie nad sam¹ g³ow¹.Na Boga, co._-- Pos³uchaj! Jestem tu z Mary i pilotem linii miêdzymia-&owych, porucznikiem.¨ przerwalem i popatrzylem na siedz¹cego obok mnie mê¿-_yznê.- Buckley - przedstawi³ siê obojêtnie.porucznikiem Buckleyem.Scarlatti ma nas w rêku.bce coœ przekazaæ tobie i Genera³owi.- A wiêc wszystko spieprzy³eœ, Cavell! - wœcieka³ siê Har-lùnger.- Bóg mi œwiadkiem, ostrzega³em ciê.- Zamknij siê - rzeklem zmêczonym glosem.- Lepiej byœ_os³ucha³ tej wiadomoœci.Powiedzia³em mu to, co mialem do przekazania.Po chwilifv s³uchawkach odezwa³ siê Genera³, który nie robi³ miimYmówek i nie traci³ czasu.- Czy on przypadkiem nie blefuje? - spyta³.- Nie ma mowy.To najszczersza prawda.Wytruje pó³miasta, ¿eby dopi¹æ celu, A có¿ znacz¹ te wszystkie pie-ni¹dze i sztabki z³ota w porównaniu z ¿yciem milionaludzi?- Mówisz, jakbyœ siê ba³ = cicho powiedzia³ Genera³.- Bo siê bojê.Nie tylko o siebie.- Rozumiem.Zg³oszê siê za kilka minutZdj¹³em s³uchawki.- Jeszcze parê minut.On mŒsi to skonsulto_vaæ.= Ma siê rozumieæ - rzek³ Scarlatti.Nirdbale op.ar³ siêramieniem o œcianê przy drzwiach, lecz mierzy³ do nas zpistoletów pewniej ni¿ dotychczas.On ju¿ nie w¹tpi³, jakibêdzie w.ynik.- Trzymam w rêku wszystkre atuty, Cavell.Wcale nie przesadzi³.Rzeczywiœcie mia³ w rêku wszystkieatuty, a z takimi atutami nie móg³ przegraæ.Ale gdzieœ g³ê-boko w zakamarkach mózgu b³ysnêla mi maleñka iskierkanadziei, ¿e nie weŸmie ostatniej lewy.Szansa jedna namilion, alé przecie¿ sytuacja by³a tak rozpaczliwa, ¿e musia-³em zaryzykowaæ.Moje powodzenie zale¿a³Ã³ jednak odwielu trudnych do przewidzenia czynników.Od stanuumys³u Scarlattiego, którego pewnoœæ siebie i przeœwiadcze-nie, ¿e wreszcie ma swój dzieñ, mog¹, lecz nie musz¹ os³abiæjego czujnoœci od spostr¿egawczoœci, inteligencji i pomocyporucznika Buckleya, a na koniec od tego, czy potrafiêszybko dzia³aæ.To ostatnie by³o najbardziej w¹tplirve, Scar-latti bowiem z ³atwoœci¹ poradzi³by sobie z chorym starcem,a ja w³aœnie tak siê czu³em.W s³uchawkach coœ zatrzeszcza³o.Natychmiast jew³o¿y³em i us³ysza³em g³os Genera³a.- Powiedz mu, ¿e siê zgadzamy - rzek³ bez ¿adnych wstê-pów.- Rozkaz.Strasznie przepraszam za to wszystko.- Zrobi³eœ, co mog³eœ.Sta³o siê.Teraz musimy g³Ã³wniemyœleæ o ratowaniu niewinnych, a nie o karaniu winnego.Poczu³em, ¿e ktoœ niezbyt delikatnie zrywa mi jedn¹ s³u-chawkê.- No i co? No i co? - dopytywa³ siê Scarlatti.- Zgadzaj¹ siê - odpar³em znu¿onym g³osem.- Znakomicie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||