Index Szatański Wirus Eddings Dav Siła strachu C.S.Lewis Opowiesci z Narnii 6 Srebrne Krzeslo elektronika praktyczna 2000 ENTER.1996 2001 COCZYTAC www nie com pl 1 abc.com.pl 5 Foster Alan Dean Tran ky ky 02 Misja do Moulokinu |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .— Co siê sta³o?—.samochód siê zepsu³.Heathrow.to mi zajmie wieki.— Zadzwoñ do mnie, kiedy coœ siê wyjaœni.Do Simona musimy w³amaæ siê dzisiaj.Nie wiemy, kiedy znowu wyjedzie.To nasza jedyna szansa.—.zadzwoniê i.Kelly przerwa³a po³¹czenie.138— Wszystko w porz¹dku? — zawo³a³a z do³u matka.— Tak, mamo.W porz¹dku.Wybra³a numer panny Paleforth, nikt jednak nie podniós³ s³uchawki.Usiad³a i zapatrzy³a siê w swoj¹ odbit¹ w wisz¹cym na korytarzu lustrze twarz.Zmarszczy³a czo³o.Nie mog³a uwierzyæ, by panna Paleforth tak j¹ zawiod³a.Ale spotkanie z Belzebubem by³o naprawdê przera¿aj¹ce.ka¿dym by wstrz¹snê³o.Mia³a przed sob¹ dwie mo¿liwoœci: albo z w³amaniem do domu Simona i prób¹ odnalezienia jego korespondencji z Richardem Walkerem zaczeka do jutra, albo dziœ wszystko bêdzie musia³a zrobiæ sama — a to nie bardzo jej siê podoba³o.Zadzwoni³a do Kevina.— Kelly! — Ch³opak najwyraŸniej ucieszy³ siê z jej telefonu.— Co u ciebie? W³aœnie zastanawia³em siê, czy obejrzeæ ostatnie wydanie wiadomoœci, czy iœæ spaæ.Mam nawet niejasne wra¿enie, ¿e wybra³em.i poszed³em spaæ.— Nie masz ochoty na coœ bardziej ekscytuj¹cego? — spyta³a Kelly i szybko, pragn¹c unikn¹æ pytañ, ale g³osem tak spokojnym, jak to tylko by³o mo¿liwe, wyjaœni³a mu, co siê sta³o w piwnicy.— Nie nabierasz mnie przypadkiem? — W g³osie Kevina brzmia³o niedowierzanie.— G³owa z samych w³osów?— Wszyscy to widzieliœmy.Widzieliœmy i s³yszeliœmy.I byliœmy tak przera¿eni, ¿e nawet nie potrafiê ci tego opisaæ.Ale musimy pozbyæ siê tego z³a.Jeœli nic z tym nie zrobimy, Simon bêdzie nadal zabija³.Zamorduje ka¿dego, kto stanie mu na drodze.— Ale ¿eby zaraz w³amywaæ siê komuœ do domu.- A co innego mo¿emy zrobiæ? Och, oczywiœcie,139mo¿emy odwróciæ wzrok i udawaæ, ¿e nic siê nie sta³o, prawda? Ale gdybyœmy tak siê zachowali, jakimi bylibyœmy ludŸmi? W naszym ¿yciu pojawi³o siê z³o rodem z piek³a i musimy znaleŸæ w sobie si³ê, by siê go pozbyæ.Kevin milcza³ przez d³u¿sz¹ chwilê, a potem powiedzia³:— W porz¹dku, masz racjê.Podjadê po ciebie za dwadzieœcia minut.Jak s¹dzisz, w co powinienem siê ubraæ?— Coœ czarnego.Nie zapominaj, ¿e jesteœmy z³odziejami.Spotkali siê przed Dalmeny Court kilka minut po pomocy.Deszcz niemal przesta³ padaæ, choæ wieczór nadal by³ wilgotny i zimny.Kevin mia³ na sobie czarn¹ bluzê z grubego sztruksu i czarne spodnie od dresu.W torbie — reklamówce Tesco — przyniós³ du¿y œrubokrêt i latarkê.— Czujê siê jak Arsen £upin, d¿entelmen w³amywacz — powiedzia³ weso³o.Kelly, która za³o¿y³a czarn¹ nylonow¹ kurtkê, krótk¹ czarn¹ sukienkê i grube czarne poñczochy, uœmiechnê³a siê.— A ja mam wra¿enie, ¿e jest Halloween i idê na dyskotekê.Przeszli przez ruchliw¹ ulicê i pó³kolisty podjazd.Kilka schodów prowadzi³o do jasno oœwietlonego holu, w którym sta³o biurko ochroniarza.Na biurku dostrzegli na pó³ opró¿niony styropianowy kubek kawy, w popielniczce dopala³ siê papieros, a obok le¿a³ program wyœcigów.Na ekranie monitora zawieszonego nad biurkiem ochroniarza140Kelly i Kevin zobaczyli samych siebie, rozgl¹daj¹cych siê dooko³a.— Nagrali nas — zaniepokoi³ siê Kevin.— Nie mamy szans.— Jeœli znajdziemy te papiery, nie bêdzie to mia³o ¿adnego znaczenia, prawda? Nikt nie oskar¿y o kradzie¿ z w³amaniem ludzi, którzy odkryli tajemnicê dwóch potwornych morderstw.— No.chyba rzeczywiœcie masz racjê.Wybacz, ale nie jestem za bardzo przyzwyczajony do ³amania prawa, wiêc nie myœlê jasno.A poza tym mam problemy z oddychaniem.— Wzi¹³eœ ze sob¹ inhalator?— Wzi¹³em, wzi¹³em.— Kevin poklepa³ kieszeñ na piersi.Odczekali chwilê, ale ochroniarz siê nie pojawi³.Powoli, ostro¿nie przeszli do wind i wcisnêli przycisk.Wydawa³o im siê, ¿e czekaj¹ wieki, a gdy wreszcie kabina znalaz³a siê na dole, Kevin us³ysza³ odg³os kroków, dobiegaj¹cych z przeciwleg³ej strony wy³o¿onego marmurem holu.— Stójcie! Poczekajcie! —zawo³a³ jakiœ g³os.Pojawi³ siê ochroniarz z wielkim brzuchem, w luŸnychspodniach i okropnie skrzypi¹cych butach na wielkich stopach.Podbieg³ do drzwi windy i przytrzyma³ je z tak¹ si³¹, ¿e a¿ zatrzês³a siê kabina.— Hej, proszê pana.— zaprotestowa³a Kelly.— Jesteœmy przyjació³mi Simona Crane'a.— Pana Crane'a nie ma.Wróci jutro wieczorem.— Powiedzia³, ¿e mo¿emy siê u niego przespaæ, jeœli nie znajdziemy lepszego miejsca [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||