Index
Kępiński Antoni Z psychopatologi życia seksualnego (6)
Kępiński Antoni
Aldiss Brian W Siwobrody
Prawo pracy po zmianach
Santoryn
www nie com pl 1
79001 1
abc.com.pl 6
KRWAWBOG.TXT
129 06 (5)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alheo.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Czekamy na owe s³owa, które maj¹ nas przej¹æ i wstrz¹sn¹æ, które winny wykwitaæ z sytuacji jak piorun z chmur, a spada na nas tylko ciep³y deszcz wody kwiatowej.Ksi¹¿eczka Prévosta Manon Lescaut, której zdañ parê odczytuje Duval, owa ma³a ksi¹¿eczka le¿¹ca na kominku Ma³gorzaty, wyrasta i przes³ania sob¹ ca³y przepych widowiska, ca³¹ sztuczn¹ budowê z wst¹¿ek, ob³oków, zdrady, cierpieñ i mi³oœci.Manon Lescauta w tych kategoriach wzruszeñ króluje niezaprzeczonym tchnieniem geniusza i nie pozwala nam oszukaæ siê pustym falsyfikatem Dumasa.Widowisko - staranne, ale pe³ne b³êdów re¿yserskich - mia³o z natury rzeczy s³u¿yæ za t³o dla g³Ã³wnej postaci kobiecej.Dama kameliowa nale¿y do utworów, które stanowi¹ najœwietniejsze pole popisu dla aktorki.Sztuka ta nabiera znaczenia i mo¿e byæ nawet ocalona i dziœ dla teatru przez wielki talent aktorski.Niezwykle szeroka skala i wdziêczne t³o, poddanie wszystkich niemal akcentów, potrzebnych prawdziwej poezji, mo¿e pogodziæ nas z Dumasem, i nawet oczarowaæ w ramach jednego wieczoru.Dla wykonania tej pracy trzeba jednak, poza rzemios³em aktorskim, poza umiejêtnoœci¹ i pomys³owoœci¹, prawdziwego uroku m³odoœci i natchnienia.Przyby³ko-Potocka pokaza³a nam ca³e bogactwo swoich œrodków aktorskich, zwyciê¿a³a chwilami widowniê, nie potrafi³a jednak wyzyskaæ tych chwilowych triumfów, i dlatego pewnie dramat Dumasa tak czêsto okazywa³ nam swoj¹ pustkê i b³ahoœæ.Aleksander Wêgierko by³ romantyczny i mia³ parê silnych i szczerych akcentów.Niestety, aktor ten wpada zbyt czêsto w manierê mówienia nie w swoim imieniu: mówi on najzwyklejsze rzeczy w „dziwnej zadumie”, zwracaj¹c siê nie do partnerów, lecz bezpoœrednio do Boga.Dekoracje by³y Ÿle zharmonizowane.Prostackie barwy gryz³y siê ze sob¹ i k³Ã³ci³y tak g³oœno, ¿e chwilami nie by³o s³ychaæ tekstu sztuki.Przek³ad Boya oczywiœcie œwietny.28 lutego 1926 r. Teatr im.Bogus³awskiego: „RÓ¯A”, dramat w 9 sprawach Stefana ¯eromskiego; uk³ad tekstu Wilama Horzycy; inscenizacja i re¿yseria Schillera; rozbudowa sceny pomys³u Andrzeja i Zbigniewa Pronaszków, muzyka Ludomira Micha³a Rogowskiego.Przedwioœnie, ostatnie dzie³o ¯eromskiego, ma wœród jego dawniejszych prac bli¿sze i dalsze pokrewieñstwa.Ró¿a wiruje wokó³ mêcz¹cych zagadnieñ i trosk, które w Przedwioœniu tak dramatyczny i bolesny znalaz³y wyraz Wartoœæ i znaczenie Ró¿y zmieni³o siê niejako z dniem odzyskania niepodleg³oœci: s¹ tam sprawy, które ¿ycie potwierdzi³o, s¹ tam inne obrazy, rzeczywistoœæ skrzywdzone, ale zosta³a potêga s³owa i godna podziwu i czci odwa¿na a¿ do bólu mi³oœæ narodu.Piekielna maszyna Dana oczyœciæ ma ziemiê z zaborców, aby stan¹æ mog³y na niej szklane domy Przedwioœnia.Geniusz czynu przetworzyæ mo¿e obraz œwiata, a geniusz s³owa obraz ten maluje naszym oczom, rozdziera zas³ony obojêtnoœci i pora¿a nasz wzrok okropnoœci¹ i rozpacz¹ istnienia.Prócz s³Ã³w, które trwaæ bêd¹ i wzruszaæ zawsze, równie zwyciêska i w przysz³oœæ biegn¹ca jest niez³omna wiara w cz³owieka.Problemat szpiega, zdrajcy, prowokatora.Walka z natur¹, która odbywa siê nie tylko na morzach i szczytach gór, ale i w sercu ludzkim, wieczne, ciemne, nieodgadnione z³o, które nas nawiedza - znajduje tu przeciwwagê w geniuszu mi³oœci i w geniuszu wiedzy.Zbyt wiele siê pisa³o i zbyt oczywista jest si³a ¯eromskiego w dziedzinie uczucia, aby powtarzaæ raz jeszcze to wszystko.Wierzê w maszynê Dana, w domy szklane, jak wierzê w œwiat³o lampy ³ukowej i w motor spalinowy.Nie ma tu ¿adnej „fantazji marzycielskiej”, ale jedyne i najw³aœciwsze rozwi¹zanie zagadnieñ spo³ecznych.Jeœli Juliusz Verne przewidzia³ najdok³adniej konstrukcjê ³odzi podwodnej, a Wells w Wehikule czasu da³ pierwszy zarys teorii Einsteina - myœlê, ¿e i ¯eromski nie omyli³ siê, widz¹c na drodze ujarzmienia si³ natury sprawiedliwy i rozumny obraz bytowania ludzkiego na naszej planecie.Wszystkie te pozytywistyczne „sztuczki” sta³y siê nagle modne nie tylko w dziedzinie literatury, ale w najszerszym obrêbie myœli ludzkiej, jak i w dyplomacji œwiata, coraz wyraŸniej daje siê zaobserwowaæ modernizacja metod, polegaj¹ca po prostu na uczciwoœci i prawdzie.Walka z³a z dobrem bez wzglêdu na to, czy za t³o mieæ bêdzie duszê szpiega - cuchn¹cy pomiot rynsztoka, czy serce kobiety, czy wreszcie wojnê klas i narodów - zawsze da siê sprowadziæ do walki prawdy z k³amstwem, fa³szu z prawdziwym rachunkiem.Takim niepospolitym, natchnionym rachmistrzem jest w³aœnie ¯eromski w Ró¿y i Przedwioœniu.Schiller inscenizuj¹c Ró¿ê poszed³ po drodze doœæ ³atwej modernizacji i kompromisu teatralnego.Traktuj¹c przewa¿n¹ czêœæ obrazów nieco enigmatycznie, jedn¹ scen¹ w urzêdzie policyjnym uczyni³ odskok i wy³om w ca³oœci przedstawienia.Wy³om ten razi³ nas mo¿e brutalnoœci¹ i nieosi¹gniêciem dostatecznego bogactwa typów i charakteryzacji, ale jaskrawoœci¹ swoj¹ ocali³ Ró¿ê, jako widowisko.Dla tej jednej w³aœnie sceny warto by³o wystawiæ to dzie³o, nie przeznaczone dla teatru.Mo¿na by bawiæ siê tu w ³atw¹ estetyzacjê i ¿¹daæ wykreœlenia tego groŸnego, potwornego obrazu, ale grzeszy³oby siê nie tylko w stosunku do charakteru twórczoœci ¯eromskiego, lecz i w ogóle przeciw wszelkiej tendencji w sztuce.Obraz ten, nakreœlony rêk¹ cz³owieka nieub³aganego w mi³oœci do kraju, specjalnego nabiera znaczenia na tle ostatnich kart Przedwioœnia.I trzeba to sobie odwa¿nie powiedzieæ, ¿e obraz mêki i upodlenia, któryœmy tu widzieli, wspomnienie ohydnych, zaropia³ych ran niewoli moskiewskiej, kojarzy siê w naszym umyœle z oskar¿eniami rzuconymi przez ¯eromskiego, naszej policji.Choæ obraz ten przera¿a leniwców, którym wystarczaj¹ frazesy, choæ wykrzywia z niesmakiem t³ustej wargi ró¿nych z³ajdacza³ych humorystów, choæ razi nawet i nies³usznie boli ludzi uczciwych i w rzeczach tych bezradnych, ale pokazuje jednoczeœnie t³umom pozbawionym wyobraŸni oblicze ¿ywej i straszliwej prawdy.Wielki pisarz zza grobu staje tu w obronie praw ludzkich i g³osem przejmuj¹cym wo³a o sprawiedliwoœæ.Na czo³o bardzo nierównych wykonawców Ró¿y wybi³ siê Adwentowicz nienaganny i szlachetny w ka¿dym geœcie i s³owie, i Zelwerowicz, a¿ przera¿aj¹cy sw¹ maestri¹.Kurnakowicz i Solarski stworzyli typy dobrze zmontowane.Pani Solska mówi³a z wielkim zrozumieniem role Krystyny.Najmniej bodaj wysi³ku i pomys³owoœci wykazali Pronaszkowie.Absolutne lekcewa¿enie przedmiotowoœci dekoracji, nieuwzglêdnienie motywów pejza¿owych, tak œciœle zroœniêtych z pojêciem o dziele, i zupe³na dowolne w komponowaniu sceny razi³y nas i dra¿ni³y.Konstrukcyjnoœæ bez zastosowania - sama kokieteria celowoœci prostoty - jest równie naganna jak secesyjne rozpasanie niesmacznoœci, tak zadomowione na innych scenach warszawskich.Prostota nie sprzeciwia siê ró¿norodnoœci i niekoniecznie musi wywo³ywaæ uczucie monotonii i nudy wzrokowej.14 marca 1926 r. Teatr Ma³y: „TAK JEST, JAK SIÊ WAM WYDAJE”, parabola w 3 aktach Luigi Pirandella; przek³ad Zofii Norblin-Chrzanowskiej; re¿yseria Zygmunta Nowakowskiego; dekoracje Stanis³awa Œliwiñskiego.Teatr Pirandella jest zawsze teatrem marionetek.Figurki raz namalowano i przywi¹zane do drucika poruszaj¹ siê z nieub³agan¹ konsekwencj¹.W my abstrakcyjnych zamierzeñ autora zakreœlaj¹ one swymi bezwolnymi nogami ³uki, ko³a i parabole.Pos³uszne koncepcji która je demonstruje, nie wyzbywaj¹ siê jednak nigdy swego upiornego w³asnego ¿ycia.Jak figury szachowe kr¹¿¹, przebiegaj¹ i przeskakuj¹ pola szachownicy, ale nigdy nie daj¹ nam pewnoœci wynikaj¹cej z przemyœlanej do koñca rozgrywki.Koñ staje siê naraz królem, pion uskrzydla siê w damê, a laufer toruje sobie drogê jak wie¿a.Zmieniaj¹ swe role, ale i okazuj¹ nam nieodparcie b³ahoœæ tej zamiany.Gra pozostaje gr¹, a rezultat koñczyæ siê mo¿e zarówno zwyciêstwem obu stron jak i obopóln¹ pora¿k¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.