Index sienkiewicz ogniemimieczem Sienkiewicz Henryk Listy z podróży do Ameryki Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem abc.com.pl 9 Sacha ZaÂświaty i krainy mityczne imiona Zjawa Rook ch30 (3) 19 ps (4) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Przez chwilê cicho by³, a potempowiada innym ju¿ g³osem: „Maryœko moja, odpuœæ ty mi moje s³owa, bo widzê, ¿emciê ukrzywdzi³.” To rzek³szy rykn¹³ wielkim g³osem, i nu¿ j¹ po nogach ca³owaæ, aona mu w p³aczu wtórowa³a.Wiêc czu³, ¿e takiej kobiety nie wart.Ale ta zgoda47nied³ugo trwa³a.Smutek j¹trz¹cy siê jako rana zacz¹³ ich zaraz j¹trzyæ jedno przeciwdrugiemu.Gdy Rzepa przychodzi³ do cha³upy, czy to pijany, czy trzeŸwy, nie mówi³do ¿ony ani s³owa, ale siada³ na skrzynce i patrza³ wilkiem w ziemiê.Tak siadywa³ poca³ych godzinach jak skamienia³y.Kobieta krêci³a siê po.izbie, pracowa³a jak idawniej, ale tak¿e milcza³a.PóŸniej, gdy jedno i chcia³o odezwaæ siê do drugiego, ju¿im by³o jakoœ i niesporo.¯yli wiêc niby w wielkiej urazie, a w cha³upie grobowepanowa³o milczenie.O czym¿e i mieli mówiæ, kiedy wiedzieli oboje, ¿e ju¿ nie ma¿adnej rady i ¿e dola ich ju¿ siê skoñczy³a.Po kilku dniach poczê³y ch³opu z³e jakieœmyœli przychodziæ do g³owy.Poszed³ by³o do spowiedzi do ksiêdza Czy¿yka, ksi¹dznie da³ mu rozgrzeszenia i kaza³ przyjœæ nazajutrz, ale nazajutrz Rzepa, zamiast dokoœcio³a, poszed³ do karczmy.Ludzie s³yszeli, jak po pijanemu mówi³, ¿e kiedy muPan Bóg nie chce pomóc, to on duszê diab³u zaprzeda, i poczêli siê go wystrzegaæ.Nad cha³up¹ zawis³a jakoby kl¹twa.Ludzie rozpuœcili jêzyki jak dziadowskie bicze imówili, ¿e wójt z pisarzem dobrze robi¹, bo taki zbereŸnik œci¹gnie tylko pomstê bo¿¹na ca³¹ Barani¹ G³owê.A i na Rzepow¹ poczê³y kumoszki niestworzone rzeczywygadywaæ.Zdarzy³o siê, ¿e u Rzepów wysch³a studnia.Rzepow¹ wiêc posz³a po wodê przedkarczmê, a po drodze s³ysza³a, jak ch³opaki-mówili miêdzy sob¹: „Idzie ¿o³nierka!” Ainny ch³opak powiada: „Nie ¿o³nierka to, ale diab³owa!” Kobieta nie rzek³szy s³owaposz³a dalej, ale widzia³a, jak siê prze¿egnali.Nabra³a wody w konewkê i do domu.Atu przed karczm¹ stoi Szmul.Gdy ujrza³ Rzepow¹, wydoby³ zaraz z gêby porcelanow¹fajkê, co mu na brodzie wisia³a, i zawo³a³:- Rzepowa!Rzepow¹ zatrzyma³a siê i pyta:- Czego chcecie?A on:- Byliœcie u s¹du w gminie?- By³am!- Byliœcie u ksiêdza?- By³am!- Byliœcie we dworze?- By³am!- Byliœcie w powiecie?- By³am!- I nie wskóraliœcie nic?Rzepowa tylko westchnê³a, a Szmul znowu:- Ny, jacy wy œcie g³upi, to ju¿ w ca³ej Baraniej G³owie nikogo g³upszego nie ma!A wam po co tam by³o iœæ?48- A gdzie¿ mia³am iœæ? - rzecze kobieta.- Gdzie? - odpar³ ¯yd - a na czym ugoda stoi? na papierze; nie ma papieru, nie mai ugody; podrzeæ papier, i basta!- O moiœcie wy! - rzecze Rzepow¹ - ¿eby ja mia³a ten papier, dawno bym ja gopodar³a.- Ba! a to nie wiecie, ¿e papier u pisarza? No.ja wiem, co wy, Rzepowa, du¿o uniego mo¿ecie wskóraæ; on sam mi mówi³: niech Rzepow¹, powiada, przyjdzie i mniepoprosi, a ja, powiada, papier podrê, i basta!Rzepowa nie odrzek³a nic, tylko chwyci³a konewkê za ucho i posz³a w stronêmurowañca, a tymczasem œciemni³o siê na dworze.Rozdzia³ XISKOÑCZONA NIEDOLANa niebie zaszed³ ju¿ Wóz, a wesz³y Kurki, gdy drzwi skrzypnê³y w chacieRzepów i Rzepowa wesz³a cicho do izby.Wszed³szy stanê³a jak wryta, bospodziewa³a siê, ¿e Rzepa jak zwykle bêdzie spa³ w karczmie; tymczasem Rzepasiedzia³ na skrzynce pod œcian¹ z piêœciami wspartymi o kolana i patrzy³ w ziemiê.Na kominie dogasa³y wêgle.- Gdzieœ by³a? - spyta³ ponuro Rzepa.Zamiast odpowiedzieæ, ona pad³a na ziemiêi le¿¹c przy jego nogach ze szlochaniem i p³aczem wielkim zaczê³a wo³aæ:- Wawrzon! Wawrzon! dla ciebie to ja, dla ciebie! na sromotê siê poda³am.Oszuka³ mnie, a potem zwymyœla³ i wypêdzi³.Wawrzon! ulituj ¿e siê choæ ty nademn¹: mój serdeczny! Wawrzon! Wawrzon! Rzepa wydoby³ zza skrzynki siekierê.- Nie - mówi³ spokojnym g³osem - ju¿ tobie przysz³o na koniec, niebogo! Ju¿ ty siêpo¿egnaj z tym œwiatem, bo go nie bêdziesz widzieæ.Ju¿ ty nie bêdziesz, niebogo, wcha³upie siedzia³a, ino bêdziesz na cmentarzu le¿a³a.ju¿ ty.Dopiero ona spojrza³a na niego z przera¿eniem.- Có¿e ty chcesz mnie zamordowaæ? A on:- No, Maryœko; nie traæ po pró¿nicy czasu; prze¿egnaj siê, a potem bêdzie koniec:nawet nie poczujesz, niebogo.- Wawrzon, i ty naprawdê?.- Po³Ã³¿ g³owê na skrzyni.- Wawrzon!- Po³Ã³¿ g³owê na skrzyni! - wo³a³ ju¿ z pian¹ na ustach.- O! dla Boga! ratunku! ludzie! ratun.Rozleg³o siê g³uche uderzenie, potem, jêk i49stuk g³owy o pod³ogê; potem drugie uderzenie, s³abszy jêk; potem trzecie uderzenie,czwarte, pi¹te, szóste.Na pod³ogê lun¹³ strumieñ krwi, wêgle na kominie przygas³y.Drganie przesz³o Rzepow¹ od stóp do g³owy, potem trup jej wyprê¿y³ siê nagle ipozosta³ nieruchomy.Wkrótce potem szeroka krwawa ³una rozdar³a ciemnoœci: pali³y siê zabudowaniadworskie.EPILOGA teraz powiem wam coœ na ucho, czytelnicy: Rzepy nie byliby wziêli do wojska.Taka ugoda, jak¹ spisano w karczmie, nie by³a wystarczaj¹c¹.Ale widzicie, ch³opi siêna takich rzeczach nie znaj¹, inteligencja, dziêki neutralnoœci, tak¿e niewiele, wiêc.wiêc pan Zo³zikiewicz, który trochê wiedzia³ o tym, liczy³, ¿e w ka¿dym razie sprawasiê przewlecze, a strach rzuci kobietê w jego ramiona.I nie przeliczy³ siê ten wielki cz³owiek.Spytacie, co siê z nim sta³o? Có¿ siê mia³o staæ? Rzepa, podpaliwszy zabudowaniadworskie, poszed³ by³o szukaæ z kolei zemsty i na nim; ale ¿e na okrzyk: „gore!”,zbudzi³a siê ju¿ ca³a wieœ, wiêc Zo³zikiewicz ocala³.I oto piastuje dalej urz¹d pisarza w Baraniej G³owie, ale teraz ma nadziejê, ¿ezostanie wybrany sêdzi¹.Skoñczy³ w³aœnie czytaæ Barbar¹ Ubryk i spodziewa siêtak¿e, ¿e panna Jadwiga uœciœnie mu lada dzieñ rêkê pod sto³em.Czy te nadzieje sêdziostwa i uœcisku siê sprawdz¹, przysz³oœæ oka¿e [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||