Index Pod redakcjš Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (13) Kurcz Ida Pamięć, uczenie się, język (13) George Orwell Folwark zwierzęcy (13) rok 2026 10 13 abc.com.pl 5 36 (28) wiedza i zycie2 Andrzej Sapkowski Pani Jeziora Jonathan Carroll Czarny koktail i inne opowiadania 81538 1 |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Wyszedł z furgonetki za Banichim, z komputerem w ręku,domyślając się ze stylu tego miejsca, że jeśli personel zechce dostarczyćgościom rozrywki, to podczas jego wizyty mogą się tu nawet odbyć jakieśoficjalne polowania.Banichi i Jago na pewno chętnie wzięliby w nich udział.Onnie - przedzieranie się przez zakurzone chwasty, nabawianie się oparzeńsłonecznych i patrzenie na własną kolację przez muszkę strzelby nie było jegoulubionym sportem.Bał się o komputer, który mógł mu zawilgnąć w kłębiącej sięwokół nich zimnej mgle, wciąganej pod portyk przez przeciąg.Bardzo chętnieskończyłby już to powitanie i schroniłby się przed deszczem. - Paidhi - powiedział Banichi i położył mu ciężką dłoń naramieniu.- Bren Cameron, pozostający w bliskim związku patronackim z Tabini -aijim, we własnej osobie, przywitajcie go serdecznie.- Była to zwykłaformalność.Bren skłonił się, mruknął w odpowiedzi na grzeczności personelu:"Honor i dzięki", podczas gdy Jago zatrzasnęła drzwiczki furgonetki i odprawiłakierowcę.Samochód odjechał zgrzytliwie w burzę i jakimś sposobem cały komitetpowitalny stopniowo zaczął się posuwać po kocich łbach w kierunku głównychdrzwi, pytając o zdrowie i samopoczucie aijiego."Dzięki Bogu" - pomyślał Bren.Kiedy obejrzał się, odpowiadając na jakieś pytanie, zauważył na wybrukowanymdziedzińcu starożytną armatę spowitą w zasłonę deszczu; kiedy zaś spojrzał przedsiebie, jego wzrok napotkał złociste, przytłumione światło wylewające się przezdrzwi wraz z falą cieplejszego powietrza. Podłoga holu była wyłożona kamiennymi płytami, a drewnianąkonstrukcję ścian wypełniał tynk.Chorągwie zwisające z poczerniałych zestarości krokwi same musiały mieć setki lat - ich kolory spłowiały, a zawiłych,wężowych znaków zdobiącego je starożytnego pisma paidhi z całą pewnością nieznał.Rozpoznał barwy Tabiniego, a na środkowej chorągwi widniało jego osobistegodło: baji na czerwonym kole w niebieskim polu.Na wszystkich ścianach wisiałoręż: miecze i broń, której nazw nie znał, ale widział ją też w domku w Taiben,wiszącą przy podobnych skórach, plamistych i cieniowanych, przybitych do ścianlub przerzuconych przez fotele, których kształt nie miał nic wspólnego zwzornictwem ludzi. Banichi znów chwycił go za ramię i przedstawił kolejnymosobom, tym razem dwóm służącym płci męskiej, co wymagało następnej kolejkiukłonów. - Zaprowadzą cię do twoich apartamentów - rzekł Banichi.-Zostaną ci przydzieleni. Już zapomniał ich imion.Ale, już miał na końcu języka, coz Alginim i Tano jadącym z lotniska? Po co mi ktoś inny? - Przepraszam - powiedział z pełnym zakłopotania ukłonem.-Nie zapamiętałem imion. Paidhi był dyplomatą, paidhi nie pozwalał sobie na takierozluźnienie uwagi, nawet jeśli chodziło o imiona służących.Jeszcze nie był wpełni skupiony, zadawał sobie pytanie, czy Banichi albo Jago znają tychsłużących, albo jak mogą im ufać? Oni jednak złożyli ukłon i cierpliwie oraz uprzejmiejeszcze raz się prcedstawili: Maigi i Djinana, zaszczyceni służbą dla niego. Okropny początek - atevi starają się być dla niegouprzejmi.Wpychano go do miejsc, których nie znał, w kulturze i tak jużwystarczająco dziwnej, i Bren był tym wszystkim przytłoczony. - Idź z nimi - rzekł łagodnie Banichi i dodał coś w jednymz regionalnych dialektów, na co służący skinęli głowami i ukłonili się,przyglądając się mu z twarzami równie pozbawionymi wyrazu, jak twarze Banichiegoi Jago. - Nand' paidhi - odezwał się jeden z nich.Maigi.Musinauczyć się ich rozpoznawać [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||