Index SANKTUS (3) Sfinks Podręcznik PHP (2) Lampart poluje w ciemnoÂści CH25 (12) Sandemo Margit Saga O Ludziach Lodu rozdzial 12 (8) Gabriela Zapolska Sezonowa miłoÂść chip 1 Card Orson Scott Planeta spisek |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] . W miarę jak oglądał, kpiący uśmieszek powoli znikał mu ztwarzy.Zaczynał kojarzyć poszczególne ujęcia, identyfikować osoby i miejsca, awraz z tym procesem niedowierzanie zaczęło ustępować przerażeniu.Wpił palce wporęcz fotela i zagryzł wargi; cały skurczony, patrzył z coraz większymnapięciem.Kiedy zaczął jęczeć, wyłączyłem magnetowid.Więcej mógłby niewytrzymać.Dyszał ciężko, nadal wpatrzony w ciemny ekran.Wyglądał na bliskiegoobłędu. - Zastanawiasz się teraz pewnie, skąd ta taśma i skąd naniej te sceny, przecież nikt w twojej rodzinie nie miał kamery ani nawet aparatufotograficznego - ciągnąłem, chcąc go ostatecznie pogrążyć.- W końcu ktoś mógłje zrobić z ukrycia, ale po co? Kogo może obchodzić jakiś niewydarzony szczeniakz wielodzietnej rodziny, chłopak i zupełnie przeciętny uczeń, później śmiesznystudent i oryginał? Doskonale wiesz, że to zupełnie nieprawdopodobne, ba, wręczniemożliwe, chyba, że dla tego kogoś czas i przestrzeń nie stanowią problemu.tak jak dla nas. - Kim jesteś? - wychrypiał. - Nikim specjalnym, urzędnikiem, a właściwie kimś w rodzajuagenta werbunkowego. Przerwałem i spojrzałem na Kobylarza - wciąż zdawał się nierozumieć, do czego zmierzam. - Sprawa jest prosta - podjąłem.- Proponuję ci udział wnaszym spisku.W jakimś sensie twoja książka ma rację - świat to wypadkowatoczonych od wieków gier i kontr - gier, inicjowanych to przez nas, to przeztamtych.A ja chcę, abyś grał po naszej stronie. Kobylarz, cały czas pochylony, podniósł nagle głowę.Zobaczyłem jego szyderczy wzrok i wykrzywione drwiąco usta. - Ja?! Takie zero? - Każdy przedmiot w grze jest zerem, chyba że awansuje doroli podmiotu.Dlaczego akurat ty? - ponieważ byle prostaczek wzięty z ulicy niejest zdolny do bycia podmiotem, do tego trzeba ludzi z realną osobowością.Prostaczkowie wolą kontemplacyjne zbydlęcenie. - Przedmiot wobec podmiotu.a wobec czynnikównadrzędnych? - spytał, jakby wreszcie zaczynał myśleć. Sapnąłem ciężko. - Oczywiście, że przedmiotem, działamy w hierarchii.Niemogę ci przecież ofiarować stanowiska Wielkiego Szefa! Ale można awansować, jakwszędzie. Podszedł do okna i dłuższą chwilę wyglądał na zewnątrz, naciemne zaśmiecone podwórko, otoczone murami starej kamienicy.Wśród śmiecigrzebało się kilka gołębi.Przebiegł jakiś zbłąkany pies i chmara ptaków uniosłasię do góry. - To by było tak - mówił powoli, wciąż odwrócony do mnietyłem - jakbyś ofiarował więźniowi kacetu stanowisko kapo, z nieśmiałą sugestią,że z czasem może zostanie esesmanem.O niczym innym przez całe życie niemarzyłem! - dodał gorzko. Odwrócił się od okna i stanął wyprostowany, patrząc miprosto w twarz.Oczy miał twarde i zdecydowane. - Nie! Nie próbowałem mu przeszkadzać, kiedy wychodził.Czas jakiśbezmyślnie bawiłem się piórem, potem coś bezwiednie wystukałem jednym palcem namaszynie.Nie czułem się przegrany - jedno rozdanie nigdy nie przesądza okońcowym wyniku gry.Jednak byłem nieco zawiedziony, przywykłem już dobłyskotliwych zwycięstw, w pierwszym starciu.Opór Kobylarza trochę mnie zdziwiłi zaskoczył, sądziłem, że pójdzie znacznie łatwiej.Ten jest naprawdę wartswojej ceny - podsumowałem rzecz filozoficznie.I prawdopodobnie ma tegoświadomość. Chciałem już przejść nad sprawą do porządku dziennego izająć się czymś innym, kiedy wzrok mój padł na wystukany na maszynie tekst: "Ja,Kobylarz, oświadczam, co następuje." Brzmiało to jak początek staroświeckiegocyrografu.Ze złością wyszarpnąłem kartkę i zmiętą rzuciłem w kąt.Do Diabła! -zakląłem.- On tu m u s i przyjść.Jonaszu K., czy ma pan inne wyjście? powrót [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||