Index
czesc 01 rozdzial 01
czesc 04 rozdzial 04
czesc 02 rozdzial 03 (3)
rozdzial 07 (91)
rozdzial 02 (20)
rozdzial 09 (214)
rozdzial 01 (289)
rozdzial 17 (56)
rozdzial 12 (52)
rozdzial 03 (108)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • edytagallery.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Nie chciałem, żeby mnie odkrył w tej poniżającej pozycji, wstałem więc i powiedziałem:      - Dzień dobry, Dik.Pamiętasz mnie?      Poszarzał, zbladł i omal nie uciekł.W końcu wyjąkał:      - Oczywiście, panie.Jak mógłbym zapomnieć?      - Sądzę, że po tak drugim czasie byłoby to całkiem możliwe.      - Nigdy, lordzie Corwinie - zapewnił mnie.      - Przybyłem tu raczej nieoficjalnie i w niezbyt przyjaznych zamiarach - powiedziałem mu.- Jeśli Eryk rozzłości się na wieść, że mnie widziałeś, to przekaż mu, proszę, że korzystam po prostu ze swoich praw i że niebawem sam mnie zobaczy.      - Zrobię, co pan każe - ukłonił się.      - Siądź ze mną na chwilę, przyjacielu, a powiem ci coś jeszcze.Był czas - zacząłem, patrząc w jego sędziwe oblicze - że uważano mnie za zmarłego i bezpowrotnie straconego.Ponieważ jednak wciąż żyję i jestem w pełni władz fizycznych i umysłowych, obawiam się, że muszę zakwestionować pretensje Eryka do tronu.Nie jest ani pierworodnym synem, ani nie może liczyć na powszechne poparcie, gdyby zjawił się inny kandydat.Z tych to oraz innych, głównie osobistych względów mam zamiar wystąpić przeciwko niemu.Nie wiem jeszcze, jak i kiedy, ale, na Boga!, najwyższy czas, żeby ktoś to zrobił! Powtórz mu to.Jeśli chce mnie poszukać, niech wie,że mieszkam pośród Cieni, lecz innych niż poprzednio.Może się domyśli, co przez to rozumiem.Nie pójdzie mu ze mną łatwo, bo będę się strzegł co najmniej tak, jak on tutaj.Ma we mnie wroga na śmierć i życie i nie spocznę, póki jeden z nas nie zginie.Co ty na to, stary sługo?      Uniósł moją rękę do ust i pocałował.      - Bądź pozdrowiony, lordzie Corwinie - powiedział i otarł łzę z oka.      W tym momencie skrzypnęły drzwi.Wszedł Eryk.      - Witaj - powiedziałem wstając, tonem najmniej przyjemnym z możliwych.- Nie spodziewałem się spotkać cię w tak wczesnym stadium rozgrywki.Jak się mają rzeczy w Amberze?      Oczy mu się rozszerzyły ze zdumienia, lecz odpowiedział mi głosem nabrzmiałym sarkazmem:      - Rzeczy się mają dobrze, Corwinie.Gorzej, jeśli chodzi o inne sprawy.      - Szkoda - odparłem.- A jak moglibyśmy temu zaradzić?      - Znam sposób - rzekł i łypnął na Dika, który natychmiast wyszedł i zamknął za sobą drzwi.      Eryk sięgnął do miecza.      - Chcesz zdobyć tron - oświadczył.      - Czyż nie chcemy tego wszyscy?      - Zapewne - przyznał z westchnieniem.- To prawda, że każdy z nas ma głowę zaprzątniętą jedną myślą.Nie wiem, co za siłą pcha nas do walki o tę śmieszną pozycję.Ale musisz pamiętać, że już dwukrotnie cię pokonałem, za drugim razem wielkodusznie darowując ci życie na Cieniu-Ziemi.      - Nie było to znowu takie wielkoduszne.Zostawiłeś mnie na śmierć podczas Wielkiej Zarazy.A za pierwszym razem, jak sobie przypominam, skończyło się remisem.      - A więc musimy to teraz rozstrzygnąć, Corwinie - oznajmił.- Jestem od ciebie starszy i lepszy.Jeśli chcesz zmierzyć się ze mną, z przyjemnością stawię ci czoło, Zabij mnie i tron jest twój.Spróbuj.Nie sądzę jednak, żeby ci się udało.Wolałbym też od razu odeprzeć twoje pretensje.Nacieraj.Zobaczymy, czego się nauczyłeś na Cieniu-Ziemi.      Obaj mieliśmy już miecze w garści.Wyszedłem zza biurka.      - Ależ ty masz niebywałą czelność! - powiedziałem.- Dlaczego niby masz być lepszy od nas i bardziej predestynowany do rządzenia?      - Bo to ja zająłem tron - odpowiedział.- Spróbuj mi go odebrać.      Spróbowałem.Zacząłem od cięcia w glowę, które sparował, ja zaś odpowiedziałem na jego pchnięcie w serce cięciem w nadgarstek.Obronił się i pchnął między nas stołek, który odrzuciłem kopniakiem, mając nadzieję, że rąbnę go w twarz, ale nie trafiłem.Odparłem jego natarcie, a on moje.Walczyliśmy zaciekle bez większego skutku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.