Index Roland Topor Chimeryczny lokator Roland Topor Nowo przybyły 714 03 (5) rozdzial 08 (203) 10 (528) Nastanie nocy (6) abc.com.pl 6 imiona Strugaccy Arkadij i Borys Miliard lat przed koncem swiata Frankl Viktor E. Psychoterapia dla każdego (5) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Może jestem przewrażliwiony.Żeby jakoś zareagować, sprawdzamgodzinę na swoim nagim przegubie, jakbymmiał umówione spotkanie.Okazuję zniecierpliwienie.Nerwowo bębnię palcami po stole.Znów zerkam na przegub.Przecież ustaliliśmy,że się tutaj spotkamy przed powrotem dokomendy głównej.Trudno, sam skończę tenraport.Gdzieś tam biedne dziewczyny zarabiająna życie, całymi nocami sprzedając butyturystom, a tu kilku wybrańców wije się w rytmzwyrodniałej, dekadenckiej i pornograficznejmuzyki! Każę zamknąć ten ich pieprzony lokal!Mniejsza o widzów spragnionych niezdrowychsensacji.Zamiast jak zwierzęta ulegać plugawymchuciom, niech się lepiej zabiorą z powrotem zabudowanie socjalizmu! W tym momencie muszę rzeczywiście wyglądaćna policjanta.Trwożliwe spojrzeniauważnie obserwują moją twarz buldoga.Ci ludzie obawiają się mojego gniewu.Drżąo swoje rodziny, pracę, wolność.Niech drżą!Mają w tym wprawę.To im świetnie zrobi! Nazdrowie! Wystarczyłoby, żeby się zachowywalirozsądniej, trzymali w karbach swoje złe skłonnościalbo niechby poszli na całość, ale z większąprzebiegłością i obłudą.Nie żal mi ich ani trochę. Nie, Suzanne, nie wstawiaj się za nimi.Twojemotywacje mogą okazać się mniej szlachetne,niż się z pozoru wydają.Dyskretnie cię obserwujęi widzę, jak się wyginasz się i podrygujesz.Muzyka porusza twoje ciało, rozbudza zmysły.Prostujesz się prowokująco, bardziej wyuzdananiż tamta naga dziewczyna na barze.Chceszjej odebrać tych mężczyzn.Musisz ich mieć.Potrzebujesz ich pożądania.Marzysz o ichnasieniu.Zachowujesz się jak samolubna dziwka,za nic mając moją godność, lekceważąc elementarnepoczucie przyzwoitości.Zaplanowałaś to,chcesz, żebym stracił twarz.Ty zdziro! Dopięłaś swego, zwróciłaś na siebie uwagę!Otacza nas krąg wielbicieli.Rozpoznaję wśródnich plugawego gościa z naszego hotelowegopokoju, tego samego, który tak się tobie podobał,Suzanne, ale który interesował się wyłączniemną albo raczej moimi pieniędzmi.Czy to po to,by go odnaleźć, zaciągnęłaś mnie do tego piekła?Rzygać mi się chce. Jak Suzanne mogła zbzikować na punkcietakiego łachmyty? Zgoda, ja też nie jestemolśniewający, ale dopóki mam Suzanne, jestem kimś. A ten tu czym się może pochwalić? Gdzie maswoją Suzanne? Może w bucie? Na myśl o tymogarnia mnie pusty śmiech.Suzanne? Dlaczegonie Gilberta? Michalina albo Noemi? Uważnieprzyglądam się jego lewej, a następnie prawejstopie.Obie są niskiego stanu.Tylko tyle da sięo nich powiedzieć, dopóki tkwią w butach.Lubisz jego buty, Suzanne? Podnieca cię obuwietwego ukochanego? Sznurówki przyjemniełaskoczą ci śluzówkę? A te zasrane podeszwy,czy budzą w tobie pożądanie? Za twoją miłość! Koniec tańca! Suzanne, jak suka podczascieczki, pełznie w kierunku pana, któregosobie wybrała.Jej zwilgotniałe gruczoły wydzielająostry zapach rui.Oto cała ty, Suzanne,sprowadzona do swojej podstawowej funkcji:zwykłej dziurawej skarpety.Moja prawa stopa,ten kawał ścierwa, więcej jest warta niż ty,Suzanne, ty, szczęśliwa niewolnico, przyzwalającana gwałt, ślepa, głucha, niema, skupionawyłącznie na wyczekiwanym doznaniu, odrażającymdoznaniu, zatracająca się w nim, bezsłuchu, węchu i wzroku, ale z otwartym gościnniebrzuchem i uwłosieniem, wrażliwymi niczym czułki.Brzydzę się tobą! Mężczyzna gapi się na nią z porozumiewawczymkrzywym uśmieszkiem.Nie mogę znieśćtej jego pyszałkowatości.Rzucam się na niego,skaczę z pazurami do oczu, gryzę w ucho, popycham,tłukę, gdzie popadnie, depczę.Próbująmnie powstrzymać, głównie Suzanne.Zdrajczynitak się ustawia, że tracę równowagę i padam naobmierzłe ciało jej kochanka [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||