Index
Gray John MężczyŸni z Marsa, kobiety z Wenus
John Gray Mezczyzni sa z Marsa a kobiety z Wenus (2)
John Gray Mezczyzni sa z Marsa a kobiety z Wenus
Gray John MężczyŸni sš z Marsa a kobiety z Wenus
141 05 (9)
Book 6, Chapter 5
Pod redakcją Adama Bilikiewicza Psychiatria (podręcznik dla studentów medycyny)
Flagg Fennie Smazone zielone pomidory (3)
07 (60)
www nie com pl 1
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czas-shinobi.keep.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Co robimy?- Marty - powiedzia³em.- Gina odesz³a.- Odesz³a? Masz na myœli, ¿e ciê opuœci³a?- Tak.- A co z dzieckiem?- Zabra³a Pata ze sob¹.- Ma kogoœ?- Nic z tych rzeczy.Chodzi³o o mnie.Zrobi³em coœ g³upiego.Marty zachichota³ mi do ucha.- Harry, ty stary zbereŸniku.To ktoœ, kogo znam?- Bojê siê, Marty.Obawiam siê, ¿e odesz³a na dobre.- Nie przejmuj siê, Harry.W najgorszym przypadku mo¿e ci zabraæ po³owê tego, co posiadasz.W tej kwestii siê myli³.Gina ju¿ teraz zabra³a ze sob¹ wszystko, czego kiedykolwiek pragn¹³em.Nic mi nie zostawi³a. Rozdzia³ 8Barry Twist pracowa³ w zarz¹dzie stacji.W ci¹gu ostatniego roku by³em u niego raz na kolacji i on wpad³ do mnie raz na kolacjê.Jednak bior¹c pod uwagê to, w jakim funkcjonowaliœmy uk³adzie, trudno nas by³o uznaæ za przyjació³.Nie mog³em mu na przyk³ad opowiedzieæ o Ginie.Mia³em wra¿enie, ¿e wielu ludzi znam w³aœnie w ten sposób.Barry by³ pierwszym facetem z telewizji, który zaprosi³ Marty’ego i mnie na lunch, kiedy pracowaliœmy w radiu.Jego zdaniem nasz program nadawa³ siê do telewizji i jemu, bardziej ni¿ komukolwiek innemu, zawdziêczaliœmy, ¿e siê tam znaleŸliœmy.W trakcie naszego pierwszego lunchu Barry bez przerwy siê uœmiecha³, uœmiecha³ siê tak, jakby by³o dla niego zaszczytem zamieszkiwanie na tej samej planecie co Marty i ja.Teraz jednak siê nie uœmiecha³.- Nie jesteœcie ju¿ par¹ dzieciaków trzepi¹cych jêzorem w radiu - oœwiadczy³.- Obowi¹zuj¹ nas twarde regu³y gry.- W tym, co mówi³, pe³no by³o aluzji do „twardych regu³ gry”, tak jakby praca w telewizji nie ró¿ni³a siê zbytnio od dowodzenia tajn¹ jednostk¹ SAS w South Armagh.- Dostaliœmy dziewiêæset telefonów ze skargami na wulgarny jêzyk.Nie mia³em zamiaru po³o¿yæ siê i umrzeæ tylko dlatego, ¿e Barry by³ naszym redaktorem naczelnym.- Spontaniczna telewizja, Barry.Za to w³aœnie mu p³acisz.W tego rodzaju programie nie jest wa¿ne to, co mówi¹ goœcie.Wa¿ne jest, co robi¹.- Nie p³acimy mu za to, ¿eby atakowa³ goœci.Barry uœmiechn¹³ siê zjadliwie i wskaza³ le¿¹ce na swoim biurku gazety.- Pierwsza strona „Mirror i Sun” - powiedzia³em, bior¹c do rêki ca³y plik.- Dwukolumnowy artyku³ na pierwszej stronie „Telegraph”.Sympatyczne kolorowe zdjêcie na trzeciej stronie „Timesa”.- To nie jest dobry rodzaj prasy - stwierdzi³ Barry.- Wiesz o tym.Powtarzam jeszcze raz: to nie jest radio.Nie s³ucha ju¿ was wy³¹cznie kilku œwirów ze swoimi kotami.I nie jesteœmy jak¹œ ma³¹ satelitarn¹ stacj¹, która zrobi wszystko, ¿eby zyskaæ paru dodatkowych widzów.Mamy reklamodawców, instancje nadzorcze, stowarzyszenia widzów, mamy naszego zwierzchnika.I uwierz mi na s³owo, Harry: wszyscy oni s¹ cholernie wkurzeni.Od³o¿y³em gazety na biurko.Palce mia³em czarne od drukarskiej farby.Tak nonszalancko, jak tylko mog³em, potar³em d³onie, ale farba nie chcia³a zejœæ.- Pozwól, ¿e ci powiem, co siê teraz stanie, Barry - odpar³em.- Wszyscy bêd¹ wyzywaæ Marty’ego od najgorszych, a w przysz³ym tygodniu zyskamy wiêksz¹ ogl¹dalnoœæ ni¿ kiedykolwiek.Oto, co siê stanie.Ludzie bêd¹ opowiadaæ o wczorajszym programie przez d³ugie lata.to te¿ jest pewne jak w banku.Barry Twist potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Przebra³a siê miarka.Nie chodzi tylko o Marty’ego.Szef te¿ jest wyzywany od najgorszych i to zdecydowanie mu siê nie podoba.W ci¹gu ostatnich dwunastu miesiêcy w Marty Mann Show wyst¹pili goœcie, którzy byli pijani, którzy obra¿ali publicznoœæ i którzy chcieli siê rozebraæ.Ale wczoraj po raz pierwszy mieliœmy goœcia, który zosta³ pobity.To siê musi skoñczyæ.Nie mo¿emy nadawaæ na ¿ywo programu, który prowadzi niezrównowa¿ony emocjonalnie prezenter.- Co proponujesz?- Koniec z programami na ¿ywo, Harry.Nagrywajcie program po po³udniu w dniu, kiedy pójdzie na antenê.W ten sposób, jeœli Marty zaatakuje kogoœ - albo zat³ucze go na œmieræ, ¿eby daæ mu odczuæ swoj¹ wy¿szoœæ - bêdziemy mogli to wyci¹æ.- Z poœlizgiem? Chcesz, ¿ebyœmy nadawali z poœlizgiem? Marty nigdy siê na to nie zgodzi.- Twoja w tym g³owa, ¿eby siê zgodzi³, Harry.Jesteœ jego producentem.popracuj trochê nad nim.Nied³ugo chyba trzeba bêdzie odnowiæ twój kontrakt?Wiedzia³em, ¿e nie mog¹ wyrzuciæ Marty’ego.By³ na to zbyt mocny.Po raz pierwszy zrozumia³em, ¿e gra nie toczy³a siê o jego skórê.Toczy³a siê o moj¹.* * *Mimo wszystkich swoich zabaw w zabijanie i destrukcjê, Pat mia³ z³ote serce.Czêsto obejmowa³ i ca³owa³ ludzi, nawet zupe³nie obcych - widzia³em raz, jak œciska³ starego jegomoœcia, który zamiata³ nasz¹ ulicê - w sposób, który nie by³ dopuszczalny ani nawet m¹dry w naszym dzisiejszym parszywym œwiecie.Ale Pat wcale o tym nie wiedzia³ i nie dba³ o to.Mia³ cztery lata i wype³nia³a go mi³oœæ.Kiedy zobaczy³ mnie w drzwiach domu swojego drugiego dziadka, oszala³ z radoœci.Trzyma³ moj¹ twarz w d³oniach i ca³owa³ mnie w usta.- Tatusiu! Zostaniesz z nami? Zostaniesz z nami.zostaniesz z nami na wakacjach u dziadka Glenna?Odnalaz³em ich nastêpnego dnia po tym, jak wyjechali.To nie by³o trudne.Zadzwoni³em do kilku kole¿anek Giny ze studiów, tych, które pojawi³y siê na jej trzydziestych urodzinach, ale od lat z ¿adn¹ ju¿ blisko siê nie przyjaŸni³a.Pozwoli³a im znikn¹æ ze swojego ¿ycia, oszukuj¹c siê, ¿e mo¿e dostaæ wszystko, czego potrzebuje, ode mnie i od Pata.Na tym polega problem ze zwi¹zkami tak bliskimi jak nasze - kiedy siê rozpadaj¹, cz³owiek nie ma nikogo.Nie zajê³o mi du¿o czasu ustalenie, ¿e Gina tak rozpaczliwie potrzebowa³a jakiegokolwiek lokum, i¿ uda³a siê do swojego ojca, który aktualnie nie mia³ ¿adnej ¿ony.Glenn zajmowa³ ma³e mieszkanko dok³adnie na skraju planu miasta, poœród klubów golfowych i pasów zieleni, w okolicy, która, kiedy tam siê wprowadzi³, musia³a jego zdaniem wygl¹daæ trochê jak Woodstock.Zamiast jednak rzêpoliæ na gitarze z Bobem Dylanem i The Band, Glenn wsiada³ codziennie do podmiejskiego poci¹gu, który zawozi³ go do jego sklepu z gitarami przy Denmark Street.By³ w domu, kiedy zapuka³em do drzwi, i widz¹c, jak obejmujê w progu mojego syna, powita³ mnie z czymœ, co sprawia³o wra¿enie autentycznej serdecznoœci.- Harry, co u ciebie s³ychaæ, cz³owieku? Przykro mi, ¿e masz k³opoty.To, co pozosta³o z w³osów licz¹cego sobie ju¿ ponad piêædziesi¹t wiosen Glenna, by³o starannie ufryzowane i przypomina³o lekko wylinia³y czub wikinga [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.