Index
abc.com.pl 9
rozdzial 09 (206)
Weber Dav
03 (630)
cyrk
013 07 (3)
The Fellowship of a Ring
White Życie Jezusa
Zimmer Bradley Marion Mgly Avalonu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .- Skoro tylko przybêdzie Kasyks-Stra¿nik Mocy i pi¹ty Wojownik Nocy.- Pi¹ty Wojownik Nocy?- Zasta-No¿ownik.Jego przodek równie¿ zosta³ zabity, kiedy Isabel Gowdiezapali³a mózg szczuro³apa.Musi siê zemœciæ.- Kiedy oni przybêd¹? - spyta³ Stanley.- Za dwa albo trzy dni, najwy¿ej.- A sk¹d o tym bêdê wiedzia³?- Dowiesz siê.Obiecujê.Dowiesz siê na pewno.Stanley spojrza³ na Springer.£adna, m³odzieñcza i ³agodna jak m³ode zwierzê.Zjakiegoœ powodu, którego nie by³ w stanie zrozumieæ, ogarnê³o go przera¿aj¹ceuczucie strachu.ROZDZIA£ 6ZBUTWIA£E SZMATYKiedy o wpó³ do ósmej rano wrócili do mieszkania Stanleya, ju¿ z do³u s³yszelitelefon.Po drodze podwieŸli Gordona, a potem po¿yczyli jego samochód, abydostaæ siê na Langton Street.Stanley by³ zmuszony pozwoliæ Angie prowadziæ,chocia¿ nie mia³a jeszcze prawa jazdy.Nigdy nie prowadzi³ samochodu z rêczn¹skrzyni¹ biegów, a ju¿ szczególnie nie takiego trzês¹cego siê, zardzewia³ego,zaœmieconego grata jak montego Gordona.Ranek by³ ciemny i mglisty, i chocia¿ nie pada³o, opustosza³e ulice Fulham iChelsea b³yszcza³y od wilgoci.By³o tak potwornie zimno, ¿e Stanley trzyma³swoje d³onie g³êboko w kieszeniach.Dzwonek telefonu us³ysza³ ju¿, kiedy otwiera³ drzwi na dole.- Co zamierzasz zrobiæ? - zapyta³ Angie.- Jechaæ prosto na Herbert Gardens czyzostaæ na œniadaniu?- Nie odbierzesz telefonu? - spyta³a.- To na pewno pomy³ka.Odbieram ich dziesi¹tki.Najczêœciej, do Stephanii.Przypuszczam, ¿e to mieszkanie by³o wynajmowane przez najbardziej wziêt¹ dziwkêw Fulham.Nie martw siê, je¿eli to coœ wa¿nego, zadzwoni¹ póŸniej.Angie spojrza³a na zegarek.- W porz¹dku, napijê siê kawy.Nie przypuszczam, ¿eby Brenda i Sharon ju¿wsta³y.Zazwyczaj w soboty le¿¹ d³u¿ej.Weszli na górê i Stanley otworzy³ drzwi do mieszkania.Telefon dzwoni³nieustannie, ale Stanley nie od razu podniós³ s³uchawkê.Najpierw odsun¹³zas³ony, zapali³ œwiat³a i zdj¹³ p³aszcz.Dopiero potem odebra³ telefon.- Pani Thomson ju¿ tu nie mieszka, przykro mi - powiedzia³.Potem umilk³ is³ucha³, wyraz jego twarzy pocz¹tkowo nonszalancki stawa³ siê coraz bardziejpowa¿ny.- Eve? Co siê sta³o?Zakry³ d³oni¹ s³uchawkê i powiedzia³ do Angie:- To moja by³a.Dzwoni z San Francisco.Angie opad³a na wielka br¹zow¹ sofê i podwinê³a pod siebie nogi.Ze zmêczeniamia³a pod oczami fioletowe cienie.Rozwi¹za³a kokardê z w³osów i potrz¹snê³animi jak pudel.- Która godzina? - spyta³a Eve.- Próbowa³am dodzwoniæ siê wczeœniej, ale niktnie podnosi³ s³uchawki.- Jest za dwadzieœcia piêæ ósma rano.- Czy obudzi³am ciê?- Nie by³o mnie, dlatego nie mog³aœ siê dodzwoniæ.- Nie by³o ciê przez ca³¹ noc?- Eve, nie jesteœmy ju¿ ma³¿eñstwem.Mogê robiæ, co mi siê podoba.- Stanley, mój ojciec mia³ zawa³.Jest w ciê¿kim stanie.- Przykro mi, Eve.Gdzie siê znajduje?- Jest nadal w Napa, ale doktor Fishman mówi, ¿eby przenieœæ go do Polk Clinic wSan Francisco, kiedy bêdzie trochê silniejszy.- No có¿, przykro mi, Eve.Czy jest przytomny?- Mo¿e rozumie, co siê do niego mówi, ale sam jeszcze nie rozmawia.- No có¿, powiedz mu, ¿e strasznie mi przykro i ¿e jeœli jest coœ, co mogêzrobiæ.- W³aœnie dlatego dzwoniê, Stanley.Jest coœ, co móg³byœ zrobiæ.Stanley spojrza³ na Angie i strzeli³ oczami na znak, ¿e Ele nie przestajenadawaæ, jak to zwykle mia³a w zwyczaju.Angie uœmiechnê³a siê.- Stanley.Chcia³abym, ¿ebyœ na jakiœ czas zaj¹³ siê Leonem.- Co mam zrobiæ?- Chyba o niewiele proszê.Leon jest tak przejêty swoim dziadkiem.i tak muciebie brakuje.Myœlê po prostu, ¿e dobrze by mu zrobi³o, gdyby móg³ pobyæ ztob¹ w Londynie przez miesi¹c.Zapomnia³by trochê o tym wszystkim.I mo¿e byœcieznaleŸli wspólny jêzyk.Nie s¹dzisz, ¿e to wa¿ne? Ojciec i syn?- Nie o tym rozmawia³ twój adwokat z moim.Ostanim razem, kiedy omawiali tematodwiedzin, twój adwokat powiedzia³, ¿e wo³a³abyœ raczej, by Leon spêdza³weekendy z wilko³akiem ni¿ ze mn¹.- By³am wœciek³a, Stanley.Teraz ju¿ nie jestem.No, mo¿e nie a¿ tak, jak wtedy.- To znaczy, ¿e tym razem mnie potrzebujesz.- Zgadza siê, Stanley, potrzebujê ciê.Potrzebuje ciê Leon.Mo¿e ty tak¿epotrzebujesz Leona, chocia¿ nie potrzebujesz mnie.- Eve, jest bardzo wczeœnie, nie spa³em ca³¹ noc, a to wszystko staje siê corazbardziej skomplikowane.Co dok³adnie proponujesz?- Jutro wieczorem odwo¿ê Leona na lot o godzinie 6.25 Pan Am Clipper.Chcê,¿ebyœ odebra³ go z lotniska.Gdyby móg³ pobyæ w Londynie trzy tygodnie, bêdziewspaniale.Je¿eli bêdziesz móg³ go zatrzymaæ d³u¿ej, jeszcze lepiej.Stanley milcza³ przez chwilê.Nie zamierza³ jeszcze graæ w Kameralnej OrkiestrzeKensington przynajmniej przez nastêpny miesi¹c.To znaczy jeœli w ogóle jeszczebêdzie z kimkolwiek i cokolwiek gra³.Myœl, ¿e bêdzie musia³ otworzyæ futera³ odskrzypiec, przyprawia³a go o dreszcz.Kto wie, czy nie s¹ po¿arte przez robaki?Mo¿e obróci³y siê ju¿ w miêkki, cichy kurz? Albo mo¿e znalaz³by tam coœ jeszczegorszego.coœ nieskoñczenie bardziej ohydnego.Angie podesz³a do niego izajrza³a mu w oczy.- O co chodzi? - zapyta³a go.- Moja by³a chce, ¿eby mój syn zatrzyma³ siê u mnie w Londynie.- Czemu nie, pomogê ci.Mo¿e byæ zabawnie.- Stanley? Stanley? Jesteœ tam jeszcze? - odezwa³a siê Eve.- Tak, Eve, jestem tu.- I co? WeŸmiesz go? W koñcu to twoje cia³o i twoja krew.Stanley skin¹³ zmêczony.- Dobrze, Eve.Pakuj walizki i przysy³aj go tutaj.Jak powiedzia³aœ? 6.25Clipper z San Francisco?- PA 126.tylko, na mi³oœæ bosk¹, zapisz sobie dok³adnie godzinê.I zadzwoñ domnie, gdy przyleci.Najlepiej od razu z lotniska.- Za³atwione.- Stanley.- Tak, Eve?- Nic.Wiem, ¿e spada to na ciebie nagle i naprawdê jestem ci wdziêczna, ¿e siêzgadzasz, szczególnie po tym wszystkim, co siê sta³o.- Sta³o siê z twojego powodu, kochanie, nie z mojego.- Stanley, ja.- Ju¿ za póŸno, Eve.za póŸno na wszystko.¯ycz tylko wszystkiego najlepszegotwojemu staruszkowi ode mnie i powiedz twojej matce, ¿e cofam to, copowiedzia³em o jej przypalonych plackach.I powiedz Leonowi, ¿e go kocham.Od³o¿y³ s³uchawkê.Z jakiegoœ dziwnego powodu przypomnia³ sobie to, co Springerpowiedzia³a mu o nastêpnych dwóch Wojownikach Nocy."Dowiesz siê, kiedyprzybêd¹".- Nie wygl¹dasz na szczególnie zachwyconego jego przyjazdem - powiedzia³a Angie.- Nie wiem.Nie wiem, co myœleæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.