Index www nie com pl 1 Card Orson Scott Plomien Serca J.R.R. Tolkien 02 The Two Towers Vonda McIntyre Opiekun Snu parabola1 Pod redakcją Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (3) function.cpdf closepath stroke lex polonica 5 Krzywa Sweetmana ch4 (3) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] . - Dzięki.To co mam zrobić? Tylko szybko.- Będzieszpotrzebował źródła energii elektrycznej o napięciu dwustu woltów inatężeniu dwudziestu pięciu amperów.Czy twój generator jest w stanie dać takiprąd? - Tak.I co dalej'? - Musisz mieć miedziany sztyft, trochę szebrnego drutui sondę z materiału nieprzewodzącego, na przykład z drewna.Wszystko to musiszustawić w następujący. - Nie starczy mi czasu - przerwał Perceveral aleproszę mówić. Radio zatrzeszczało. - Haskell! - zawołał do mikrofonu Perceveral.Ale odbiornikmilczał.Perceveral usłyszał dochodzące z baraku radiowego odgłosy łamania itłuczenia, po czym w drzwiach baraku pojawił się robot. Nie miał lewej ręki i prawej komórki ocznej, ale mechanizmsamonaprawy zabezpieczył uszkodzone miejsca.Robot był teraz matowo czarny, awzdłuż piersi i po bokach miał rdzewiejące szramy. Perceveral spojrzał na niemal w całości złożony promiennik.Zaczął wkładać na miejsce ostatnie elementy. Robot szedł w jego kierunku. - Idź narąbać drewna - powiedział Perceveral tonem na tylezwyczajnym, na ile go było stać. Robot zatrzymał się, odwrócił, złapał za siekierę i ruszyłku drzwiom. Perceveral dopasował ostatnią część, nasunął osłonę izaczął przykręcać śruby. Robot upuścił siekierę i ponownie odwrócił się w stronęzwiadowcy, walcząc ze sprzecznymi rozkazami.Perceveral miał nadzieję, że może wwyniku tego konfliktu wewnętrznego nastąpi jakieś zwarcie obwodów, ale robotpodjął decyzję i rzucił się na niego. Perceveral uniósł promiennik i nacisnął spust.Błyskzatrzymał robota w pół kroku.Jego metalowa powłoka zaczęła z lekka świecićczerwonym blaskiem. I właśnie wtedy promiennik znowu odmówił posłuszeństwa. Perceveral zaklął, uniósł ciężką broń i rzucił nią w jedyneoko, jakie pozostało robotowi.Chybił tylko odrobinę i trafił w czoło. Ogłuszony uderzeniem robot wyciągnął rękę, usiłującpochwycić Perceverala, ten uchylił się jednak i wybiegł z baraku w stronęczarnego otworu tunelu.Wbiegając do środka spojrzał za siebie i dostrzegł, żerobot podąża za nim. Przeszedłszy kilkaset metrów tunelem Perceveral włączyłlatarkę i zaczekał na robota. Dokładnie opracował całą taktykę, kiedy tylko sięzorientował, że robot nie został zniszczony.Najpierw, co wydaje się oczywiste,pomyślał o ucieczce.Ale jego prześladowca; mogący wędrować dzień i noc bezprzerwy, łatwo by go dogonił. Nie mógł też się ukrywać, krążąc bez celu po labiryncietuneli.Musiałby bowiem zatrzymywać się, spać, jeść i pić.A robot niezatrzymywałby się z żadnego z tych powodów. Postawił więc wszystko na jedną kartę i przygotował wtunelach serię pułapek.Któraś z nich musi zadziałać.Był tego absolutniepewien. Ale nawet przekonując samego siebie, że tak musi być,Perceveral zadrżał na myśl o wypadkach, jakie robot nagromadził dla niego - omiesiącach z połamanymi rękami i żebrami, wybitymi kostkami, skaleczeniami,zacięciami, pokąsaniem, infekcjami i chorobami.A to wszystko robot powodowałbytak szybko, jak tylko było to możliwe, aby wrócić do normalnego trybu działania. Nie było mowy, żeby Perceveralowi udało się przeżyć teskumulowane przez robota wypadki.Jego pułapki koniecznie muszą zadziałać! Wkrótce usłyszał dudniące kroki robota.Po chwili maszynapojawiła się, dostrzegła go i zaczęła biec w jego stronę. Perceveral ruszył w głąb tunelu, po czym skręcił wprzecznicę.Robot podążał za nim, z wolna się zbliżając. Kiedy Perceveral dotarł do odległego wyjścia napowierzchnię, obejrzał się za siebie, oceniając pozycję robota.Następnieszarpnął za sznur, który ukrył za skałą. Sklepienie tunelu opadło, zrzucając na maszynę tony ziemi iskał. Gdyby robot zrobił jeszcze jeden krok, zostałby zasypany.Ale błyskawicznie oceniając sytuację zdążył zakręcić i rzucić się do tyłu.Spadło na niego trochę ziemi i drobnych kamyków, uderzając go.w głowę iramiona.Ale główne uderzenie go nie dosięgło [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||