Index
Pocišg Œmierci
Rzeka Âœmierci
ÂŒmiertelne sny
Card Orson Scott Planeta spisek
18 (409)
tyt09fi (2)
chip 5
173 11 (7)
Roland Topor Portret Suzanne (2)
abc.com.pl 9
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • minister.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .- No, chodŸmy ju¿.- Dok¹d mnie pan zabiera? - Powiedzia³em: idziemy! - Z³owró¿bnym gestem uniós³pistolet.- To lepiej niech mnie pan od razu zastrzeli.Bêdê ósma.- Jedziemy doCuneo.A potem jeszcze kawa³ek dalej.- W jego ochryp³ym g³osie zabrzmia³a nutaszczeroœci.- Ja nie wojujê z kobietami.W ci¹gu dwudziestu czterech godzinzostaniesz zwolniona.- W ci¹gu dwudziestu czterech godzin zostanê zabita.-Wziê³a swoj¹ torebkê.- Mogê przedtem pójœæ do ³azienki? Niedobrze mi.Jacobsonotworzy³ drzwi ³azienki i zajrza³ do œrodka.- Nie ma okien, nie ma telefonu.Zgoda.Mary wesz³a do ³azienki i zamknê³a za sob¹ drzwi.Z torebki wyjê³ao³Ã³wek, nabazgra³a kilka s³Ã³w na skrawku papieru, po³o¿y³a notatkê na pod³odzeza drzwiami i wróci³a do pokoju.Jacobson czeka³ na ni¹.W lewej rêce trzyma³jej torbê, w prawej pistolet, wepchniêty wraz z d³oni¹ g³êboko w kieszeñ kurtki.** ** ** Na pok³adzie "Chevaliera" Yonnie wrzuci³ ostatnie dokumenty ze sto³unakresowego do du¿ego nesesera.Wróci³ do salonu, po³o¿y³ teczkê na kanapie iprzeszed³ do kajut mieszkalnych.W swojej kabinie przez piêæ minut pracowiciepakowa³ rzeczy osobiste do brezentowej torby, po czym sprawdzi³ pozosta³ekabiny, szukaj¹c pieniêdzy lub kosztownoœci.Po³Ã³w by³ obfity.Wróci³ do swojejkabiny i schowa³ zdobycz do torby.Wyszed³ na korytarz.Na schodkachprowadz¹cych na pok³ad zatrzyma³ siê.Jego twarz powinna wyra¿aæ zdumienie istrach, lecz nic podobnego nie nast¹pi³o - Yonnie ju¿ dawno zatraci³ wszelkieludzkie cechy i odruchy.Czterech potê¿nie zbudowanych, uzbrojonych policjantówsiedzia³o wygodnie na kanapach w salonie.Sier¿ant trzyma³ na kolanach neseser,na nim d³oñ, a w niej rewolwer, wycelowany mniej wiêcej w serce Yonnie'ego.-Wybierasz siê gdzieœ, Yonnie? - zapyta³ mi³ym g³osem.Rozdzia³ 12 Ferrari znowumknê³o w ciemnoœciach.Harlow ani siê nie wlók³, ani te¿ nie zarzyna³ samochodu- podobnie jak podczas jazdy z Marsylii do Bandol, zdawa³o siê, ¿e nie mapowodów do poœpiechu.Obok niego siedzia³a pani Mac$alpine; na wyraŸne ¿yczenieHarlowa zapiê³a podwójne pasy bezpieczeñstwa.Rory wyci¹gn¹³ siê sennie natylnym siedzeniu.- Widzisz wiêc, ¿e to by³o ca³kiem proste - mówi³ Johnny.-Jacobson by³ mózgiem tej bandy, ale trzyma³ siê w cieniu.W œledztwie oka¿e siê,¿e g³Ã³wn¹ rolê odgrywali bracia Marzio.W ka¿dym b¹dŸ razie obstawianie wyœcigówGrand Prix by³o pomys³em Jacobsona, który zwielokrotni³ swoje szanse,przekupuj¹c co najmniej piêciu kierowców.I jeszcze wiêcej mechaników.P³aci³ imca³kiem nieŸle.ale sam zbija³ maj¹tek.Tylko ja sta³em mu na drodze.wiedzia³ a¿ nazbyt dobrze, ¿e nawet nie ma co próbowaæ mnie przekupiæ, aponiewa¿ wygrywa³em wiêkszoœæ wyœcigów, dosyæ skutecznie psu³em mu interes.Dlatego w³aœnie próbowa³ mnie zabiæ w Clermont_$ferrand.Mam dowody.nazdjêciach i na filmie.Rory otrz¹sn¹³ siê na tylnym siedzeniu.- Ale jak on tomóg³ zrobiæ, skoro by³ pan ju¿ wtedy na torze? - I to nie sam, tak? Na dwasposoby.Albo pod³o¿y³ odpalany przez radio ³adunek wybuchowy na zawieszeniu,albo chemicznie detonowany ³adunek na przewodach hamulców hydraulicznych.Obatakie ³adunki, jak s¹dzê, rozpad³yby siê przy wybuchu w drobny mak, niezostawiaj¹c œladów swojej obecnoœci.Na filmie zarejestrowa³em zreszt¹ moment,kiedy Jacobson wymienia po tym wyœcigu i zawieszenie, i przewody hamulcowe.- Todlatego zawsze sam sprawdza³ samochody po wypadkach? - zapyta³ Rory.Harlowprzytakn¹³ i zaduma³ siê na chwilê.- Ale w jaki sposób.jak mog³eœ daæ siêtak poni¿yæ? - odezwa³a siê pani Mac$alpine.- No có¿, przyjemne to raczej nieby³o.Ale sami wiecie, jak¹ popularnoœci¹ siê wtedy cieszy³em.Nic nie mog³emzrobiæ potajemnie, nawet umyæ zêbów, a co dopiero wykonaæ to, co mi zlecono.Musia³em siê uwolniæ od tej s³awy, usun¹æ siê w cieñ i staæ siê samotnikiem.Nieby³o to nawet takie trudne.Natomiast jeœli chodzi o zni¿enie siê do rolikierowcy transportera.ba, musia³em jakoœ sprawdziæ, czy towar wychodzi zgara¿u Coronado, czy nie.Wychodzi³.- Towar.? - Kurz.To ¿argonowe okreœlenieheroiny.Moja droga Marie, utrata panowania nad kierownic¹ podczas wyœcigu oGrand Prix nie jest jedynym sposobem na œmieræ wœród kurzu.- Œmieræ wœródkurzu.- Wstrz¹snê³a siê i powtórzy³a: - Œmieræ wœród kurzu.Powiedz mi, Johnny,czy James wiedzia³ o tym? - Od szeœciu miesiêcy wiedzia³, ¿e do przemytuwykorzystywany jest jego transporter.ale, o dziwo, nigdy nie podejrzewa³Jacobsona.Jak s¹dzê dlatego, ¿e za d³ugo siê znaj¹.A oni musieli jakoœzapewniæ sobie jego milczenie.Uda³o im siê to dziêki tobie, a przy tej okazjimogli go jeszcze szanta¿owaæ i naci¹gaæ na mniej wiêcej dwadzieœcia piêæ tysiêcyfuntów miesiêcznie.Milcza³a przez dobr¹ chwilê, po czym zapyta³a: - Czy Jameswiedzia³, ¿a ja ¿yjê? - Tak.- Ale wiedzia³ tak¿e o heroinie.wiedzia³ o niejprzez ca³y czas.Pomyœl tylko o tych wszystkich ludziach, którzy przegrali¿ycie.albo je stracili.Pomyœl o.Harlow wyci¹gn¹³ praw¹ rêkê i uj¹³ jejd³oñ.- Wydaje mi siê, Marie, ¿e on ciê po prostu kocha.W tym momencie ujrzelinadje¿d¿aj¹cy z naprzeciwka samochód z w³¹czonymi œwiat³ami mijania.Harlowrównie¿ w³¹czy³ œwiat³a mijania, natomiast kierowca drugiego samochodu, jakbyprzez pomy³kê, zapali³ "d³ugie" i zaraz je zgasi³.Kiedy oba wozy siê mija³y,kierowca drugiego odwróci³ siê do swojej pasa¿erki - m³odej dziewczyny zeskrêpowanymi z przodu rêkami.- Pa_ram_pam_pam! - zanuci³ radoœnie Jacobson.-Nasz b³êdny rycerz wybra³ siê w z³ym kierunku.W ferrari pani Mac$alpinepowiedzia³a: - To znaczy, ¿e James stanie przed s¹dem za.za wspó³pracê w tymhandlu heroin¹? - James nigdy nie stanie przed ¿adnym s¹dem.- Ale heroina.-Heroina? - przerwa³ jej Johnny.- Heroina? Rory, s³ysza³eœ, ¿eby ktoœ tu mówi³ ojakiejœ heroinie? - Mama ostatnio mia³a ciê¿kie przejœcia, panie Harlow.Zdajemi siê, ¿e zaczyna majaczyæ.** ** ** Aston martin podjecha³ przed zaciemnion¹kawiarenkê na przedmieœciach Bandol.Tracchia, dygocz¹c gwa³townie, wynurzy³ siêz cienia i usiad³ na tylnym siedzeniu astona.- Jak widzê, masz nawet polisêubezpieczeniow¹.Ale zatrzymaj siê, Jake, przy pierwszych zaroœlach za Bandol.Jak nie zrzucê tych ³achów, to zamarznê na œmieræ.- Dobrze.Gdzie Yonnie? -Siedzi.- Psiakrew! - Ta wiadomoœæ wstrz¹snê³a nawet flegmatycznym Jacobsonem.-Jak to siê sta³o, do ciê¿kiej cholery?! - Wys³a³em go na jacht, zanim do ciebiezadzwoni³em.Kaza³em mu zabraæ papiery i dokumenty z dwóch górnych szuflad wstole nakresowym.Wiesz, Jake, jakie to by³o wa¿ne? - Wiem.- W g³osie Jacobsonas³ychaæ by³o napiêcie.- Pamiêtasz, jak ci mówi³em, ¿e Harlow zadzwoni³ doVignolles? Gówno prawda.Ten skurwiel zadzwoni³ na policjê w Bandol.Przyjechali, zanim jeszcze zd¹¿y³em wyjœæ z budki.Nic nie mog³em poradziæ.Podp³ynêli do "Chevaliera" i nakryli Yonnie'ego.- A papiery? - Jeden zpolicjantów niós³ wielki neseser.- Coœ mi siê zdaje, ¿e klimat w Bandol niejest dla nas najzdrowszy.- Jacobson odzyska³ spokój.Ruszy³ sprzed kawiarni,ale powoli, ¿eby nie zwracaæ niczyjej uwagi.- Trudno - powiedzia³, kiedydojechali na skraj miasteczka.- Skoro maj¹ nasze papiery i tê kasetê Harlowa,to ca³a operacja spalona.|Termine.|Fine.Koniec drogi.- Wydawa³ siênadzwyczaj spokojny.- I co dalej? - Operacja odlot.Planowa³em j¹ ju¿ odmiesiêcy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.