Index
Aronson Elliot, Wilson Timothy D., Akert Robin M. Psychologia społeczna (11)
Bettelheim Bruno Cudowne i pożyteczne O znaczeniach i wartoœciach baœni (11)
Dodziuk Anna Psychologia podręczna Częœć III Pokochać (11)
Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody badania (11)
abc.com.pl 6
Zelazny Roger Amber 06 Atuty Zguby
14 (255)
ENTER.2002 2003
Teodor Tomasz Jeż W zaraniu
Harry Potter IV Czara Ognia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • urodze-zycie.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Zawsze ³atwiej siê spada ni¿wspina.Nazywa siê to drugim prawem termodynamiki.Gdybyœmy kiedykolwiek mieli skolonizowaæ Erytro, tozapewniam ciê, ¿e wkrótce cala planeta pokry³aby siê gór¹ œmieci.- Nieprawda - powiedzia³a Marlena.- Dlaczego tak uwa¿asz, kochanie? - zapyta³ zaciekawiony Ge-narr.- Bo to nieprawda i ju¿ - odpowiedzia³a uparcie Marlena.-A teraz czy mogê wreszcie wyjœæ?Genarr spojrza³ na Insygnê i powiedzia³:- Chyba mo¿emy jej na to pozwoliæ, Eugenio.Nie powinniœmy d³u¿ej tego odwlekaæ.Ranay D'Aubisson, któraw³aœnie wróci³a z Rotora, powiedzia³a mi, ¿e przejrza³a wczoraj wszystkie wyniki badañ Marleny i ¿e brak w nichjakichkolwiek zmian - jeœli wiêc to o czymœ œwiadczy, to Marlenie rzeczywiœcie nic nie grozi na Erytro.Martena, która sta³a ju¿ niemal w drzwiach gotowa do wejœcia do œluzy powietrznej, odwróci³a siê nagle.- Poczekaj, wujku Sieverze.Prawie zapomnia³am.Musisz uwa¿aæ na tê D'Aubisson.- Dlaczego? Jest wspania³ym neurofizykiem.- Nie o to chodzi.By³a zadowolona, kiedy ty le¿a³eœ chory po naszym wyjœciu, a potem rozczarowana, kiedyszybko wydobrza-³eœ.Insygna, która wygl¹da³a na zaskoczon¹, zapyta³a automatycznie:- Sk¹d wiesz?- Bo wiem.- Nie rozumiem, Sieverze.Wydawa³o mi siê, ¿e twoje stosunki z D'Aubisson s¹ bardziej ni¿ poprawne.- Tak, to prawda.Nasze stosunki s¹ doskona³e.Nigdy nie by³o miêdzy nami ¿adnych konfliktów.Ale jeœliMarlena mówi.- Czy Marlena nie mo¿e siê myliæ?- Nie mylê siê - odpowiedzia³a natychmiast Marlena.- Jestem pewny, ¿e masz racjê - powiedzia³ Genarr, a potem zwróci³ siê do Insygny: - D'Aubisson jest bardzoambitn¹ kobiet¹.Gdyby coœ mi siê sta³o, logicznie rzecz bior¹c, ona powinna zostaæ295moim nastêpc¹.Posiada du¿e doœwiadczenie i z pewnoœci¹ najlepiej zna siê na Pladze.Co wiêcej, jest starsza odemnie i byæ mo¿e uwa¿a, ¿e zosta³o jej ju¿ niewiele czasu.Nie mogê jej winiæ za to, ¿e chce zostaæ dowódc¹, ani zato, ¿e ros³o w niej serce, gdy by³em chory.Byæ mo¿e nawet nie zdaje sobie sprawy z w³asnych pragnieñ i uczuæ.- Doskonale zdaje sobie z nich sprawê - powiedzia³a ponuro Martena.- Jest w pe³ni œwiadoma tego, co chce, iwie, co w zwi¹zku z tym czuje.Uwa¿aj na ni¹, wujku Sieverze.- Postaram siê.Jesteœ gotowa?- Oczywiœcie.- Dobrze.W takim razie odprowadzê ciê do œluzy.ChodŸ z nami Eugenio i przestañ mieæ tak¹ grobow¹ minê.I sta³o siê tak, ¿e Martena wysz³a na powierzchniê Erytro.Po raz pierwszy sama, nie maj¹c na sobie skafandra.Wed³ug czasu ziemskiego by³o to 15 stycznia 2237 roku, o godzinie 21:20.Wed³ug czasu Erytro by³o to rankiem.TRZYDZIEŒCIPRZEJŒCIEKrile Fisher usi³owa³ ukryæ podniecenie, stara³ siê zachowaæ taki sam spokojny wyraz twarzy, jaki dostrzega³ uinnych.Nie mia³ pojêcia, gdzie znajdowa³a siê w tej chwili Tessa We-ndel.Nie mog³a byæ daleko - Superiuminal nie by³du¿ym statkiem, jednak wieloœæ pomieszczeñ i zakamarków sprawi³a, ¿e ³atwo mo¿na by³o siê w nim zgubiæ.Trójka pozosta³ych cz³onków za³ogi spe³nia³a wed³ug Fishera rolê majtków.Zawsze mieli coœ do roboty i zawszebyli zajêci.W przeciwieñstwie do nich, Fisher nie uskar¿a³ siê na nadmiar obowi¹zków: w zasadzie jego jedynezadanie polega³o na usuwaniu siê innym z drogi.Rzuci³ ukradkowe spojrzenie na za³ogê statku (dwóch mê¿czyzn i jedn¹ kobietê).Zna³ ich na tyle dobrze, by mócrozpocz¹æ rozmowê, zreszt¹ rozmawia³ z nimi czêsto.Wszyscy byli m³odzi.Najstarszy, Chao-Li Wu, mia³trzydzieœci osiem lat i by³ hiper-specjalist¹.Drugi wed³ug wieku.Henry Jarlow, mia³ trzydzieœci piêæ lat, a po nimnie by³o d³ugo nic i wreszcie przychodzi³a kolej na niemowlê wœród za³ogi, Merry Blankowitz, lat dwadzieœcia sie-dem, ze œwie¿ym jeszcze dyplomem doktorskim.Tessa ze swoimi piêædziesiêcioma piêcioma latami by³a niemal dinozaurem w tym towarzystwie, jednak to onaby³a wynalazc¹, bogini¹ tego lotu.Jedynie Fisher zupe³nie nie pasowa³ do reszty.Wkrótce mia³ skoñczyæ piêædziesi¹t lat, ale nie posiada³ ¿adnegospecjalistycznego wykszta³cenia.Gdyby pod uwagê brano wiek i kwalifikacje, nie mia³by prawa znaleŸæ siê napok³adzie statku.Lecz tylko on by³ na Rotorze, a to siê liczy³o.Poza tym Tessa chcia³a, by jej towarzyszy³, a to siê liczy³o jeszczebardziej.Tak297przynajmniej uwa¿ali Tanayama i Koropatsky, a do nich nale¿a³o ostatnie s³owo.Statek p³yn¹³ wolno w przestrzeni.Fisher raczej domyœla³ siê, ni¿ wiedzia³ na pewno, poniewa¿ nic niewskazywa³o na jakikolwiek ruch.Domyœla³ siê tego dziêki w³asnemu ¿o³¹dkowi, jeœli tak mo¿na powiedzieæ.Natomiast w g³owie ko³ata³y mu przeró¿ne idee.z których najwa¿niejsza by³a ta: „By³em w kosmosie znacznied³u¿ej ni¿ ca³a reszta razem wziêta.Podró¿owa³em przeró¿nymi statkami i dlatego mogê powiedzieæ, ¿e tej maszyniebrak jest wdziêku - o czym oni nie wiedza".I rzeczywiœcie - Superiuminal nie mia³ wdziêku nawet za grosz.Zgromadzono na nim za du¿o Ÿróde³ mocy:oprócz normalnych silników napêdzaj¹cych ka¿dy statek kosmiczny, Superiuminal posiada³ jeszcze motoryhiperprzestrzenne.Przypomina³ morskiego ptaka, któremu nagle kazano poruszaæ siê po l¹dzie.Wygl¹da³ po prostu niezdarnie.Nagle pojawi³a siê Wendel.Jej w³osy znajdowa³y siê w lekkim nie³adzie, a oprócz tego by³a spocona.- Czy wszystko w porz¹dku, Tesso? - zapyta³ Fisher.- Ca³kowicie - odpar³a i przysiad³a zmêczona na jednym z wg³êbieñ znajduj¹cych siê w œcianie statku (bardzoprzydatnych ze wglêdu na ma³e pseudoci¹¿enie panuj¹ce na pok³adzie) - ¿adnych problemów.- Kiedy wejdziemy w hiperprzestrzeñ?- Za kilka godzin.Chcemy osi¹gn¹æ odpowiednie koordynaty dla wszystkich Ÿróde³ grawitacyjnych zaginaj¹cychprzestrzeñ zgodnie z naszymi obliczeniami.- Musimy znaæ wszystkie koordynaty?- Tak.- W takim razie loty hiperprzestrzenne nie s¹ zbyt praktyczne - powiedzia³ Fisher.- Pomyœl, co by siê sta³o,gdybyœmy nie wiedzieli, gdzie akurat jesteœmy? Albo gdyby trzeba by³o uciekaæ i nie mia³abyœ czasu na obliczenieka¿dego najdrobniejszego pola grawitacyjnego?Tessa spojrza³a na Fishera z uœmiechem.- Nigdy przedtem o to nie pyta³eœ.Dlaczego zainteresowa³eœ siê tym akurat teraz?- Nigdy przedtem nie lecia³em statkiem superiuminalnym.W obecnych warunkach rodzi siê wiele pytañ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.