Index
sienkiewicz ogniemimieczem
Izdebska Jadwiga Rodzina, dziecko, telewizja Szanse wychowawcze i zagrożenia telewizji (8)
Rembowski Józef Rodzina w œwietle psychologii (2)
Sienkiewicz Henryk Listy z podróży do Ameryki
Eddings, Dav
Foster Alan Dean Przekleci 01 Sojusznicy
tyt (233)
Klemp Okultyzm ukryta strona życia
namei.c (4)
reco22
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bydgoszczanin.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Zamkn¹æ siê z pani¹ Anet¹ - i powiedzieæ jej na cztery oczy kazanie? - wska¿e mu drzwi.Przez chwilê przysz³o mu do g³owy zagroziæ Kopowskiemu i wymóc na nim przyrzeczenie, ¿e przestanie bywaæ w domu Osnowskich.Ale po chwili uzna³, ¿e i to na nic.Kopowski, jeœli ma choæ trochê odwagi, zel¿y go, wyzwie - w takim razie on bêdzie musia³ milczeæ, a ludzie pomyœl¹, ¿e awantura powsta³a z powodu panny Castelli.Zawi³owskiemu by³o ¿al Osnowskiego, albowiem powzi¹³ dla niego szczer¹ przyjaŸñ, a z drugiej strony zbyt by³ m³odym, by zgodziæ siê od razu z myœl¹, ¿e z³o i krzywda ludzka maj¹ pozostaæ bezkarne.Ach, gdyby w tym razie móg³ siê kogo poradziæ, na przyk³ad takiego Po³anieckiego albo Maryni! Ale nie mog³o to byæ.I po d³u¿szym namyœle doszed³ do przekonania, ¿e nale¿y mu wszystko pochowaæ w sobie i milczeæ.Przy tym z namiêtnej proœby Kopowskiego i z odpowiedzi pani Anety wnosi³, ¿e z³o mog³o jeszcze nie przejœæ w zupe³ny upadek.Kobiet nie zna³ - ale naczyta³ siê o nich niema³o.Wiedzia³, ¿e istniej¹ i takie, dla których forma z³ego ma wiêcej ponêty od jego istoty - to jest kobiety pozbawione zmys³u moralnego, ale te¿ i temperamentu, maj¹ce tyle samo poci¹gu do zakazanego romansu, ile niechêci do zupe³nego upadku, s³owem: takie, które niezdolne kochaæ nikogo, zawodz¹ zarówno mê¿Ã³w, jak i kochanków.Przypomnia³y mu siê s³owa jakiegoœ Francuza: "Gdyby Ewa by³a Polk¹, by³aby urwa³a jab³ko, ale nie by³aby go zjad³a." Podobnym typem wyda³a mu siê pani Osnowska.Z³o mog³o byæ w niej równie p³ytkie jak i dobro, i w takim razie zakazany stosunek móg³ jej siê prêdko znudziæ, zw³aszcza z takim Kopowskim.Tu jednak Zawi³owski traci³ osnowê rozumowañ i klucz do duszy pani Anety.Rozumia³by stosunek z ka¿dym innym, ale nie z Kopowskim, z takim Cherubem o mózgu idioty."Pudel wiêcej rozumie, co siê do niego mówi - myœla³ Zawi³owski - i kobieta z takimi aspiracjami do rozumu, do wiedzy, do artyzmu, do rozumienia wszelkich odcieni myœli i uczuæ mo¿e siê poni¿aæ dla takiej pa³uby!" Tego nie umia³ sobie wyt³umaczyæ nawet tym, co o kobietach czyta³.A jednak rzeczywistoœæ mówi³a wyraŸniej ni¿ wszystkie ksi¹¿ki, ¿e tak by³o.Nagle przysz³o na pamiêæ Zawi³owskiemu, co mu mówi³ Osnowski, ¿e bali siê, i¿ "ten g³uptaœ mo¿e siê mieæ ku Castelce", ¿e pani¹ Osnowsk¹ ogromnie to gniewa³o i ¿e dlatego montowa³a jej g³owê innym uczuciem.Wiêc jednak pani Osnowskiej chodzi³o o to, by Kopowski nie stara³ siê o pannê Castelli - i by go zachowaæ dla siebie.Tu Zawi³owski drgn¹³ nagle, bo uderzy³a go myœl, ¿e jeœli tak, to jednak Kopowski mia³ jakieœ widoki powodzenia.I cieñ znowu przes³oni³ mu jasn¹ postaæ Linety.Gdyby tak by³o, spad³aby w jego oczach do poziomu pani Osnowskiej.Przez chwilê uczu³ gorycz w ustach, a ogieñ w mózgu.Zerwa³ siê w nim gniew jak wicher.Tego nie móg³by jej przebaczyæ i samo podejrzenie otru³oby go.Zatrzymawszy siê znów na ulicy czu³, ¿e musi zdusiæ tê myœl w sobie, bo inaczej chyba oszaleje.Jako¿ zdusi³ j¹ tak dok³adnie, ¿e uzna³ siê za ostatniego g³upca, tylko dlatego, ¿e mu mog³a przyjœæ do g³owy.¯e panna Lineta nie by³a zdoln¹ pokochaæ takiego Kopowskiego, najlepszy dowód by³ w tym, ¿e pokocha³a jego - a obawy i podejrzenia pani Osnowskiej wyp³ywa³y tylko z mi³oœci w³asnej kobiety lekkiej i pró¿nej, która lêka siê, by nie uznano innej za piêkniejsz¹ i bardziej ponêtn¹ od niej.Zawi³owski mia³ teraz uczucie, ¿e zepchn¹³ kamieñ z piersi, który go gniót³.Pocz¹³ te¿ w duszy przepraszaæ znów na klêczkach swoj¹ niepokalan¹ i myœli jego o niej by³y ju¿ odt¹d pe³ne mi³oœci, uwielbienia i skruchy.Uczyni³ sobie jednak uwagê, jak z³o, choæby przez kogo innego spe³nione, rodzi z³o - i ile szkaradnych myœli przesz³o mu przez g³owê dlatego tylko, ¿e widzia³ durnia u nóg wietrznicy.Uwagê tê zanotowa³ sobie w pamiêci.W pobli¿u domu spotka³ Po³anieckiego pod rêkê z pani¹ Maszkow¹ i tak ju¿ by³ zatruty dniem dzisiejszym, ¿e przesz³o mu przez myœl nag³e podejrzenie.Ale Po³aniecki pozna³ go przy œwietle ksiê¿yca i latarni i widocznie nie mia³ zamiaru siê ukrywaæ, bo go zaczepi³.- Dobry wieczór - rzek³.- Co tak wczeœnie dziœ do domu?- By³em u pani Broniczowej, a teraz ot tak, w³Ã³czê siê, bo noc piêkna.- To wst¹p¿e pan do nas.Ja tylko odprowadzê pani¹ - i wracam.¯ona doœæ dawno pana nie widzia³a.- Dobrze - rzek³ Zawi³owski.I istotnie wziê³a go ochota zobaczyæ pani¹ Po³anieck¹.Tyle siê przez niego przewali³o uczuæ i myœli, ¿e czu³ siê zmêczony, a wiedzia³, ¿e dobra i spokojna twarz pani Maryni podzia³a na niego w sposób koj¹cy.Po chwili te¿ zadzwoni³ do Po³anieckich i wszed³szy pocz¹³ siê po przywitaniu t³umaczyæ, ¿e przychodzi zaproszony przez mê¿a, na co ona rzek³a:- Ale owszem, bardzom rada.Mój m¹¿ odprowadza w tej chwili pani¹ Maszkow¹, która mnie odwiedzi³a, ale wróci na herbatê.Pewno i pañstwo Bigielowie przyjd¹, a mo¿e i mój ojciec, jeœli siê nie wybra³ do teatru.To rzek³szy wskaza³a mu miejsce przy stole, sama zaœ, poprawiwszy ciemnik na lampie, zabra³a siê do roboty, któr¹ by³a zajêta poprzednio, mianowicie do szycia kokardek z w¹skich ró¿owych i b³êkitnych wst¹¿ek, których pe³no le¿a³o przed ni¹.- Co pani robi? - spyta³ Zawi³owski.- Kokardki.To siê przyszywa na rozmaite ubrania.Po chwili zaœ doda³a:- Ale daleko ciekawsze jest, co pan robi? Czy pan wie, ¿e ju¿ ca³a Warszawa ¿eni pana z Linetk¹ Castelli.Widzieli was w teatrze, na wyœcigach, widuj¹ na spacerach i ani ludziom wyt³umaczyæ, ¿e to jeszcze nie zdecydowane.- Bo.mówi³em zawsze z pani¹ tak otwarcie, ¿e i teraz powiem szczerze: ¿e to ju¿ prawie zdecydowane.A ona podnios³a na niego o¿ywione uœmiechem i ciekawoœci¹ oczy:- Tak? A, to doskona³a nowina! Niech¿e Bóg da panu takie szczêœcie, jakiego panu oboje ¿yczymy.Tu wyci¹gnê³a do niego rêkê, a potem rozciekawiona spyta³a:- Mówi³ pan z Linetk¹?Zawi³owski pocz¹³ opowiadaæ, jak by³o, i przyzna³ siê do swojej rozmowy z pann¹ Castelli i z panem Osnowskim; potem unosz¹c siê stopniowo w opowiadaniu, wyspowiada³ siê ze wszystkiego, co siê w nim dzia³o jak z pocz¹tku przypatrywa³ siê, krytykowa³, walczy³ z sob¹, nie œmia³ siê spodziewaæ; jak stara³ siê sam sobie wybiæ z g³owy, a raczej z serca to uczucie - i jak nie móg³ jednak mu siê oprzeæ.Zapewnia³, ¿e kilka razy obiecywa³ sobie przeci¹æ od razu znajomoœæ, bywanie, ale za ka¿dym razem si³ mu brak³o, za ka¿dym razem spostrzega³ ze strachem, ¿e ju¿ ca³y œwiat, ca³y cel ¿ycia tam; ¿e bez niej, bez panny Linety, nie wiedzia³by, co z tym ¿yciem zrobiæ - i wraca³.Zawi³owski nie mniej wprawdzie przypatrywa³ siê, ale mniej krytykowa³ i walczy³ z sob¹, ni¿ opowiada³.Mówi³ to jednak szczerze.Doda³ w koñcu, ¿e obecnie wie ju¿ z pewnoœci¹, ¿e kocha nie swoje w³asne uczucie, uwiêzione w pannie Linecie, ale j¹ sam¹, dla niej samej, i ¿e to jest jego najdro¿sza w œwiecie g³owa.- Niech pani pomyœli - rzek³ - inni maj¹ rodziny, matki, siostry, braci; ja, poza moim nieszczêœliwym ojcem, nie mam nikogo - i dlatego wszelkie ludzkie mi³oœci skupi³y mi siê w niej jednej.- Tak! - odrzek³a Marynia.- To siê musia³o staæ.On zaœ mówi³ dalej z coraz wiêkszym uniesieniem:- Ale ci¹gle jeszcze zdaje mi siê, ¿e to sen, i nie mo¿e mi siê w g³owie pomieœciæ, ¿eby ona naprawdê zosta³a moj¹ ¿on¹.Czasem zdaje mi siê, ¿e to nie mo¿e byæ i ¿e zajdzie coœ takiego, ¿e wszystko przepadnie.Rzeczywiste uczucie potêgowa³o siê w nim jeszcze przez egzaltacjê, do której wiêcej od innych ludzi by³ sk³onny, i wreszcie pocz¹³ dr¿eæ nerwowo, a potem zakry³ oczy rêk¹ i mówi³:- Ot, widzi pani! muszê oczy zas³oniæ, ¿eby sobie to dobrze wyobraziæ.Takie szczêœcie! takie bajeczne szczêœcie! Czegó¿ cz³owiek szuka i w ¿yciu, i w ma³¿eñstwie? - w³aœnie szczêœcia! - a swoj¹ drog¹, to a¿ si³y przerasta.Nie wiem, czym ja taki s³aby, czy co? - ale szczerze mówiê: czasem mi tchu nie staje [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.