Index McClure Ken Zaraza McClure Ken Dawca Follet Ken Wejsc miedzy lwy (4) 13 (416) abc.com.pl 9 Szklarski Alfred 8 Tomek w Gran Chaco PACKAGES imiona chip 5 Witkiewicz Stanislaw Ignacy Narkotyki niemyte dusze |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Rosjanie zagldali w twarze wszystkich zakwefionych kobiet i sprawdzali kolor skóry kadego niemowlcia, w dalszym cigu jednak nie mogli natrafi na lad zbiegów.Jean-Pierre i Anatolij zakoczyli poszukiwania w stadninie koni wród wzgórz wznoszcych si nad Comar.Miejsce to nie miao nazwy - bya to garstka kamiennych chat na wypalonej socem ce, na której szczypay rzadko rosnc traw mizerne kucyki.Jedynym mieszkacem pci mskiej by tu handlarz koni, bosonogi starzec ubrany w dug koszul z obszernym kapturem chronicym przed muchami.Mieszkao tam jeszcze kilka modych kobiet i gromadka wystraszonych dzieci.Nie ulegao wtpliwoci, e wszyscy modzi mczyni to rebelianci, wóczcy si gdzie z Masudem.Przeszukanie osady nie zabrao duo czasu.Kiedy skoczyli, Anatolij usiad zamylony na zakurzonej ziemi, opierajc si plecami o kamienn cian.Jean-Pierre przycupn obok.Za wzgórzami wida byo biay szczyt Mesmer, góry liczcej sobie niemal dwadziecia tysicy stóp wysokoci, która dawniej stanowia wielk atrakcj dla alpinistów z Europy.- Zorientuj si, czy moemy dosta herbaty - powiedzia Anatolij.Jean-Pierre rozejrza si i zobaczy przyczajonego w pobliu starca w kapturze.- Zrób herbaty - krzykn do niego w dari.Mczyzna oddali si truchtem.W chwil póniej sycha byo, jak krzyczy na kobiety.- Zaraz bdzie herbata - powiedzia do Anatolija po francusku.Ludzie Anatolija widzc, e zatrzymuj si tutaj na jaki czas, wyczyli silniki helikopterów i siedli w kurzu przy maszynach, czekajc cierpliwie.Anatolij patrzy bezmylnie przed siebie.Na jego paskiej twarzy malowao si znuenie.- le z nami - mrukn.Liczba mnoga w ustach Anatolija zabrzmiaa Jean-Pierre'owi jako zowieszczo.- W naszym fachu rozsdnie jest minimalizowa donioso misji, dopóki nie jest si pewnym sukcesu - wtedy z kolei zaczyna si wyolbrzymia jej wag - cign Anatolij.- Tym razem nie mogem postpi zgodnie z t zasad.Aby zorganizowa akcje z udziaem setek helikopterów i tysica ludzi, musiaem przekona swoich zwierzchników, jak istotne dla naszej sprawy jest pojmanie Ellisa Thalera.Musiaem im uzmysowi, jakie grozi nam niebezpieczestwo, jeli zdoa zbiec.Powiodo mi si.Gdyby teraz nie udao si go schwyta, tym wiksza bdzie ich wcieko na mnie.Oczywicie twoja przyszo jest cile zwizana z moj.Jean-Pierre'owi nie przyszo to do tej pory do gowy.- Co zrobi?- Moja kariera po prostu si skoczy.Pensja pozostanie teoretycznie taka sama, ale strac wszystkie przywileje.Nie bdzie wicej whisky, Rive Gauche dla mojej ony, wakacji rodzinnych nad Morzem Czarnym, dinsów i pyt Rolling Stonesów dla moich dzieci.Ja mog si bez tego oby, nie mógbym tylko znie nudnej pracy, jak przydzielaj tym przedstawicielom mojego fachu, którym si nie powiodo.Wysaliby mnie do jakiej zabitej dechami dziury na Dalekim Wschodzie, gdzie dla kogo takiego jak ja nie ma nic do roboty.Wiem, jak nasi ludzie spdzaj czas i jak udowadniaj swoj przydatno w takich miejscach.Trzeba tam wkrada si w aski ludzi sfrustrowanych i niezadowolonych, stara si zdoby ich zaufanie, by zaczli z tob rozmawia, zachca do czynienia krytycznych uwag pod adresem rzdu i Partii, aby wreszcie w kocu aresztowa ich pod zarzutem nieprawomylnoci.To zwyczajna strata czasu.- urwa, zorientowawszy si, e mówi bez zwizku.- A ja? - spyta Jean-Pierre.- Co bdzie ze mn?- Staniesz si nikim - odpar Anatolij.- Nie bdziesz ju dla nas pracowa.Moe pozwol ci zosta w Moskwie, ale najprawdopodobniej odprawi ci.- Jeli Ellis umknie, nie bd móg nigdy wróci do Francji.Zabiliby mnie.- Nie popenie we Francji adnego przestpstwa.- Mój ojciec te nie, a zabili go.- Moe bdziesz móg pojecha do jakiego neutralnego kraju, powiedzmy Nikaragui albo Egiptu.- Cholera.- Ale nie tramy nadziei - powiedzia troch raniej Anatolij.- Ludzie nie rozpywaj si w powietrzu.Nasi zbiegowie gdzie tu s.- Jeli nie moemy ich znale z tysicem ludzi, wtpi, bymy byli w stanie dokona tego choby z dziesicioma tysicami - stwierdzi ponuro Jean-Pierre.- Obawiam si, e i tego tysica moemy wkrótce nie mie - powiedzia Anatolij.- Od tej chwili musimy uywa naszych mózgów i minimum rodków.Nasz kredyt si wyczerpa.Spróbujmy innego podejcia.Pomyl: kto musia pomóc im w ukryciu si, a to oznacza, e kto wie, gdzie s.- Jeli im kto pomaga, byli to prawdopodobnie rebelianci, a oni nie bd mówi - zauway Jean-Pierre.- Mog o tym wiedzie inni.- Moe, ale czy powiedz?- Nasi zbiegowie musz mie jakich wrogów.Jean-Pierre potrzsn gow.- Ellis przebywa tu zbyt krótko, by narobi sobie wrogów, a Jane bya bohaterk; traktowali j jak Joann d'Arc.Wszyscy j lubili.Ale chwileczk.- uwiadomi sobie nagle, e to nie jest caa prawda.- Taak?!- Mua.- A jednak.- Z jakiego niewiadomego powodu nie cierpia jej.By moe dlatego, e jej sposoby leczenia byy skuteczniejsze ni jego, ale chyba nie tylko, bo przecie moje te, ale mnie nigdy nie okazywa specjalnej niechci.- Prawdopodobnie nazywa j zachodni nierzdnic.- Skd wiesz?- To u nich normalne.Gdzie mieszka ten mua?- Abdullah mieszka w Bandzie, w domu oddalonym pó mili od wioski.- Bdzie mówi?- Chyba wystarczajco nienawidzi Jane, aby nam j wyda - powiedzia z namysem Jean-Pierre.- Ale nikt nie moe widzie, jak z nami rozmawia.Nie moemy tak po prostu wyldowa w wiosce i wzi go na spytki - wszyscy wiedzieliby, co si stao, i mua nie puciby pary z ust.Musz si z nim spotka potajemnie.- Jean-Pierre spróbowa przewidzie niebezpieczestwo, w jakie moe si wpakowa kontynuujc t lini rozumowania.Wtedy przypomnia sobie upokorzenie, którego dozna; zemsta bya warta ryzyka.- Gdyby mnie wysadzi w pobliu wioski, mógbym si przemkn do cieki prowadzcej ze wsi do jego domu i zaczeka tam w ukryciu, dopóki nie nadejdzie.- A jeli nie nadejdzie przez cay dzie?- No tak.- Musimy mie pewno, e bdzie tamtdy przechodzi - Anatolij zmarszczy czoo.- Spdzimy wszystkich wieniaków do meczetu, tak jak to zrobilimy poprzednio, a po jakim czasie wypucimy ich.Abdullah niemal na pewno wróci prosto do domu.- Ale czy bdzie szed sam?- Zastanówmy si.Powiedzmy, e najpierw puszczamy kobiety i kaemy im wraca do domów.Kiedy w nastpnej kolejnoci wypucimy mczyzn, na pewno bd chcieli sprawdzi, co z onami.Czy kto jeszcze mieszka w pobliu Abdullaha?- Nie.- A wic powinien zda t ciek sam.Wyjdziesz zza krzaka.- A on mi podernie gardo od ucha do ucha.- Nosi nó?- A czy spotkae kiedy Afgaczyka, który by go nie nosi?Anatolij wzruszy ramionami.- Moesz wzi mój pistolet.Jean-Pierre, chocia nie umia posugiwa si pistoletem, poczu si mile poechtany, a jednoczenie zaskoczony takim przejawem zaufania [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||