Index
chip 5
Poradowski Czy Biblia
Jz
Books Dav
Lackey Mercedes Lot strzaly
Zimmer Bradley Marion Dom swiatow
Andrzej Sapkowski Pani Jeziora
pulnoc
odwet
166 1
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czas-shinobi.keep.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Jack był człowiekiem niezmiernie sympatycznym.Wyjaśnił mi, że jest dawnymkolegą Jona.Wczoraj spotkali się na dworcu kolejowym.Jack przyjechał właśnie zpodróży służbowej i wybierał się na ur­ lop.Opowiadał Jonowi o pięknymmiejscu wypoczynkowym, które znał i zamierzał ponownie odwiedzić.Wówczas Jonwpadł na ten pomysł.Jack miał jechać wynajętym samochodem do Szwajcarii, skądodlatywały specjalne czarterowe samoloty.Gdyby udało się zarezerwować dodatkowemiejsce, mogłabym - pod opieką Jacka - polecieć tam i oczekiwać Jona, któryprzybyłby po tygodniu, załatwiwszy sprawy, trzymające go jeszcze tutaj.    Nie miałam najmniejszych oporów, ucieszyłam sięnawet, że zamiast siedzieć w mieście wyruszę już teraz w tak wspaniałą po­dróż.Kartka od Jona wystarczyła mi zupełnie.Choć był to tylko mały skrawekpapieru, rozumiałam, że w warunkach pośpiesznej roz­ mowy na dworcu trudno opisanie obszernych listów.Przyspieszyłam o parę dni mój tegoroczny urlop.Zabrałam tylko parę drobiazgów, bo Jon przekazał mi za pośrednictwem Jacka sporąkwotę na poczynienie zakupów w czasie podróży przez Europę.To była naprawdępiękna podróż.Jack był znakomitym przewodnikiem, za­ chowywał sięnadzwyczaj poprawnie i zaprzyjaźniliśmy się od razu.Na wyspie Jack czuł sięjak u siebie.Wynajął dla mnie pokój w pensjonacie i taktownie nie narzucałswojego towarzystwa.Mieszkał w innym hotelu, ale zostawił mi numer telefonu nawypadek gdybym miała jakieś kłopoty.Spotkaliśmy się potem kilka razyprzypadkowo na plaży.Pogoda była piękna.Zażywałam słońca i wypoczynku,oczekując przybycia Jona.    Któregoś dnia Jackprzyszedł do mojego pensjonatu.    - Dostałem depeszę.- zaczął niepewnie - ale nie bój się, wszystko już jest w porządku - dodał,widząc moją przerażoną minę     Oto, co mi zakomunikował:   Jon miał drobny wypadek.Pociąg, którym jechał,wykoleił się na zwrotnicy.Ofiar w ludziach nie było, a Jon wyszedł z tego nawetbez widocznych obrażeń zewnętrznych, jednak stwierdzono u niego lekkiestłuczenie głowy.Po dwudniowej obserwacji, wypusz­ czono go ze szpitala izalecono wypoczynek.Depeszował ordynator oddziału ze szpitala.Adres Jackaotrzymał od Jona, który poin­ formował lekarza dokąd się wybiera.    - Jon będzie tu za dwa dni - powiedział Jack.-Lekarz przekazał mi pewne.zlecenia.    Otóż Jon poswym wypadku zdradza objawy.selektywnych zaników pamięci.Dlatego też nienależy zwracać uwagi, na pewne niekonsekwencje w jego wypowiedziach dotyczącychprzeszłości.Trzeba zająć się nim bardzo troskliwie i nie dopuszczać do żad­nych gwałtownych wzruszeń.Najlepiej unikać jakichkolwiek rozmów na tematwydarzeń bezpośrednio poprzedzających wypadek Jona.   Przejęłam się tym bardzo.Umówiliśmy się z Jackiem, że nie będzie on kontaktowałsię z Jonem po jego przyjeździe.Jack oba­ wiał się, że jego osoba zbytsilnie może kojarzyć się Jonowi z jego podróżą i wypadkiem.Miałam opiekować siętroskliwie Jonem, obserwować stan jego zdrowia i usposobienie, a w razieniepokojących objawów zawiadamiać o nich Jacka.    Wpierwszych dniach pobytu Jona na wyspie starałam się okazywać mu jak najwięcejtroski i czułości.Wydawało mi się, że jest taki sam, jak zawsze.Cieszył sięrazem ze mną tym, że jesteśmy wreszcie razem.Nie rozmawialiśmy ani razu nażaden niebezpieczny temat.Zupełnie nie wiem, dlaczego nagle zaczęło się cośpsuć.Czyżby stan Jona pogorszył się? Byłam zaniepoko­ jona.Kiedy Jon dośćopryskliwie wyprosił mnie z pokoju pobiegłam do Jacka, by mu powiedzieć o moichobawach.Uspokajał mnie, lecz wydawało mi się, że sam jest zaniepokojony.Potemzaczęły się sprzeczki i kłótnie, aż któregoś dnia wybuchła awantura.Jon wyszedłtrzaskając drzwiami, a ja pobiegłam szukać Jacka.Nie było go w hotelu.Znalazłam go na plaży.Podbiegłam do niego i wypłakałam się w gors jegokolorowej koszuli.Pocieszał mnie, jak umiał.Objął mnie przyjaźnie ramieniem iroztrzęsioną odprowadził do pensjonatu.Powiedział, że porozumie się zmiejscowym lekarzem i w razie potrzeby umieści Jona w klinice na sąsiedniejwyspie.Jeszcze tej nocy helikopter zabrał Jona, a ja zostałam oczekującwieści.    Następnego dnia Jack przyszedł do mnie zponurą miną i oświadczył, że według opinii lekarzy, w osobowości Jona zaszłyjakieś poważne zmiany charakterologiczne i lepiej będzie, jeśli przez pewienczas nie będę go widywać.Powiedział także, że Jon zostanie przewieziony do domui oddany pod opiekę wykwali­ fikowanej pielęgniarki.    Jack zaopiekował się mną.Razem powróciliśmy tutaj.Był wciąż miły i sympatyczny.Informował mnie często o stanie zdrowia Jona.Wieści były niezbyt pomyślne.Lekarze orzekli, że musi całkowicie zmienićotoczenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.