Index
Cizia Zyke Goraczka
Cizia Zyke Goraczka (2)
Cizia Zyke Sahara (3)
Cizia Zyke Sahara (2)
Janusz A. Zajdel Limes Inferior
Chmielewska Joanna Wszystko czerwone
abc.com.pl 9
www nie com pl 3
ch05 (6)
I Robot
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lenka007.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Nadejście panienek rozbudza towarzystwo.Podniecenifaceci czepiają się kontuaru z rozanielonymi twarzami.Jednaz dziewczyn podkasała bezwstydnie spódnicę i rozgrzewa się, przysuwającrozchylone uda do płomienia piecyka.Jakiś facet wyciągnąłgitarę i ryczy flamenco.Samuel Grapowitz, przy barze, przytulony do jakiejś Marokanki,mówi do niej bez przerwy.Siedzę koło niego i mimo flamenco dolatujądo mnie strzępy tego, co opowiada:-.wylizać cipę.kutas.od tyłu.Przy okazji próbuje dotknąć, żeby zilustrować swoje wywody,a coraz mocniejsze trzepnięcia w kark nie odstraszają go, wręczprzeciwnie.Wyciągamy go z baru, zanim nie zostanie pozbawiony przytomności.Słania się na nogach, całkowicie podcięty przez whisky i hasz,ale dziękuje mi:- Ach! Te kobiety!.Co za temperament! Charlie, dziękuję ci.Capone zrozumiał, że tutaj zabawa trwa całą dobę i podąża zanami w ekstazie, podśpiewując.***Wczesnym rankiem budzimy Josa i Chotarda, żeby przekazać imostatnie polecenia i umówić się z nimi za dziesięć dni.Tia Zohraotrzymała instrukcje.Chotard zajmie się kieszonkowym.Bierzemy taksówkę do Sewilli, a stamtąd samolot do Madrytu.Teraz Paryż.Jacky telefonuje z Charlie-Airport.Zaczniemy wakacje od kociaków.Są, mają czas, czekają na nas.Jesteśmy obaj młodzi i bogaci, co podoba się kobietom, ale jesteśmytakże bardzo wymagający i lubimy, by się o nas troszczono.Potrzebujemy uczuć i miłosnych słów.Idąc z kimś na jedną noc nigdynie wiadomo, na co się trafi.Nam potrzebny jest romans.Aby kobietatego chciała, musi być albo zakochana, albo zainteresowana materialnie.Pierwsze rozwiązanie jest piękne, ale wymaga czasu.Wybraliśmywięc zainteresowanie dwóch profesjonalistek romansu, bardzo wysokiejklasy, i wynajmujemy je, brunetkę i blondynkę.Są obie bardzo piękne, wysokie i eleganckie.Ich niesamowitekolekcje strojów pozwalają im zawsze wyglądać idealnie na wieczór.Co do reszty, jako że są to dziewczyny wykształcone, wyrafinowanei troskliwe, opłacane w setkach dolarów, przyjemności, które oferują,zbliżają człowieka do raju.Na przestrzeni złożonej z ogromnej sypialni, wyłożonej grubąbiałą wykładziną, z szerokim łóżkiem pomyślanym dla kochanków,i ze wspaniałej łazienki, oddaję się w doświadczone ręce.Mojawybranka patrzy na mnie i czuję się piękny, słucha mnie i czuję sięmądry, jej profesjonalizm posuwa się do pamiętania, co już opowiadałempodczas poprzedniego pobytu, i do autentycznego interesowaniasię tym.Szepcze mi do ucha czułe słówka, gładzi mnie i pieści.Przezczterdzieści osiem godzin i za plik dolarów Jacky i ja przeżywamywielką miłość, królewskie przyjemności, niesamowite odprężenie.Żadnych kompleksów, płaci za nas Afryka.Dobrą stroną tego romansu bez skazy jest to, że kończy się ontak, jak się zaczął, to znaczy w momencie, który sami wybieramy.W tym przypadku jest to dwa dni później.Dosyć kociaków.Terazpójdziemy się pobawić.***Poznałem wiele krajów, we wszystkich częściach świata.Próbowałemwszystkich kuchni i przetestowałem wszystkie kobiety.Dzięki Jacky'emu odkryłem, że zarówno wśród pierwszych, jaki drugich najlepsze znajdują się we Francji.Nigdzie nie ma bogatszejgastronomii, a kobiecość Francuzek nie ma sobie równych.Jak zwykleJacky będzie moim przewodnikiem podczas oczekującego nas tourne.- Czołem mężczyźni.Koka siedzi w salonie, otoczona młodymi dziewczętami.Na stoleleży przygotowana dla nas paczka kokainy.- Wracacie do Afryki, chłopaki?- Nie.Chcemy sobie trochę poużywać.I Jacky przedstawia program: gastronomiczne tournee, podczasktórego będziemy podrywać wszystkie kobiety, jakie znajdą się nanaszej drodze.W euforii, podniecony kokainą, ze szczegółami opowiadawszystko, co zamierza zrobić tym paniom.Nieco sceptyczna Kokapróbuje go uspokoić.- Być może nie wszystkie będą takie chętne, mój mały Jacky.Odpowiedź ta nie jest złośliwa, ale Jacky przyjmuje ją bardzo źlei od tego wszystko się zaczyna.Twierdzi, że wystarczy, by kobietyspojrzały na nas, a już rzucą się nam w ramiona.Lekkie wzruszenieramion Koki doprowadza go ostatecznie do wściekłości, a naszanieokiełznana przyjaciółka, równie podniecona kokainą co mój kumpel,w końcu wybucha.- Biedni supermani za trzy grosze.Zanim wam z ledwością udasię poderwać jedną, ja zgarnę dziesięć dziewczyn.Jacky patrzyna nią wściekle.- Przepraszam cię, Koka, ale zapominasz, że czegoś ci brakuje.Skaczą sobie do oczu i kłócą się przez cały wieczór.Koka rzucanam wyzwanie, byśmy ją zabrali ze sobą na nasz rajdzik.Pogardliwieproponuje zakład, że poderwie więcej dziewczyn niż my.Jacky zgadzasię.W rezultacie zostaję sam w opuszczonym salonie, wzgardzonyprzez Kokę, która poszła do łóżka w damskim towarzystwie.Przez chwilę waham się, czy obudzić starą Gordę, po czymprzeklinając moich przyjaciół idę spać samotnie.Następnego dnia ustalamy reguły zawodów.Każdy będzie musiałprzynieść majtki swoich zdobyczy.Wygra ten, kto przyniesie ichnajwięcej.Przykro mi trochę ze względu na Kokę, która wobec nas dwóchnie ma żadnych szans, ale może oduczy ją to zostawiania mnie samegona noc w salonie.Dziewczyna proponuje, byśmy zaczęli zabawęwypadem na urodzinowe przyjęcie jej przyjaciela w Genewie.Paręgodzin później rolls pędzi autostradą.Przyjęcie, na które ściągnęła nas Koka, jest już dobrze rozkręcone,kiedy przyjeżdżamy, w doskonałych humorach, wypoczęcii z kieszeniami pełnymi kokainy.Wieczorek odbywa się w wielkimdomu, w którym zabawia się dobrze ułożone i trochę świntuszącebogate towarzystwo.Eleganccy maitres d'hótel, strumienie szampanai innych alkoholi.Naturalnie Jacky i ja myślimy tylko o jednym, i każdy stara sięrozpocząć zawody.Jacky sadza przy naszym stoliku pierwszą młodąkobietę, ale ta, którą przyprowadzam parę minut później, jest jeszczeładniejsza.Koka gdzieś zniknęła.Zaledwie dostrzegamy ją od czasudo czasu, śmiejącą się i pozdrawiającą znajomych.Flirtujemy z naszymitowarzyszkami, genewskimi elegantkami, miłymi i bardzo zadbanymi.Kątem oka dostrzegam Kokę zagłębioną w dyskusji z wysokąrudą dziewczyną.Uśmiechają się do siebie.Koka kładzie rękę naramieniu rudej.Jest niedobrze.Podwajam uśmiechy skierowane domojej Szwajcarki, a Jacky, który także nie jest ślepy, roztacza całyswój osobisty urok.Nic z tego, nie my zdobywamy pierwszy punkt.Nagle pojawia sięKoka, cała w skowronkach, zupełnie naturalnym ruchem przygotowujesobie rządek koki wprost na stoliku, wącha go, po czym dyskretniewyciąga ze swojej torebki brzeg małych zielonych majteczek, trofeumpo swojej pierwszej zdobyczy.Wybucha śmiechem i zwraca się donaszych towarzyszek:- Przystojni są ci moi kumple, nie? I w dodatku dobrze wasprzelecą.Nowy wybuch śmiechu i znika.Obie młode kobiety, które sąurocze, doskonale się bawią i zostają z nami.Rozkręcona Kokapojawia się jeszcze dwukrotnie, za każdym razem podwyższającswój wynik.***Następnego dnia rano, kiedy zabawa rozpoczyna się na nowo,wychodzimy, by uroczyście włożyć delikatne figi naszych Szwajcarekdo pudełka przewidzianego na ten cel, znajdującego się na tylnymsiedzeniu rollsa.Jacky podnosi wieczko i nie może powstrzymaćprzekleństwa, raczej obraźliwego dla Koki, które ciśnie mu się na usta.Po czym wyciąga jedną po drugiej sześć par majteczek, które jużznajdują się w pudełku.- Oszukuje.- Jak.- Oszukuje.To oszustka.Zna tutaj wszystkich.Oznajmia namz wielkim uśmiechem: "Mam przyjęcie u znajomego w Genewie" [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.