Index Jordan Robert Kolo Czasu t 2 cz 1 Wielkie Polowanie Cawthorne Nigel Zycie erotyczne wielkich dyktatorow Tiptree James Matka w niebie diamentów Chmielewska Joanna Ksiazka poniekad kucharska 14 (402) 955 (4) Henryk Sienkiewicz Bez dogmatu rozdzial 04 (153) Trevayne abc.com.pl 6 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .- Nikt tu nigdy nie przychodzi³ - rzek³ w zadumie, rozgl¹daj¹c siê wokó³ poprzez szare k³êby i chmury.- Nawet dzieci siê nie bawi³y, same to pamiêtacie chyba i powiem dlaczego.Na ³o¿u œmierci wuj Florian mówi³, ¿e strych ma byæ Przyleskich, nawet wiêcej, Noirmontów, mo¿e pani Karolina przyjedzie, mo¿e pani Ludwika, ale wszystko po nich ma tu czekaæ ludzk¹ rêk¹ nie tkniête.Tak zrozumia³em, bo niewyraŸnie mówi³.Na wszelki wypadek.W czym rzecz, pojêcia nie mam, ale kto wie jakie pami¹tki w czterdziestym szóstym ocali³ i co by siê z nimi sta³o w tym ca³ym komunizmie, ¿eby go szlag trafi³.Dziecko na coœ trafi, albo g³upek jakiœ, i wszystko zmarnuje.Przysiêgliœmy, ¿e uszanujemy, no i tak ju¿ zosta³o.W tej drugiej, mniejszej po³owie, nawet bym chcia³, ¿ebyœcie zajrza³y, El¿usia od pocz¹tku suszarniê zrobi³a, na pranie w zimie, bo w lecie to w sadzie, i tam jest porz¹dek.A tu, jak by³o, tak zosta³o.Teraz siê od was dowiadujê, ¿e mo¿e tu le¿eæ i coœ nasze, rodzinne, Kacperskich, ale to te¿ wiêcej wasze ni¿ nasze, a wuj Marcin dzieci nie mia³.Pomóc wam trzeba - doda³ po chwili innym tonem, rzeczowo i stanowczo.- Torby mamy, ile chc¹c, za drzwiami k³adŸcie, a jutro z Jurkiem wyniesiemy.Zgodzi³yœmy siê na to z du¿¹ ulg¹, bo ta godzina ju¿ nam zd¹¿y³a dokopaæ.Rezultat wysi³ków zaœ uzyska³yœmy taki, ¿e w jednym k¹cie objawi³y siê kszta³ty wiklinowych kuferków podró¿nych, wybrakowanego fotela, zdewastowanej wy¿ymaczki i czegoœ, co robi³o wra¿enie wiekowych krosien.Wy³ania³ siê tak¿e ogromny stos starych gazet, stwarzaj¹cy nik³¹ nadziejê na s³owo pisane.Mimo zaprawy w bibliotece w Noirmont, nie strzyma³yœmy do rana.Posz³yœmy spaæ ko³o drugiej, odkurzywszy nieco æwieræ strychu.- To to œwie¿e powietrze - powiedzia³a Krystyna, pokas³uj¹c kurzem.- Spaæ mi siê chce nieziemsko.Coœ mi siê widzi, ¿e mamy z g³owy ³adne parê weekendów.- ¯eby ta parszywa Iza wyjecha³a, poœwiêci³abym siê i w dni powszednie - odpar³am z westchnieniem.- Mog³abym odkurzyæ do koñca.- Optymistka! Ona nie wyjedzie, póki nie z³apie Paw³a.- A gówno.W zadzie mam diament, wyjdê za niego.- I obiecasz mu posag?- Nie wiem, co mu obiecam, ale najwy¿ej siê nie przeprowadzê.- G³upia jesteœ zupe³nie.To ju¿ lepsze by³oby zamieszkanie razem i ci¹¿a, nawet bez œlubu.Zawaha³am siê, zatrzymuj¹c w drzwiach.- I zacznê pomieszczenie pawiami ozdabiaæ, co?Krystyna omal nie zlecia³a ze schodów.- Nie, tego bym ju¿ nie znios³a.No dobrze, z ci¹¿¹ zaczekaj.Chocia¿.Nie zaczniesz przecie¿ rzygaæ od pierwszego dnia.? Ze trzy tygodnie to potrwa? Przez trzy tygodnie ten strych obskoczymy, bodaj tylko w weekendy.?- Mam z³e przeczucia - westchnê³am i zesz³am za ni¹.Moje przeczucia siê sprawdzi³y, w niedzielê po po³udniu, r¹k i nóg nie czuj¹c, zdo³a³yœmy usun¹æ prawie trzy czwarte kurzu i na tym siê nasze osi¹gniêcia skoñczy³y.Jedyne, do czego czu³am siê zdolna, to paœæ na zdewastowane ³o¿e i zasn¹æ kamieniem, a Krystyna wyjawia³a mo¿liwoœci podobne.Na pomoc Kacperskich nie by³o co liczyæ, Jêdruœ siê upar³, pe³en wspó³czucia, ale stanowczy.- Ja przysiêgi dotrzymam - oznajmi³ zdecydowanie.- I w³asne dziecko wyklnê, gdyby mi j¹ z³ama³o.Coœ takiego, coraz lepiej to sobie przypominam, ¿e nikt inny, tylko wy, z rodziny Przyleskich i Noirmontów, macie do tego prawo i na rêce wam patrzeæ, niech Bóg broni.Mo¿e to jaka wstydliwa tajemnica, mo¿e przestêpstwo, mo¿e skarb, ale nikt nie ma prawa nosa wtykaæ.Nie darmo wuj Florian nigdy siê nie o¿eni³, a mnie adoptowa³.- I co to ma do rzeczy? - spyta³ Henio.- To znaczy, ja nic nie mówiê i nigdzie siê nie pcham, po co mnie ojciec ma wyklinaæ, to uci¹¿liwe zajêcie, ale jaki mo¿e byæ zwi¹zek miêdzy tajemnic¹ Przyleskich a kawalerstwem pradziadka?- Ciotecznego - przypomnia³a us³u¿nie Marta.- Ciotecznego.Myœlisz, ¿e to pociecha?- Mo¿e coœ tam by³o nieœlubne? - wysun¹³ przypuszczenie Jurek, który ma³o gada³, ale œwietnie siê bawi³.- Mo¿e my jesteœmy Przylescy, a Przylescy s¹ w gruncie rzeczy Kacperscy? Mo¿e nikt nie ma prawa do niczego i trzeba to ukryæ?- G³upoty mówisz, synu, a¿ siê coœ robi - skarci³a go ze zgorszeniem El¿usia.Wszyscy razem siedzieliœmy przy niedzielnej kolacji, po której obie z Krystyn¹ mia³yœmy wracaæ do Warszawy.Na g³odno El¿usia nie chcia³a nas wypuœciæ.Zastanowi³am siê nad tymi supozycjami, nagle niepewna, czy nie przeoczy³am jakichœ rodzinnych tajemnic.- Nie - powiedzia³am po uczciwym namyœle - takich rzeczy nie by³o, w Noirmont przeczyta³am wszystko.I powiem wam, ¿e a¿ siê dziwiê, jaka to by³a porz¹dna rodzina.Dwie rodziny.¯enili siê z mi³oœci, wierni sobie byli, a¿ siê niedobrze robi³o, ¿adnych odskoków, ¿adnych zdrad.W waszej rodzinie to samo.- No rzeczywiœcie - przerwa³a mi Krystyna jadowicie.- Szczególnie pani de Blivet dodaje nam blasku.Nie mówi¹c ju¿ o tym, ¿e na moje oko praprababcia Arabella wyrolowa³a pu³kownika, zaœ Marietta zrêcznie wykoñczy³a dwie osoby postronne.Historia mnie s³abo interesuje, ale pamiêæ posiadam.- Geny mog³y przeskoczyæ tylko z Arabelli! I to na nas, a nie na Kacperskich! Marietta w ogóle odpada, a reszta by³a w porz¹dku.Poza tym ju¿ wam mówi³am, ¿e idzie o skarb i, na litoœæ bosk¹, nie mówcie o tym nikomu!- Nie powiemy! - zapewnili wszyscy Kacperscy chórem, patrz¹c na mnie do tego stopnia pytaj¹co, ¿e wrêcz musia³am wdaæ siê w bli¿sze szczegó³y.- Zginê³o to œcierwo ju¿ dawno - kontynuowa³am relacjê.- Podobno to my koniecznie mamy go odnaleŸæ, bo klejnot jest jakoby podwójny, my zaœ bliŸniaczki i prababcia Karolina uzna³a to za omen.Szukaj¹ tego barach³a tak¿e potomkowie faceta, który uciek³ do Ameryki.W tym miejscu Marta podskoczy³a.- O Bo¿e! Zapomnia³am wam powiedzieæ! Ju¿ wiem, kto kupi³ Przylesie, nazywa siê Gurma, ten Amerykanin, Stanley Gurma.Z jubilerstwem nie ma nic wspólnego, w oponach samochodowych robi³, a teraz wraca do Polski, bo wyjecha³ st¹d ju¿ po wojnie, jako dziecko, a tatuœ i mamusia, zanim umarli, kazali mu wróciæ.Tyle siê zd¹¿y³am dowiedzieæ.Ma ¿onê i dzieci.Przez chwilê gapi³yœmy siê na ni¹ têpo.Jeœli wyjecha³ ju¿ po wojnie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||