Index George Orwell Folwark zwierzęcy (18) rozdzial 18 (55) 143 18 (11) rozdzial 18 (27) 18 (360) 18 (409) 18 (116) 18 (402) 18 (19) tip5 (22) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Po po³udniu by³ u mnie Herhor, bardzo niezadowolony z pos³uchania u ciebie.Mówi³, ¿e chcesz usun¹æ kap³anów z dworu.- A oni mi na co?.Czy a¿eby moja kuchnia i piwnica mia³y du¿e rozchody?.Czy mo¿e na to, a¿eby s³uchali, co mówiê, i patrzyli, co robiê?.- Ca³y kraj wzburzy siê, gdy kap³ani og³osz¹, ¿e jesteœ bezbo¿nikiem.- wtr¹ci³a pani.- Kraj ju¿ siê burzy, ale z winy kap³anów - odpar³ faraon.- A i o pobo¿noœci egipskiego ludu zaczynam mieæ inne wyobra¿enie.Gdybyœ, matko, wiedzia³a, ile w Dolnym Egipcie jest procesów o zniewa¿anie bogów, a w Górnym - o okradanie zmar³ych, przekona³abyœ siê, ¿e dla naszego ludu sprawy kap³añskie ju¿ przesta³y byæ œwiêtymi.- To wp³yw cudzoziemców, którzy zalewaj¹ Egipt - zawo³a³a pani.- Zw³aszcza Fenicjanie.- Wszystko jedno, czyj wp³yw; doœæ, ¿e Egipt ju¿ nie uwa¿a ani pos¹gów, ani kap³anów za istoty nadludzkie.A gdybyœ jeszcze, matko, pos³ucha³a szlachty, oficerów, ¿o³nierzy, zrozumia³abyœ, ¿e nadszed³ czas postawienia w³adzy królewskiej na miejscu kap³añskiej, je¿eli wszelka w³adza nie ma upaœæ w tym kraju.- Egipt jest twój - westchnê³a królowa.- M¹droœæ twoja jest nadzwyczajna, wiêc czyñ, jak chcesz.Ale postêpuj ostro¿nie.O, ostro¿nie.Skorpion, nawet zabity, jeszcze mo¿e raniæ nieostro¿nego zwyciêzcê.Uœciskali siê i pan wróci³ do swej sypialni.Ale tym razem naprawdê nie móg³ zasn¹æ.Ju¿ jasno widzia³, ¿e miêdzy nim i kap³anami rozpoczê³a siê walka, a raczej coœ wstrêtnego, co nawet nie zas³ugiwa³o na nazwê walki i z czym on, wódz, w pierwszej chwili nie umia³ sobie poradziæ.Bo gdzie tu jest nieprzyjaciel?.Przeciw komu ma wyst¹piæ jego wierne wojsko?.Czy przeciw kap³anom, którzy upadaj¹ przed nim na ziemiê? Czy przeciw gwiazdom, które mówi¹, ¿e faraon nie wszed³ jeszcze na drogê prawdy? Co i kogo tu zwalczaæ?.Mo¿e owe g³osy duchów rozlegaj¹ce siê wœród pomroki? Czy w³asn¹ matkê, która, przera¿ona, b³aga go, a¿eby nie rozpêdza³ kap³anów?.Faraon wi³ siê na swym ³o¿u w poczuciu bezsilnoœci.Nagle przysz³a mu myœl: "Co mnie obchodzi nieprzyjaciel, który roz³azi siê jak b³oto w garœci?.Niech sobie gadaj¹ w pustych salach, niech gniewaj¹ siê na moj¹ bezbo¿noœæ.Ja bêdê wydawa³ rozkazy, a kto oœmieli siê nie spe³niæ ich, ten jest moim wrogiem i przeciw temu zwrócê policj¹, s¹d i wojsko." [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||