Index swiat (33) chlopi 33 33 (127) 33 (51) 3 (33) 306 34 306 28 (2) 306 31 (4) 306 34 (4) 014 09 (6) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .One to w³aœnie zorganizowa³y siê w bandy i sta³y siê przodkami teraŸniejszego rozbójniczego szczepu.Rozwijaæ siê i kwitn¹æ nie mog¹, poniewa¿ trwaj¹ w stanie permanentnej wojny.Lecz choæ ich historia i pochodzenie zosta³y zapomniane, to jednak religia i legendy mog¹ zaprowadziæ was do ich Ÿród³a.Gdziekolwiek byœcie ich spotkali, znajdziecie zawsze kilka podobnych zasad, choæ pod wzglêdem formy mocno siê ró¿ni¹".Tu D¿ast zauwa¿y³, ¿e siê obawia, i¿ nas znu¿y³, poniewa¿ wszyscy nasi przyjaciele ju¿ twardo spali.Spojrzeliœmy w stronê bandytów i siê przekonaliœmy, ¿e faktycznie wszyscy ju¿ spali.Zarówno oni, jak i my zapomnieliœmy o huraganie, który jeszcze nie ucicha³.Weszliœmy do namiotu i udaliœmy siê znowu na spoczynek, b³ogos³awi¹c naszych przyjació³.Kiedyœmy siê przebudzili nazajutrz, s³oñce ju¿ œwieci³o i ca³y obóz by³ na nogach.Ubrawszy siê spiesznie, wyszliœmy z namiotu i zobaczyliœmy, ¿e kompania bandytów i wszyscy pozostali oczekiwali ju¿ nas w komplecie.Przy œniadaniu okaza³o siê, ¿e zdecydowano, i¿ odbêdziemy podró¿ do obozowiska bandytów, poniewa¿ razem ³atwiej bêdzie torowaæ sobie drogê.Bandyci okazywali wyraŸne zadowolenie z takiego obrotu rzeczy, lecz nie mogê tego powiedzieæ o nas, zw³aszcza, kiedy oznajmiono nam, ¿e obóz ich liczy oko³o 150 ludzi.Pod koniec œniadania wszystkie œlady burzy znik³y.Zwinêliœmy obóz i wraz z bandytami wyruszyliœmy naprzód, by torowaæ drogê, umo¿liwiaj¹c pozosta³ym cz³onkom ekspedycji podró¿ z maj¹tkiem i wyposa¿eniem naszej wyprawy.Choæ rozbójnicze osiedle by³o nie dalej ni¿ dwanaœcie mil w dole rzeki, jednak¿e dotarliœmy siê niego dopiero po po³udniu, kiedy byliœmy ju¿ ca³kiem zmêczeni i pragnêliœmy siê zatrzymaæ, by trochê odpocz¹æ.Obóz bandytów okaza³ siê bardzo wygodny i z dostateczn¹ woln¹ przestrzeni¹ dla pomieszczenia ca³ej naszej grupy.Po posi³ku postanowiono ¿eby przeczekaæ dzieñ lub dwa, by pozwoliæ stwardnieæ œwie¿emu œniegowi, co nam z³agodzi niewygody podró¿y, a przecie¿ bêdziemy musieli na drugi dzieñ przekroczyæ prze³êcz na wysokoœci oko³o czternastu tysiêcy stóp.Wbrew oczekiwaniom pogoda by³a niesprzyjaj¹ca i pobyt nasz przed³u¿y³ siê do czterech dni.Ca³a bandycka wieœ odnosi³a siê do nas z najg³êbszym szacunkiem i czyniono wszystko, co by³o w ich mocy, by nasz pobyt u nich uczyniæ jak najbardziej wygodnym.Przy naszym odjeŸdzie dwaj osobnicy z grona bandytów spytali, czy by mogli siê przy³¹czyæ do naszej grupy.Poniewa¿ zamierzaliœmy zwerbowaæ jeszcze kilku ludzi do pomocy, w nastêpnej wielkiej wsi, odleg³ej o oko³o siedemdziesiêciu mil, wiêc zgodziliœmy siê chêtnie, i towarzyszyli nam w podró¿y.Kiedy opuszczaliœmy wieœ, prawie po³owa jej mieszkañców odprowadzi³a nas do samego szczytu prze³êczy, pomagaj¹c torowaæ drogê w g³êbokim œniegu.Za te ich wysi³ki byliœmy im serdecznie wdziêczni, tym bardziej, ¿e droga okaza³a siê uci¹¿liwa.Na szczycie po¿egnaliœmy naszych przyjació³-bandytów i kontynuowaliœmy podró¿ do oznaczonego miejsca, przybywaj¹c tam 28 maja, to jest w trzy dni po stawieniu siê przyjació³, z którymi mieliœmy umówione spotkanie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||