Index
rozdzial 18 (27)
27 04
27 (239)
27 (10)
27 (16)
27 (81)
27 (14)
27 (25)
27 (77)
20 (27)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • urodze-zycie.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .- Dawaj go ¿ywcem! - zawo³a³ król.Po chwili wszed³ wysoki, chudy szlachcic, patrz¹cy jak kozio³ spode ³ba.Sk³oni³ siê naprzód panu do nóg, potem doœæ hardo dygnitarzom i rzek³:- Niech bêdzie pochwalony Jezus Chrystus!- Na wieki wieków! - odpowiedzia³ król.- Co tam s³ychaæ?- Mróz okrutny, mi³oœciwy panie, a¿e powieki do jagód przymarzaj¹!- Dla Boga! O Szwedach waœæ powiadaj, nie o mrozie! - zawo³a³ Jan Kazimierz.- A co o nich i gadaæ, mi³oœciwy panie, kiedy ich pod Czêstochow¹ nie ma! - odrzek³ rubasznie pan Krzysztoporski.- Dosz³y ju¿ nas te wieœci, dosz³y - odpar³ uradowany król - ale tylko z ludzkiego gadania, a wy z samego klasztoru pewnie jedziecie.Naoczny œwiadek i obroñca?- Tak jest, mi³oœciwy panie, uczestnik obrony i naoczny œwiadek cudów Najœwiêtszej Panny.- Nie tu granica jej ³ask! - rzek³ król wznosz¹c oczy ku niebu - jeno zas³u¿my na dalsze.- Si³a w ¿yciu widzia³em - odpowiedzia³ Krzysztoporski - ale takich widomych cudów nie widzia³em, o czym dok³adniejsz¹ relacjê zdaje waszej królewskiej moœci ksi¹dz Kordecki w tym piœmie.Jan Kazimierz chwyci³ skwapliwie za list, który mu Krzysztoporski podawa³, i pocz¹³ czytaæ.Chwilami przerywa³ czytanie i poczyna³ siê modliæ, to znów wraca³ do listu.Twarz mieni³a mu siê radosnymi uczuciami; na koniec podniós³ znów oczy na Krzysztoporskiego.- Pisze mi ksi¹dz Kordecki - rzek³ - i¿eœcie wielkiego kawalera stracili, niejakiego Babinicza, który kolubrynê szwedzk¹ prochami rozsadzi³?- On¿e siê za wszystkich ofiarowa³, mi³oœciwy panie! Ale s¹ te¿ tacy, którzy mówili, ¿e ¿yje, i Bóg wie co powiadali; nie maj¹c pewnoœci, przecieœmy go nie przestali op³akiwaæ, bo gdyby nie jego kawalerski postêpek, ciê¿ko by nam by³o daæ sobie rady.- Je¿eli tak, to przestañcie go op³akiwaæ: pan Babinicz ¿ywie i jest u nas.On to pierwszy da³ nam znaæ, ¿e Szwedzi nie mog¹c nic przeciw mocy boskiej wskóraæ o odst¹pieniu zamyœlaj¹.A potem tak nam znaczne odda³ przys³ugi, i¿ sami nie wiemy, jak go wynagrodziæ.- O, to siê ksi¹dz Kordecki ucieszy! - zawo³a³ z radoœci¹ szlachcic - ale jeœli pan Babinicz ¿ywie, to chyba szczególniejsze u Najœwiêtszej Panny ma ³aski.To siê ksi¹dz Kordecki ucieszy! Ojciec syna nie mo¿e tak mi³owaæ, jako on jego mi³owa³! A i mnie pozwoli wasza królewska moœæ pana Babinicza powitaæ, gdy¿ takiego drugiego rezoluta nie masz w Rzeczypospolitej!Lecz król pocz¹³ znowu czytaæ i po chwili zawo³a³:- Co s³yszê! To jeszcze raz po ust¹pieniu próbowali klasztor podejœæ?- Miller jak odszed³, tak siê i nie pokaza³ wiêcej, jeno Wrzeszczowicz zjawi³ siê znów niespodzianie pod murami, dufaj¹c w to widocznie, ¿e bramy zastanie otwarte.Jako¿ i zasta³, ale siê ch³opstwo tak zaciekle na nich rzuci³o, ¿e zaraz sromotnie ty³ poda³.Jak œwiat œwiatem, nie by³o tego, ¿eby prostactwo tak mê¿nie w go³ym polu jeŸdzie stawa³o.Potem te¿ nadci¹gn¹³ pan Piotr Czarniecki z panem Kulesz¹, którzy do szczêtu go znieœli.Król zwróci³ siê do senatorów:- Patrzcie, wasze uprzejmoœci, jako nêdzni oracze w obronie tej ojczyzny i œwiêtej wiary stawaj¹!- ¯e stawaj¹, mi³oœciwy panie, to stawaj¹! - zawo³a³ Krzysztoporski.- Ca³e wsie wedle Czêstochowy puste, bo ch³opstwo z kosami w polu.Wojna wszêdy okrutna; Szwedzi musz¹ siê kupami trzymaæ, a z³apieli ch³opstwo którego, to tak nad nim wydziwia, ¿e lepiej by mu od razu iœæ do piek³a.Kto tam wreszcie teraz w tej Rzeczypospolitej za orê¿ nie chwyta! Nie by³o psubratom Czêstochowy oblegaæ.Od tego czasu nie siedzieæ im w tej ziemi!- Od tego czasu nie bêd¹ w tej ziemi ucisku znosiæ ci, którzy krwi¹ siê oponuj¹ - odrzek³ powa¿nie król - tak mi dopomó¿ Bóg i œwiêty krzy¿!- Amen! - doda³ prymas.Tymczasem Krzysztoporski uderzy³ siê rêk¹ w czo³o.- Mróz mi mentem pomiêsza³, mi³oœciwy panie - rzek³ - bom zapomnia³ jednej wieœci powiedzieæ, ¿e taki syn, wojewoda poznañski, zmar³ jakoby nagle.Tu zawstydzi³ siê nieco pan Krzysztoporski, spostrzeg³szy siê, jak wielkiego senatora nazwa³ wobec króla i dygnitarzy “takim synem", wiêc doda³ zmieszany:- Nie zacny stan, lecz zdrajcê chcia³em spostponowaæ.Ale nikt tego wyraŸnie nie zauwa¿y³, bo wszyscy patrzyli na króla, ten zaœ rzek³:- Ju¿eœmy dawno pana Jana Leszczyñskiego na województwo poznañskie przeznaczyli, jeszcze za ¿ycia pana Opaliñskiego.Niech¿e godniej ten urz¹d piastuje.S¹d boski, widzê, rozpocz¹³ siê nad tymi, którzy tê ojczyznê do upadku przywiedli, bo w tej chwili mo¿e ju¿ i ksi¹¿ê wojewoda wileñski przed Najwy¿szym Sêdzi¹ sprawê ze swoich uczynków zdaje.Tu zwróci³ siê do biskupów i senatorów:- Ale nam czas o wojnie powszechnej myœleæ i w tej materii pragnê zasiêgn¹æ zdania waszych moœciów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.