Index
Dodziuk Anna Psychologia podręczna Częœć III Pokochać (12)
Pod redakcjš Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (12)
Kurcz Ida Pamięć, uczenie się, język (12)
Pod redakcjš Andrzeja Lewickiego Psychologia kliniczna (12)
George Orwell Folwark zwierzęcy (12)
Frankl Viktor E. Psychoterapia dla każdego (12)
Wybuch (2)
04 (601)
Sienkiewicz Henryk Potop
955 (4)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Mogę to zrobić.Oczywiście uszkodzę go tylko w takim stopniu, w jakim będzieto konieczne dla uzyskania informacji.    - Nie możesz tego zrobić.Absolutnie! Jestem obcoświatowcem,tak jak moi towarzysze.Ale to dziecko - Pelorat spojrzał na Falloma, któregodalej trzymał na rękach - jest Solarianinem.Powie wam, co macie robić, ibędziecie musieli go posłuchać.    Fallom spojrzał na Pelorata pustym wzrokiem.    Bliss gwałtownie potrząsnęła głową, ale Pelorat patrzył na niąnie rozumiejąc, o co jej chodzi.    Robot zerknął tylko na Falloma i powiedział:    - To dziecko nie ma nic do gadania.Nie ma przetworników.    - Jego przetworniki nie są jeszcze zupełnie ukształtowane -powiedział Pelorat, z trudem łapiąc powietrze - ale z czasem się rozwiną.ToSolarianin.    - Bez całkowicie rozwiniętych przetworników nie jestSolarianinem.Nie muszę słuchać jego poleceń ani chronić go przedniebezpieczeństwem.    - Ale to dziecko władcy Bandera.    - Tak? A skąd o tym wiesz?    Pelorat zająknął się, jak zwykle, kiedy był zbyt przejęty:    - A ja.jakie inne dziecko mogłoby znajdować się na tejposiadłości?    - Skąd wiesz, że nie jest ich tu tuzin?    - A widziałeś inne?    - Tutaj ja zadaję pytania.    W tej chwili drugi robot dotknął ramienia tego, który ichprzesłuchiwał.Oba roboty, które zostały wysłane dla przeszukania rezydencji,wracały szybkim, choć trochę nierównym biegiem.    Po chwili podbiegły do nich i jeden z nich powiedział coś posolariańsku, na co wszystkie cztery jakby się zachwiały.Skurczyły się iwyglądały jak gumowe kukły, z których uchodzi powietrze.    - Znalazły Bandera - powiedział Pelorat, ale Trevize gestemręki nakazał mu milczenie.    Główny robot odwrócił się powoli i powiedział zacinającymgłosem:    - Władca Bander nie żyje.Z tego, co przed chwilą ktoś z waspowiedział, wynika, że wiedzieliście o tym.Jak to się stało?    - A skąd mogę to wiedzieć? - odparł Trevize wyzywająco.    - Wiedzieliście, że nie żyje.Wiedzieliście, że go tamznajdziemy.Skąd moglibyście to wiedzieć, gdybyście nie byli tam.gdybyście tonie wy go zabili? - Jego wymowa zaczęła się z wolna poprawiać.Widocznie powolidochodził do siebie po szoku.    - Jak moglibyśmy go zabić? - spytał Trevize.- Mającprzetworniki, mógł nas zabić w jednej chwili.    - Skąd wiesz, jakie jest działanie tych przetworników?    - Sam o tym niedawno wspomniałeś.    - Wspomniałem tylko o przetwornikach, ale nie powiedziałem anisłowa o ich działaniu.    - Dowiedzieliśmy się o tym ze snu.    - Trudno w to uwierzyć.    - W to, że spowodowaliśmy śmierć Władcy Bandera też -powiedział Trevize.    - W każdym razie - dodał Pelorat - jeśli Władca Bander nieżyje, to właścicielem posiadłości jest teraz Władca Fallom i jego musiciesłuchać.    - Wyjaśniłem już - powiedział robot - że dziecko zniewykształconymi przetwornikami nie jest Solarianinem.W związku z tym nie możebyć następcą.Jak tylko przekażemy tę smutną wiadomość, zostanie wyznaczony innynastępca, w odpowiednim do tego wieku.    - A co z Władcą Fallomem?    - Nie ma żadnego Władcy Falloma.Jest tylko dziecko, a mamynadmiar dzieci.Zostanie zniszczone.    - Nie waż się tego robić! - rzekła ostro Bliss.- To dziecko!    - To nie ja będę musiał się tym zająć i na pewno nie ja wydamtę decyzję - powiedział robot.O tym decydują Władcy.Dobrze jednak wiem, jakiezapadają decyzje w czasach, kiedy jest tu nadmiar dzieci.    - Nie! Powiedziałam - nie!    - To będzie bezbolesne.Nadlatuje drugi statek.Musimy pójśćdo byłej rezydencji Bandera i zwołać holowizyjne posiedzenie Rady, którawybierze następcę i zadecyduje, co dalej robić z wami.Oddaj mi dziecko.    Bliss chwyciła na pół śpiącego Falloma z rąk Pelorata.Przyciskając go mocno do siebie i pochylając się nieco do tyłu, aby zachowaćrównowagę, powiedziała:    - Nie dotykaj tego dziecka!    Robot ponownie wyrzucił szybko ramię do przodu i postąpił okrok, chcąc jej odebrać Falloma.Bliss zrobiła unik, zanim robot zdołał godosięgnąć, ale robot mimo to pochylił się do przodu, jakby Bliss stała dalej wtym samym miejscu i runął sztywno na ziemię.Pozostałe roboty stały nieruchomo,patrząc martwo przed siebie.    W oczach Bliss pojawiły się łzy.Powiedziała z wściekłością:    - Już prawie miałam właściwą metodę, żeby nimi pokierować, alenie dał mi na to czasu.Nie miałam wyjścia - musiałam uderzyć i teraz wszystkiesą na zawsze unieszkodliwione.Biegnijmy na statek, zanim wyląduje ten drugipojazd.Nie jestem teraz w stanie stawić czoła nowym robotom.następny     [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.