Index Foster Alan Dean Tran ky ky 02 Misja do Moulokinu Miller Steve Lee Sharon Wszechswiat Liaden 02 Agent Chalker Jack L Swiaty Rombu 02 Cerber Wilk w owczarni Foster Alan Dean Przekleci 02 Krzywe zwierciadlo Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 02 J.R.R. Tolkien 02 The Two Towers czesc 02 rozdzial 03 (3) rozdzial 02 (257) abc.com.pl 5 www nie com pl 2 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Wyprostowa³a siê i westchnê³a z nie skrywan¹ ulg¹.NajwyraŸniej ciê¿ar by³ zbyt wielki dla jej starego cia³a.Gdy rozprostowa³a ramiona, kosmyki w³osów opad³y jej na twarz.Na czole mia³a zaplamion¹ opaskê.Jej d³ugie siwiej¹ce w³osy wygl¹da³y na brudne i sko³tunione.Uœmiechnê³a siê do mnie, przekrzywiaj¹c g³owê.Wygl¹da³o na to, ¿e nie ma zêbów – widzia³em czarn¹ dziurê jej ust.Ukry³a twarz w d³oniach i wybuchnê³a œmiechem, a potem zzu³a z nóg sanda³y i wesz³a do domu, nie daj¹c mi czasu na powiedzenie choæby jednego s³owa.Rosa uda³a siê za ni¹.Zamurowa³o mnie.Z tego, co mówi³a dona Soledad, wynika³o, ¿e Josefina ma tyle samo lat, co Rosa i Lidia.Odwróci³em siê do Lidii.Przygl¹da³a mi siê badawczo.– Nie mia³em pojêcia, ¿e ona jest tak stara – odezwa³em siê.– Tak, jest doœæ stara – potwierdzi³a Lidia sucho.– Czy ona ma dziecko? – spyta³em.– Tak.I wszêdzie je ze sob¹ zabiera.Nigdy go z nami nie zostawia.Boi siê, ¿e je zjemy.– Czy to ch³opiec?– Tak, ch³opiec.– Ile ma lat?– Ma go ju¿ od jakiegoœ czasu, ale nie wiem, ile on ma lat.Uwa¿a³yœmy, ¿e nie powinna mieæ dziecka w tym wieku.Nie chcia³a nas s³uchaæ.– Czyje to dziecko?– Oczywiœcie Josefiny.– Chodzi mi o to, kto jest jego ojcem.– Nagual, któ¿by inny.Pomyœla³em, ¿e ta rozmowa jest bezsensowna i denerwuj¹ca.– Wydaje mi siê, ¿e w œwiecie Naguala wszystko jest mo¿liwe – stwierdzi³em.Powiedzia³em to bardziej do siebie ni¿ do Lidii.– Nie da siê ukryæ – rzuci³a i zaœmia³a siê.Depresyjne oddzia³ywanie wzgórz sta³o siê nie do zniesienia.Naprawdê by³o coœ odra¿aj¹cego w tej okolicy, a Josefina stanowi³a tego dope³nienie.Poza tym, ¿e jej cia³o by³o stare, odpychaj¹ce i œmierdz¹ce, mia³a jeszcze czêœciowo sparali¿owan¹ twarz.Miêœnie lewej po³owy twarzy wygl¹da³y na uszkodzone, co powodowa³o okropn¹ deformacjê lewego oka i czêœci ust.Narastaj¹ce uczucie depresji sta³o siê dla mnie udrêk¹.Przez jakiœ czas bawi³em siê doskonale ju¿ znajom¹ myœl¹ o tym, by wskoczyæ do samochodu i odjechaæ.Poskar¿y³em siê Lidii, ¿e nie czujê siê dobrze.Zaœmia³a siê i rzuci³a, ¿e z pewnoœci¹ przestraszy³em siê Josefiny.– Na wszystkich robi takie wra¿enie – doda³a.– Nikomu siê nie podoba.Jest brzydsza ni¿ karaluch.– Pamiêtam, ¿e widzia³em j¹ kiedyœ – powiedzia³em – ale by³a m³oda.– Ludzie siê zmieniaj¹ – odpar³a Lidia.– W ten czy inny sposób.Spójrz na Soledad.To dopiero zmiana, nie? Ty te¿ siê zmieni³eœ.Wygl¹dasz na masywniejszego ni¿ kiedyœ.Coraz bardziej przypominasz Naguala.Chcia³em powiedzieæ, ¿e zmiana Josefiny jest odra¿aj¹ca, ale ba³em siê, ¿e mog³aby mnie us³yszeæ.Spojrza³em na wzgórza po drugiej stronie doliny.Ogarnia³a mnie coraz wiêksza potrzeba ucieczki od nich.– Nagual da³ nam ten dom – powiedzia³a Lidia.– Ale nie jest to miejsce, w którym siê odpoczywa.Przedtem mia³yœmy inny dom, bardzo piêkny.Tutaj mamy zwiêkszaæ nasz¹ moc.Tamte góry doprowadzaj¹ ciê do szaleñstwa.Œmia³e odczytanie moich uczuæ przynios³o mi ulgê.Nie wiedzia³em, co powiedzieæ.– Wszyscy jesteœmy z natury leniwi – ci¹gnê³a.– Nie lubimy siê przemêczaæ.Nagual wiedzia³ o tym i dlatego wynalaz³ to miejsce, ¿eby doprowadzaæ nas do szaleñstwa.Wsta³a nagle i oznajmi³a, ¿e chce coœ zjeœæ.Poszliœmy do pó³otwartej kuchni, która mia³a tylko dwie œciany.Na jednym jej koñcu znajdowa³ siê gliniany piec, po przeciwnej stronie, gdzie œciany siê styka³y, sta³ d³ugi stó³ i trzy ³awy.Pod³oga by³a wy³o¿ona otoczakami, p³aski dach znajdowa³ siê oko³o dziesiêciu stóp nad ziemi¹, a tam, gdzie nie by³o œcian, wspiera³ siê na grubych s³upach.Ze stoj¹cego na ma³ym ogniu garnka Lidia na³o¿y³a mi do miski fasolê z miêsem.Podgrza³a na wolnym ogniu kilka tortilli.Przysz³a Rosa i tak¿e poprosi³a o jedzenie.Zafascynowa³a mnie bieg³oœæ, z jak¹ Lidia odmierza³a porcje fasoli i miêsa.Z wielk¹ dok³adnoœci¹ potrafi³a wyci¹gn¹æ z garnka odpowiedni¹ iloœæ jedzenia.Musia³a mieæ œwiadomoœæ tego, ¿e obserwujê jej ruchy – zabra³a dwa albo trzy ziarenka fasoli z miski Rosy i wrzuci³a je z powrotem do garnka.K¹tem oka dostrzeg³em, ¿e do kuchni wchodzi Josefina, jednak nie spojrza³em na ni¹.Usiad³a przy stole dok³adnie naprzeciw mnie.Poczu³em œciœniêcie w ¿o³¹dku.Mia³em wra¿enie, ¿e nie bêdê móg³ jeœæ, jeœli ona bêdzie na mnie patrzeæ.Aby rozluŸniæ napiêcie, za¿artowa³em, mówi¹c, i¿ w misce Rosy jest jeszcze o dwie fasole za du¿o.Lidia wy³owi³a chochl¹ dwie fasole z precyzj¹ zatykaj¹c¹ dech w piersiach.Zaœmia³em siê nerwowo, wiedz¹c, ¿e gdy tylko Lidia usi¹dzie, bêdê musia³ przenieœæ wzrok z pieca i zauwa¿yæ przybycie Josefiny.W koñcu, niechêtnie, musia³em na ni¹ spojrzeæ.Panowa³a œmiertelna cisza.Wpatrzy³em siê w Josefinê z niedowierzaniem i otworzy³em usta ze zdumienia.Us³ysza³em g³oœny œmiech Rosy i Lidii.D³ug¹ chwilê zajê³o mi doprowadzenie myœli i uczuæ do jako takiego porz¹dku.Ktokolwiek na mnie patrzy³, by³a to nie ta Josefina, któr¹ widzia³em kilka chwil wczeœniej, lecz bardzo piêkna dziewczyna.Nie mia³a rysów Indianki, tak jak Rosa i Lidia, wygl¹da³a bardziej na Metyskê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||