Index Aronson Elliot, Wilson Timothy D., Akert Robin M. Psychologia społeczna (11) Bettelheim Bruno Cudowne i pożyteczne O znaczeniach i wartociach bani (11) Dodziuk Anna Psychologia podręczna Częć III Pokochać (11) Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody badania (11) abc.com.pl 6 632 (3) 710 (2) 04 (514) Nadchodzi sztorm słoneczny (2) Pedagogika Pilch Tadeusz Zasady Badań Pedagogicznych(txt) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] . - Punktów, w których zupełnie się z nim nie zgadzam będzieo wiele więcej.Wymienię najważniejsze.Zwłoki Oana nie są z pewnością jedynymprzekaźnikiem danych wywiadowczych.Ramirowie musieli liczyć się zewentualnością usunięcia przez nas Oana.Mogliśmy na przykład spalić jegozwłoki, a popioły wyrzucić w Kosmos.Dlatego też Oan za życia prawdopodobniezainstalował na statku liczne urządzenia podsłuchujące, podpatrujące i czytającemyśli tak dobrze zamaskowane, że z pewnością wszystkich nie znajdziemy.Dalej.Wątpię, by admirał był jedynym źródłem informacji dla Ramirów.Z tych samychpowodów: mógł umrzeć, zachorować, zwariować.Kierownik naukowy uważa, żezdublował rolę Oana.Ale kto może zagwarantować, iż którykolwiek z nas niedubluje w tym sensie samego admirała? Nie ulega wątpliwości, że jestnajcenniejszym źródłem informacji, ale z pewnością nie jedynym. - Jest pan o wiele większym pesymistą niż kierownik naukowy- zauważył Oleg. - Zaraz się pan przekona, że wcale tak nie jest.Twierdzę,że admirał nie jest szpiegiem już chociażby dlatego, że został nim wbrew własnejwoli, zaś agent wywiadu to zawód, a nie nazwa ofiary nieszczęśliwego wypadku,jaką jest Eli.I za to mamy go karać? Jest jeszcze poza tym jeden wyjątkowoważki powód, dla którego musimy z oburzeniem odrzucić propozycję admirała.Czymogę przedstawić go nieco obszerniej? - Naturalnie! - wykrzyknął skwapliwie Oleg.Sala milczała,kiedy ja mówiłem, ożywiła się, gdy Romero przytaczał swoje kontrargumenty i znówpogrążyła się w pełnym napięcia milczeniu, kiedy wspomniał o "wyjątkowo ważkimpowodzie".W tym miejscu, zamiast mojej relacji, pozwalam sobie zamieścić zapiswypowiedzi Romera.Mógłbym wprawdzie pominąć pochwały pod moim adresem, ale niezrobiłem tego, gdyż z tego fragmentu przemowy Pawła wyniknęły ważne wnioskipraktyczne.A zatem cytuję: - Admirale, znam pana od dzieciństwa i wciąż nie przestajępana podziwiać.Jest pan zwyczajny i niezwykły zarazem, a to dlatego, że zawszedostosowuje się pan do okoliczności w tym sensie, że potrafi pan jak nikt innyim sprostać.W normalnych warunkach jest najprzeciętniejszym z przeciętnych, alew trudnych okolicznościach zmienia się pan diametralnie, staje się człowiekiemwybitnym.Przypomnijcie sobie przyjaciele jak niedawno umęczeni wibracją czasuwszyscy powoli wpadaliśmy w szaleństwo, traciliśmy wolę walki.Przypomnijciesobie, że jedynym wśród nas, który oparł się zgubnemu rakowi czasu i zwalczył wsobie słabość, był kierownik naukowy wyprawy, nasz przyjaciel admirał Eli.Jakmogłeś, przyjacielu, zażądać od nas, abyśmy własnymi rękami zgładzili swojegowybawcę, zgasili wspaniały mózg, wyzbyli się największego bogactwa i jedynejgwarancji naszego bezpiecznego powrotu do domu?!" Romero był mówcą w starym stylu, z gatunku tych, których wstarożytności nazywano demagogami, nic więc dziwnego, że bez reszty przyciągnąłuwagę sali.Na mnie nikt już nie patrzył, bo wszyscy jak zaczarowani wpatrywalisię w niego.Sam bym z pewnością dał się porwać jego oracji, gdyby dotyczyłakogoś innego.Ale Romero mówił o mnie, spróbowałem więc sprowadzić go na ziemię: - Nie wiem, Pawle, czy zdaje sobie pan sprawę z tego, żerezygnując z walki z mimowolnymi agentami Ramirów, oddajemy się w ten sposób napastwę potężnego i bezlitosnego wroga? - Głęboko się pan myli, admirale! - Chce pan przez to powiedzieć, że Ramirowie nie są potężnii bezlitośni? - Że są potężni, zgoda.Nie będę przeczył oczywistymfaktom.Ale nie zgadam się z tym, że są bezlitośni.Popatrzyłem ze zdumieniem naOlega, który rewelacje Romera przyjął z tak kamienną twarzą, jakby zawczasu było nich poinformowany. - Jak może pan mówić coś podobnego - wykrzyknąłem zoburzeniem - mimo iż wie pan, jak Ramirowie znęcali się nad Aranami? Czy jużzapomniał pan, jaką grozą przejmują tych biedaków ich tak zwani Okrutni Bogowie?Czy wreszcie nasi polegli i rozgromiona eskadra nie świadczą o bezlitosnościnaszych wrogów? - Nie, drogi admirale! - Ktoś tu naprawdę zwariował! I jestem pewien, że to nieja [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||