Index
Foster Alan Dean Tran ky ky 02 Misja do Moulokinu
Miller Steve Lee Sharon Wszechswiat Liaden 02 Agent
Chalker Jack L Swiaty Rombu 02 Cerber Wilk w owczarni
Foster Alan Dean Przekleci 02 Krzywe zwierciadlo
Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 02
J.R.R. Tolkien 02 The Two Towers
czesc 02 rozdzial 03 (3)
138 05 (3)
Rembowski Józef Rodzina w Âświetle psychologii (2)
abc.com.pl 9
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tomekiveco.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Postanowiłem nie myśleć otym, dopóki Anna nie wypowie się ostatecznie w sprawie naszej biografii.    Wstaliśmy od stołu i przeszliśmy do drugiego pokoju, Saxonyprzodem.Było już ciemno, jeżeli nie liczyć światła wpadającego z ulicy.Wydobywało ono z mroku zarysy i półkształty masek, manekinów i innychprzedmiotów i było, mówiąc oględnie, dosyć niesamowite.Anna zatrzymała się tużprzede mną, z dłonią na włączniku światła, ale nie zapaliła go.    - Ojciec lubił ten pokój właśnie tak.Często przyłapywałam gona tym, że stał w drzwiach i przyglądał się swoim skarbom w takim kocim świetle.    - "Kocim świetle", tak? To ze "Smutku Zielonego Psa"?    - Brawo! Zna się tego France'a, co?    Włączyła światło i nagle wszystkie rzeczy, które straszą wnocy, stały się z powrotem tylko rzeczami, dzięki Bogu.Nie lubię filmów grozy,opowieści z dreszczykiem, koszmarnych snów, czarnych ubrań.Prowadzę lekcje zPoego, bo tak mi każe program, ale po każdym czytaniu "Niedyskretnego Serca"przez dwa tygodnie muszę dochodzić do siebie.Owszem, lubię maski i niezwykłeprzedmioty, ale upodobanie do tego, co prawie realne, a strach przed tym, copotworne, to dwie absolutnie różne rzeczy.Proszę uprzejmie pamiętać, że jestemtchórzem.    Saxony usiadła na kanapie i założyła nogę na nogę.Pańciaoparła łapę tuż przy niej i spojrzała na Annę z pytaniem, czy może wskoczyć.Brak odpowiedzi uznała za "tak", wobec czego jęła mozolnie gramolić się na górę,po jednej niezdarnej łapie na raz.    - Po przyjeździe do Nowego Jorku zatrudnił się w zakładziepogrzebowym.Och, najmocniej przepraszam, może któreś z państwa ma ochotę nabrandy, albo coś innego do picia? Kahlua? Tia Maria? Mam wszystko.    Odmówiliśmy oboje, więc Anna zapadła się z powrotem w fotel.    - Ale to tajemnica.Tylko nieliczni wiedzą o pierwszej pracymojego ojca.    Zerknąłem na Saxony, ale Saxony wpatrywała się w Annę.Nagleodezwała się, po raz pierwszy od kolacji.    - Jak długo pracował u tego grabarza?    Było to pytanie testowe, ponieważ Lucente osobiście udzielił mijuż na nie odpowiedzi.Dziewięć miesięcy.    - Dwa lata.    Znów zobaczyłem w jej rękach przycisk do papieru, któryprzerzucała z dłoni do dłoni.Zerknąłem na Saxony, ale Saxony wpatrywała się wAnnę.    - Co u niego robił?    - Co robił? - Anna wzruszyła ramionami, jakby pytanie nie wartebyło odpowiedzi i co to za głupota ze strony mojej znajomej, że je w ogólezadała.    - Na pewno nie robił tego, co się w takim miejscu zwykle robi,bo na widok trupa dostawał mdłości.Dosłownie! Mówił mi, że ile razy zawołali gotam, gdzie odbywała się robota, wchodził, rzucał jedno spojrzenie i zaraz leciałdo łazienki.Biedny ojciec, nie był stworzony do opieki nad zmarłymi.O nie.Wiecie, co tam robił? Gotował.Zajmował się kuchnią i sprzątaniem.    - I nigdy nie pomagał właścicielowi? Nawet później?    - Nigdy.Ojciec nie mógł patrzeć nawet na przejechane zwierzę.Ale powiem panu coś śmiesznego do pańskiej biografii.Ojciec czasami jeździł zkarawaniarzami po ciało.Raz dostali wezwanie na szóste piętro bez windy.Wdrapali się na górę, otworzyli drzwi i zobaczyli nieboszczyka o wadze trzystufuntów.    - Trzystu funtów? I jak go stamtąd wydostali? Dźwigiem?    Pomijając fakt, że i w tej sprawie na pewno kłamała, sam pomysłbył frapujący.    Jej z kolei przypadł do gustu mój dźwig.Roześmiała się i -autentyczne! - klepnęła w kolano.    - Nie, niezupełnie.Zrobili tak: wysłali ojca na parter ikazali mu pilnować, żeby nikt się nie kręcił po schodach ani nie wchodził zulicy.Ojciec zbiegł na parter, krzyknął, że droga wolna i chciał wracać nagórę.A wtedy usłyszał głośne BUMS! I zaraz potem - BUM BUMS! Popatrzył do góry:karawaniarze spokojnie turlali ciało w dół po schodach, pomagając sobie przy tymnogami.Wyobraża pan sobie? Niech pan pomyśli: wchodzi facet jakby nigdy nic doklatki schodowej, a tu prosto na niego turla się trzystufuntowy nieboszczyk -niezłe, co?    - Pani żartuje.    Uniosła trzy środkowe palce prawej ręki, dłonią do zewnątrz izaprzeczyła ruchem głowy.    - Słowo skauta.    - Turlali go po schodach?    Przez sześć pięter?    - Dokładnie.    - No a potem? Musiał być przecież zdrowo poobijany?    - Był, oczywiście, ale zawieźli go do kostnicy, zrobili makijażi tak dalej i na drugi dzień na pogrzebie - tak opowiadał ojciec - trup wyglądałjak nowy.    Bujda nie bujda, historia była przednia.Dostrzegłem w niejecha talentu narracyjnego France'a.Anna odłożyła przycisk na brzeg stołu.    - Chciałby pan obejrzeć jego gabinet? Może pana zaciekawi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.